W jakim tedy znaczeniu nazywa się jednak „dobrymi" wszystkie te rzeczy? Nie wydaje się bowiem byśmy tu mieli do czynienia z przypadkowy tożsamością nazw, oznaczających przedmioty różne. Więc czy się tak nazywa wszystkie owe rzeczy dlatego, że wszystko [co dobrej ma jedno i to samo źródło lub zmierza do jednego i tego samego celu, czy też raczej na podstawie analogii? Jak bowiem w ciele [czymś dobrym jest] wzrok, tak w duszy — rozum, w czymś innym zaś — znowu coś innego. Te jednak zagadnienia należy może teraz porzucić; szczegółowe bowiem ich roztrząsanie należałoby raczej do innej filozofii''3, podobnie ma się też rzecz w odniesieniu do idei [dobra]. Jeśli bowiem nawet istnieje jakieś jedno dobro, które może być orzekane o wszystkim, co dobre, lub może posiadać byt odrębny samo w sobie, to jasne, że człowiek nie mógłby go osiągnąć przez swoje działanie ani posiąść; te, zaś właśnie cechy musi posiadać to, czego obecnie szukamy1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15. Mogłoby się jednak może komuś wydawać, że właśnie ze względu na 1097 a te dobra, które można posiąść i osiągnąć przez działanie, lepiej jest znać owo dobro samo w sobie; mając je bowiem jako wzór przed oczyma, łatwiej poznamy te rzeczy, które są dobre dla nas, a znając osiągniemy je też. Owóż poglądowi temu nie brak wprawdzie pewnego pozom słuszności, zdaje się jednak, że jest on niezgodny ze sposobem postępowania sztuk i nauk; bo choć wszystkie one zmierzają do jakiegoś dobra i chcą zaspokoić jakąś potrzebę, to jednak nie troszczą się zupełnie o poznanie owego dobra samego w sobie. A przecież trudno przypuścić, by spośród przedstawicieli wszystkich umiejętności nikt nie wiedział o istnieniu tak ważnego środka pomocniczego i nawet nie odczuwał jego potrzeby. Trudno też z drugiej strony zrozumieć, jakiej pomocy w wykonywaniu swego rzemiosła doznałby np. tkacz lub cieśla dzięki poznaniu dobra samego w sobie albo też w jaki sposób stałby się lepszym lekarzem lub wodzem ten, kto oglądał16 samą ową ideę [dobra]. Jasną jest bowiem rzeczą, że lekarz nie zajmuje się nawet zdrowiem tak pojętym, lecz tylko zdrowiem człowieka, a może nawet raczej pewnego określonego człowieka: leczy bowiem poszczególne jednostki46.
(i 1$ >h‘l<irni Mił/lł'i
Dosyć jednak o lycli »|>iu\vit< li, wtóćtiiy znowu do U*ko iloliiu, którego ii/tikniii) i do pytaniu, czym ono mota być ()wóż okazuje się, ta w każdym rodzaju dzinlnniii i w każdej sztuce jest nim coś Innego: coś innego bowiem w medycynie, coś Innego w sztuce dowodzenia — i podobnie w każdej innej sztuce. Co więc jest w każdej z nich dobrem? Czy to, ze względu na co wszystko inne się czyni? Otóż tym jest w medycynie zdrowie, w sztuce dowodzenia — zwycięstwo, w budownictwie — dom, w innych sztukach — znowu coś innego, w każdym działaniu i w każdym przedsięwzięciu — cel; cel bowiem jest tym, ze względu na co wszyscy wszystko inne czynią. Jeśli więc istnieje jeden cci wspólny dla wszystkich możliwych czynności, to on chyba jest owym (najwyższym) dobrem, osiągalnym przez, działanie, jeśli zaś tych celów jest więcej, to one nim chyba są.
Na innej więc drodze rozważania nasze doszły do tego samego wyniku; ale musimy spróbować wyjaśnić go jeszcze bliżej. Wobec tego, że celo — jak się okazuje — są rozmaite i że niektóre z nich, jak np. bogactwo, flet47 i wszelkie w ogóle narzędzie, obieramy dla innych (cclów|, jasną jest rzeczą, że nie wszystkie są celami ostatecznymi; najwyższe jednak dobro zdaje się być czymś ostatecznym.
Tak więc, jeśli istnieje jedna jedyna tylko rzecz, która jest czymś ostrtocznym, to ona byłaby tym, czego szukamy; jeśli zaś takich rzeczy jest więcej, to la z nich byłaby tym, czego szukamy, która jest najostateczniejsza. Owóż to, do czego dążymy dla niego samego, nazywamy czymś w wyższym stopniu ostatecznym aniżeli to, do czego dążymy dla czegoś innego; nazywamy też w wyższym stopniu ostatecznym to, do czego się nigdy nie dąży dla czegoś innego, aniżeli te rzeczy, do których się dąży zarówno dla nich samych, jak dla czegoś innego. Bezwzględnie więc ostateczne jest to, do czego się dąży zawsze dla niego samego, a nigdy dla czegoś innego.
Temu określeniu odpowiada — wedle powszechnego mniemania — najbardziej 1097 b szczęście; do szczęścia bowiem dążymy zawsze dla niego samego, a nigdy dla czegoś innego, zaszczytów natomiast, przyjemności, rozumu i wszelkiej dzielności pragniemy wprawdzie także dla nich samych (pragnęlibyśmy bowiem każdej z tych rzeczy, nawet gdyby nam nic z nich nie przychodziło), czynimy to jednak również dla szczęścia, w przekonaniu, że dzięki tym rzeczom będziemy szczęśliwi. 17 18 19 20 21 22 23 24 25
87
nn.l El. eud 1217 b 16 nn. || 32 nn.J El. cud.) 1217 b 23 nn„ 1218 b 1 nn.
43 do innej filozofii — tj . do „pierwszej filozofii", czyli do metafizyki.
44 Por. 1095 a 16.
43 Ogląda! — xeSeanśvo<;, termin techniczny Platońskiej nauki o ideach (por. np.: Uczta 211 D.
Fedon 84 A, Fajdros 249 E, Państwo 402 D, 466 E, 500 A, 511 C itp.), nie bez ironii tu użyty.
Należałoby go w tekście wprowadzić w cudzysłowie. Por. wyżej przypis 5.
44 7*wmta w rozdz. 6 krytyka Platońskiego pojęcia idei dobra (refutacją Platońskiej teorii idej
w ogóle zajmuje się Arystoteles szczegółowiej w księgach A, B, M i N swej Metafizyki) nic jest
jedynym w Et. nik.. choć jest w niej najważniejszym i najobszerniejszym przeciwstawieniem się
poglądom Platona. Tu, i gdzie indziej w Et. nik.. oponując Platonowi Arystoteles nie wymienia jego
imienia: gdzie mowa e.rplicitc o Platonie, dzieje się to zawsze tylko z uznaniem (por 1095 a 32. 1104
b 12. 1172 b 28), a polemika z nim jest zawsze mniej lub więcej utajona, choć czasem jak
w naszym miejscu —jest rzeczą całkowicie przejrzystą, pod czyim adresem skierowana jest krytyka
Dodać trzeba, że nic tylko szczegółowe opracowanie tematu punktów spornych między poglądami
etycznymi Platona i Arystotelesa (podobnie jak zresztą punktów ich styczności, o których por. wy/ej
przypis 35) wymagałoby osobnego studium, lecz nadto, że studium takie jest z góry skazane na
Et. eud. 1218 b 10 nn.
niezupclność: Arystoteles bowiem znal Platona nie — jak my — jedynie z jego pism literackich,
dialogów, lecz także, co ważniejsze, z wykładów w Akademii, z których nas nic lub prawie nic nic
doszło (por. W Jaeger, Studien zur Entslehimgsgeschiclue der Melapliy.eik de1 Aristoieles. 1912.
v 141). Poniżej zestawione są miejsca Et. nik., w których zaznaczona została w przypisach mniej lub
więcej ukryta polemika z Platonem czy też niezgodność z jego poglądami Są to przypisy: 4. 12. 18.
51, 77, 90 do ks. I; 5. 22, 35. 42. 43 do ks. II; II. 28. 51. 59 do ks. III; 64 do ks. V. 106 do ks VI;
106. 118 do ks. VII; 29, 52 do ks. VIII; 19, 23, 69, 80, 87 do ks. X.
41 Poi. Pluton, Eutydem 289 C i wyżej, przypis 5.