6 /. Romantyczna nowożytno<sć
6 /. Romantyczna nowożytno<sć
v*%v»r*oxnx 1*«YK«
ną rzeczywistość niewoli i ocalał istnienie Polaków jako poszczególnych jednostek oraz Polski jako całości i wspólnoty duchowej. Na pytanie, które stało się fundamentalnym pytaniem pokoleń dziewiętnastowiecznych: „Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość?”, romantyzm udzielał bezustannie — na wszystkich możliwych frontach „tej nadpowietrznej walki, która się o narodowość naszą toczy” (Słowacki) - odpowiedzi jednoznacznie twierdzącej.
Ale-gdy Polacy już wybili się na niepodległość—czyż romantyzm nie mógł stracić wiele ze swojej energii, swojej siły, swojego znaczenia? Czyż nie mógł się stać dostojnym zabytkiem w muzeum narodowych pamiątek, zabytkiem owszem fc&aczanyrn szczególną czcią i nabożną aż wdzięcznością, ale zabytkiem właśnie? Pojawiające się od czasu do czasu w polskiej świadomość i Jayzysy romantyzmu” sprzyjały takim przeświadczeniom, odsyłającym romantyzm do wieku XIX, a nieraz traktującym go ja ko upiora - takiego, który przebity osinowym kołem, już nigdy z zaświatów umarłych nie powróci. A jednak kulturalna rzeczywistość polska i po odzyskaniu niepodległości niemal każdym dniem - tak czy inaczej —poświadczała i poświadcza trwanie romantyzmu, i to prowadzącego wcale nie żywot pozorny czy odświętny, lecz żywot Naszego Wielkiego Współczesnego. Jeśli tak się sprawy mąją^ to prawdopodobnie dlatego, że romantyzm stworzy} wcale nie przejściową i partykularną, lecz uniwersalną formułę kultury, która - mimo zmienionych kolei losów narodowych - nie trąd na znaczeniu, a nawet przeciwnie - wydaje się, że w drugiej połowie XX wieku na randze jeszcze zyskuje.
Podstawowy wymiar uniwersalności romantyzmu tkwi bowiem w fakcie, że mówił on o różnych niewolach i ujawniał rozmaite postade niepodległości. Wysiłek „wybicia się na niepodległość”, pojmowany wprawdzie romantycznie, mieni się ciągle niewyczerpanym - i może niewyczerpywal nym — bogactwem znaczeń. 1
metodologicznych. Poruszając się po terenach historii nauki i socjologii wiedzy, kategorię „paradygmatu” zastosował niezmiernie pomysłowo i twórczo do dziejów nauk ścisłych T. S. Kuhn w słynnej Strukturze rewolucji naukowych.2 3 Książka wywołała ogromną dyskusję, podległa poważnym zarzutom, między innymi i takiemu, że używa pojęcia „paradygmatu” w wielu i to niedostatecznie sprecyzowanych znaczeniach.1 Wybierając jedno z nich, przypomnijmy, że paradygmatami badacz nazwał „powszechnie uznawane osiągnięcia naukowe, które w pewnym czasie dostarczają społeczności uczonych modelów problemów i rozwiązań” (12), „przyjęte modele czy wzorce” przekonań teoretycznych oraz metod badawczych w określonej epoce. Z punktu widzenia problematyki, która stanowi przedmiot niniejszych rozważań, mniej istotne są poglądy Kuhna na temat stosunków między „paradygmatami”, „nauką normalną” i „rewolucjami naukowymi”, bardziej zaś - te jego ujęcia, które ujawniają fakt, że paradygmaty, konstytuując naukę, „w pewnym sensie konstytuują również sposób widzenia świata” (126), a „każdej zmianie paradygmatu towarzyszą zmiany sposobu widzenia” (130/131). Wskazano już na wyraźne pokrewieństwo między Kuhnowską teorią „paradygmatów” a Mannheimowską teorią „perspektyw poznawczych”.4 Historycznie i socjologicznie uwarunkowane „punkty widzenia” wyznaczają możliwości poznawcze grup, społeczności, epok. Zmiana jednego paradygmatu na inny przynosi przekształcenie horyzontu poznawczego, dokonuje „przeobrażenia świata”; „każda rewolucja naukowa zmienia historyczną perspektywę społeczności, która ją przeżywa” (13).
Kuhnowskie pojęcie paradygmatu badawczego można zbliżyć do kategorii systemu literackiego, oczywiście zdąjąc sobie
Paradygmat badawczy a system literacki
Postawmy tezę: paradygmat romantyzmu to podstawowy paradygmat czasów nowożytnych. Wymaga ona pewnych dodatkowych, ale z konieczności bardzo pospiesznych wyjaśnień
* Por. T.S. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych. Przeł. H. Ostro-męcka. Tłumaczenie przejrzał, redagował i poslowiem opatrzył S. Amsterdamski, Warszawa 1968. Cyfry w nawiasach odnoszą się do tego wydania.
Z tych dyskusji i zarzutów, dorzucając własne, zdaje sprawę S. Amsterdamski w książce pt. Między doświadczeniem a metafizyką. Z filozoficznych zagadnień rozwoju nauki. Warszawa 1973.
S. Amsterdamski, Posłowie do tłumaczenia polskiego książki T. S. Kuhna, s. 197-198.