540 Część IV. Twoja śmierć
540 Część IV. Twoja śmierć
spływają ku miastu. Cmentarz, gdzie pochowano wielu słynnych nw którzy dobrze służyli swojemu narodowi, tworzy tło miejskiego pejzażu
%
Te cmentarze zwiedza corocznie od wiosny do jesieni wielka r1 Amerykanów, podobnie jak katolicy udają się na pielgrzymkę do Św. pj?2 w Rzymie wjk
CMENTARZ WIEJSKI: MINOT
Jak dotąd, mówiliśmy tylko o wielkich miastach, tam bowiem narodziła^ i rozwinęła nowa religia zmarłych. A jak było na wsi? Parę wiosek poszło ślacw miast i przeniosło cmentarze poza obręb swojej aglomeracji, a stary cmenta^ znikł i miejsce jego zajął plac koło kościoła. Liczne wsie, przeciwni1 pozostawiły cmentarz na dawnym miejscu przy kościele, ale w tych padkach nie ma tam grobów sprzed pierwszych dziesięcioleci wieku XIX, Co oznacza, że nowy cmentarz, założony zgodnie z nowymi prawidłami, zająj miejsce dawnego, że powstał na tym samym terenie.
Jak się to stało, możemy prześledzić dzięki znakomitej pracy pani Franęoi$1 Zonabend na temat cmentarza w Minot (Chatillonais).74 Ukazuje ona, w jednej wsi łączą się z sobą różne wzorce — wskazywałem je w tej książce od bardzo wczesnego średniowiecza do dzisiaj.
Naprzód jest nekropola merowińska, wcześniejsza od praktyki chowania zmarłych ad sanctos i dlatego leżąca poza pierwotną aglomeracją. Wystawiono tam kaplicę. Obok zbudowano castrum. Był to tak znaczny obszar jak nekropola w Civaux (Poitou). Chowano tam okolicznych mieszkańców i na pewno chrzczono ich w kaplicy.1 Nowy kościół, pod wezwaniem św. Piotra zbudowano w roku 1450 w obrębie sąsiedniej aglomeracji Minot, a wtedy nekropola z epoki merowińskiej została opuszczona na korzyść kościoła i jego dziedzińca. Długo jednak grzebano w jednym z kątów starego cmentarza zmarłych na zarazę, bo nie chciano, aby ich groby znajdowały się w pobliżu domów.
Począwszy od wieku XV pojawił się w Minot — jak widzimy, dosyć późno— klasyczny model średniowiecznej i nowożytnej pary: kościół i jego dziedziniec--cmentarz. Wokół kościoła i cmentarza mieściły się plebania, stodoła na dziesięcinę, piekarnia gromadzka, sala, gdzie zasiadał sąd senioralny i gdzie odbywały się zebrania mieszkańców. Zamek stał na uboczu, na miejscu castrum i opuszczonej nekropoli.
Kasztelanów chowano w prezbiterium kościoła Św. Piotra, przed ołtarzem.
Zbadane przez panią Zonabend księgi parafialne świadczą, że w wieku
XVII groby notablów — jak notariusz królewski i wdowa po podczaszym księcia pana — znajdowały się i na zewnątrz kościoła, ale przy jego murach: było to uprzywilejowane miejsce, zajmowane przez żałobne wnęki albo galerie. Księży chowano koło krzyża zwanego hosannowym, jedynego krzyża na cmentarzu. Pozostałe groby nie miały żadnych znaków rozpoznawczych i rozrzucone były byle jak w polu. Pole zostało na pewno poświęcone w dzień konsekracji kościoła i nie ogradzano go aż do połowy XIX wieku. „Cmentarz, otwarty dla wszystkich, ludzi i zwierząt, bardzo rozległy [wyróżniliśmy, w rozdziale drugim, dwa typy cmentarza: dziedziniec-kostnicę z galeriami i cmentarz-plac albo targowisko, jak w Antigny, mieszczące się na centralnym placu wsi i często z nim połączone], obok różnych budynków publicznych był ośrodkiem życia parafii. W pobliżu grobów ludzie gromadzili się, handlowali, tańczyli, niekiedy między groby zapędzały się stada. Zmarli byli mocno związani z życiem.” Znajduję tutaj, nie podważając wywodów autorki, która z kolei nie znała mojego podziału na okresy, mój pierwszy model oswojonej śmierci i „umrzemy wszyscy”. Nie dziwi nas, że w tej wiejskiej wspólnocie nie znajdziemy drugiego modelu, który nazwałem: własna śmierć.
Widzimy natomiast, że pod koniec wieku XVII pojawił się ksiądz przeniknięty duchem potrydenckim i reformatorskim. Pomniejszył cmentarz do jego dzisiejszych rozmiarów i zdecydował, że należy go ogrodzić; dokonało się to dopiero w roku 1861, ale już wcześniej zrodziła się myśl oddzielenia cmentarza od placu publicznego (rynku), uczynienia go osobnym terenem, niedostępnym dla zwierząt, wolnym od niepotrzebnie zajmujących go obiektów i od świeckich zgromadzeń, jakie się tam odbywały. Chodziło o to, aby kościół — a wraz z nim cmentarz — odzyskał swoją zagrożoną godność. Niegdyś, w wiekach średnich, murowano przy kościele magazyny na skrzynie i różne dobra ruchome, które chciano zabezpieczyć na czas jakichś zamieszek; nowy proboszcz zlikwidował te pozostałości prawa azylu. Wyznaczył natomiast osobny teren na groby wcześnie zmarłych dzieci, tych małych aniołków. Dostrzegamy tutaj dążenie do oczyszczania się, dobrowolne wyrzeczenia, znamionujące wiek XVII i XVIII, które wraz z innymi, mniej budującymi cechami (ale w rezultacie zgodnymi) zgrupowałem pod tytułem Śmierć długa i bliska (część trzecia).
Cmentarz, którego badania etnologiczne przeprowadziła Franęoise Zonabend, nie jest już cmentarzem z okresu ancien regime’u, ale nie jest też całkiem współczesny. Odpowiada po części mojemu czwartemu modelowi; cechuje go wtargnięcie uczuciowości i kultu zmarłych.
Co prawda, cmentarz ten pozostał przy kościele. Rada miejska sprzeciwiła się przeniesieniu go poza mury. „Był projekt, aby przenieść go do Fontaine-Condrez, ale wówczas ludzie nieczęsto by tam chodzili.” Jest to, w pomniejszeniu, protest przeciwko „kolei żelaznej dla umarłych” Haussmanna i planowi przeniesienia cmentarza do Mery-sur-Oise.
Podobnie jak w Saint-Hilaire z jego małym kościołem i starym cmentarzem, koło Marville
w departamencie Meuse, por. rozdział piąty (przyp. aut.).