nadziei: nadziei artysty widzącego, jak w niwecz obraca się piękne dzieło sztuki — być może jego własne, jak uczy przykład Leonarda da Vinci — ale który czuje w sobie siły wystarczające do stworzenia tysięcy nowych dzieł...
Ale ta nowa władza nie będzie tylko i wyłącznie radością. Wzrost władzy implikuje wzrost odpowiedzialności; a ofiara samych siebie nie przyda się na nic, jeśli nie zmusi nas do zupełnie nowych ustaleń. Będziemy musieli pogodzić się z faktem, że dać to jeszcze nie wszystko; zaczniemy stawiać sobie pytania o wartość i jakość tęgo, co chcemy ofiarować.
Ponieważ doświadczenie piękna jest wynikiem nowej wiedzy na temat naszego ciała, samo pojęcie ciała nabiera znaczenia, którego nawet nie podejrzewaliśmy, lub o którym zdążyliśmy zapomnieć.
Dotychczas autor powolny technicznym wymogom tematu poprzestawał na nazywaniu naszego ciała po prostu ciałem, nie szukając innych określeń; wielu czytelników będzie być może tym uporem zaszokowanych i niemile zdziwionych, że autor nie chciał użyć delikatniejszego omówienia. Rzeczywiście, nasza moralność przyzwyczaiła nas do tego, że przez ciało rozumiemy wyłącznie organizm, podmiot skłonny do upadków tak niebezpiecznych dla ducha, że oba te elementy należy surowo rozgraniczać. Bezcelowe byłoby przypominać, na jakie dno hipokryzji i szpetoty zepchnęła nas ta zbrodnicza zasada. Przeciwnie, trzeba koniecznie pamiętać, że za pomocą słowa „dało” — po prostu człowiecze ciało — określamy jedyną widzialną formę całej naszej istoty i że dzięki temu słowo to jest obdarzone jedną z najwyższych godności, jaką możemy powierzyć językowi. W rezultacie, jeśli autor musiał często posługiwać się nim, chcąc określić prostą ruchomą formę w przestrzeni, nigdy nie tracił z oczu jego zaszczytnej funkcji.
Nadeszła chwila, aby to jasno powiedzieć, ponieważ znaleźliśmy się w tym punkcie naszego studium, gdzie odpowiedzialność całej naszej istoty — w tym także ciała — nabiera specjalnego znaczenia.
Jak długo mówiliśmy tylko o czasie i przestrzeni, o dwu czy trzech wymiarach, o ruchu i trwaniu, dostojeństwo tego terminu
mogło pozostawać w podtekście, jest bowiem zupełnie oczywiste, że nie mielibyśmy powodu poświęcać tyle troski estetycznej bezdusznemu organizmowi, zwyczajnej maszynie! Obecnie wszystkie nieporozumienia muszą być wyjaśnione. Stwierdziliśmy, że artystyczne dostojeństwo ciała będącego w ruchu stwarza problem techniczny, którego rozwiązanie może zaważyć na przyszłości naszej kultury. Pozostaje przekonać nas o zobowiązaniach, które to dostojeństwo narzuca całej naszej istocie w życiu publicznym; i to powinno być punktem dojścia niniejszego studium. Bowiem każdy z nas winien oceniać wedle swojego wieku i swojej pozycji społecznej, stopnia kultury i własnych zdolności miejsce, które zajmuje lub powinien zajmować, chcąc być twórcą żywym, przedstawicielem życia sztuki.
To życie powierza swoim adeptom promieniotwórczy ładunek, którego działania nie potrafi zniweczyć żadna deformacja zawodowa. Jest to wewnętrzny ogień, który raz rozpalony nigdy nie gaśnie. Dzięki niemu realna obecność najbardziej osobista i integralna nabiera nowego znaczenia, gdyż tylko owa obecność może wysyłać bezpośrednio dzięki sobie samej boski promień złożony ze słów lub milczenia, bezkresny lub ograniczony ramami dzida. Tę obecność zdradza każdy nawet najdrobniejsi gest.
Tak więc rozdając się szczodrobliwie, śledząc z sympatią bądź aktywnie uczestnicząc we wszystkich przejawach życia publicznego, oddając się bez reszty i bez zastrzeżeń — ale i bez kompromisów — przygotowywać będziemy błogosławioną erę sztuki żywej.
W innym studium autor chce powrócić do zagadnienia społecznego wpływu życia sztuki i rozwinąć płynące z tego konsekwencje. Dostrzega bowiem pierwsze wyraźne oznaki tego zjawiska. Na przykład nasze sale bez względu na ich wygląd nabrały pewnej elastyczności; fakt, który nie może umknąć niczyjej uwadze. Zebrania polityczne, religijne, konferencje, koncerty itp.... odbywają się często w cyrku, często w teatrze i vice versa spektakle teatralne przenoszą się chętnie na arenę cyrkową. Ponazywaliśmy gmachy, przydzielając im według rozdzielnika rozmaite funkcje; etykietki te zaczynają się dzisiaj kruszyć i po kawałku odpadać
153