32 Kondycja ludzka
i mowa rozdzielały się i stawały się czynnościami coraz bardziej niezależnymi. Akcent przesuwał się z działania na mowę, i to raczej mowę jako środek perswazji niż specyficznie ludzki sposób odpowiadania, reagowania na to, co się zdarzyło lub zostało zrobione, i dorównywania czynom i zdarzeniom1. Być istotą polityczną, żyć w polis, znaczyło, że o wszystkim decydowały słowa i perswazja, a nie siła i przemoc. Dla Greków zmuszanie poprzez przemoc, rozkazywanie w miejsce perswazji, to przedpolityczne sposoby postępowania charakterystyczne dla życia poza polis, dla domu i życia rodzinnego, gdzie będący głową gospodarstwa sprawował niekwestionowaną, despotyczną władzę, lub dla barbarzyńskich imperiów Azji, których despotyzm często przyrównywano do organizacji gospodarstwa domowego.
Arystotelesowska definicja człowieka jako zoon politikon nie tylko nie miała związku z naturalnym stowarzyszeniem występującym w gospodarstwie domowym i była mu przeciwstawna; staje się w pełni zrozumiała dopiero po dodaniu jego drugiej słynnej definicji człowieka jako zoon logon ekhon („istota żywa zdolna do mówienia”)- Łaciński przekład tego terminu jako animal rdtióńdle opiera się na nieporozumieniu tak samo fundamentalnym jak termin „istota społeczna”. Arystoteles nie zamierzał ani definiować człowieka w ogóle, ani wskazywać na najwyższą ludzką zdolność, którą dla niego nie był logos, czyli nie była nią mowa lub rozum, lecz nous, zdolność kontemplacji, której główną cechą charakterystyczną jest to, że jej treść nie może zostać oddana w słowach2. W swoich dwu najsławniejszych definicjach Arystoteles sformułował jedynie rozpowszechnioną opinię polis na temat człowieka i politycznego sposobu życia, zaś wedle tej opinii wszyscy poza polis — niewolnicy i barbarzyńcy — byli aneu logou, pozbawieni oczywiście nie samej zdolności mowy, lecz sposobu życia, w którym mowa i tylko mowa tworzyła sens, zaś Haczelną troską wszystkich obywateli była możliwość rozmowy.
~ Głębokie nieporozumienie, które znalazło wyraz w łacińskim przekładzie „politycznego” na „społeczne”, nie jest może nigdzie wyraźniejsze niż w dyskusji, w której Tomasz z Akwinu porównuje naturę rządów w gospodarstwie domowym z rządami politycznymi: głowa domu i gospodarstwa — jak uważa Tomasz — wykazuje pewne podobieństwo do głowy królestwa, ale — dodaje — jego władza nie jest tak „doskonała”, jak władza króla". Tymczasem nie tylko w Grecji i polis, lecz w całym zachodnim świecie starożytnym było rzeczą samą przez się zrozumiałą, że nawet władza tyrana jest mniejsza, nie tak „doskonała”, jak władza, którą pater familias, dominus, sprawuje nad swymi domownikami — niewolnikami i rodziną. I nie sądzono tak dlatego, że władzy rządzącego miastem dorównywały połączone siły głów domu i kontrolowały ją, ale dlatego, że absolutna, niepodważalna władza oraz dziedzina polityczna, ściśle rzecz biorąc, wzajemnie się wykluczałyr2.
5
Polis i gospodarstwo domowe
Nieporozumienie polegające na utożsamieniu dziedziny politycznej ze społeczną jest wprawdzie tak stare jak przekład terminów greckich na łacinę i ich adaptacja do myśli rzymsko-chrześcijańskiej, lecz jeszcze więcej zamieszania wywołało użycie tych terminów w czasach nowożytnych i nowożytne rozumienie społeczeństwa. Rozróżnienie na prywatną i publiczną sferę życia odpowiada
Charakterystyczne dla owych przemian było to, że każdego polityka zwano „retorem”, a retoryka, sztuka publicznego przemawiania, w odróżnieniu od dialektyki, sztuki mowy filozoficznej, określona jest przez Arystotelesa jako sztuka perswazji (patrz Retoryka 1354al2 i nast., I355b26 i nast.). (Samo rozróżnienie pochodzi od Platona, Gorgiasz 448). Tak właśnie musimy rozumieć grecki pogląd na upadek Teb, którego przyczyn upatrywano w zaniedbaniu retoryki na rzecz ćwiczeń wojskowych (patrz Jacob Burckhardt, Griechische Kulturgeschichte, Kroener, III, 190).
Etyka nikomachejska 1142a25 oraz 1178a6 i nast.
11 Tomasz z Akwinu, dz. cyt., zagadnienie 50, art. 3.
12 Terminy dominus i pater familias były więc synonimami, tak jak terminy senms i familiaris: „Dominum patrem familiae appellaverunt; servos... familiares" („Pana nazwali ojcem domowników, a niewolników swoimi domownikami [...]”, Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1998, przeł. W. Kornatowski, list 47). Starorzymska wolność obywatela zniknęła, kiedy cesarze przybrali tytuł dominus, „ce nom, qu’Augustę et que Tibere encore, repoussaient comme une malediction et une injure” [„to słowo jeszcze przez Augusta i Tyberiusza było odrzucone jako przekleństwo i obelga”] (H. Wallon, Histoire de Vesclavage dans l’antiquite, 1847, III, 21).