•: I
•: I
i i.
wania zdarzające się „rzadko” częściej były uznawane za autoopisowe. W kwestionariuszach umieszczono takie zachowania, co do których większość studentów rzeczywiście mogłaby wyznać, że wykazywała je przynajmniej raz na jakiś czas. I wyłącznie ze względu na odmienne sformułowanie twierdzeń studenci z pierwszej grupy („pro-czasami”) powinni uznać za prawdziwe („To o mnie”) większą liczbę twierdzeń proreligij-nycli niż ci z drugiej grupy („anty-czasami”).
Tak właśnie się stało. Ale to tylko część prawdy. Zaskakujące bowiem, i zgodne z teorią autopercepcji, jest to, że studenci z pierwszej grupy ocenili siebie później jako bardziej religijnych niż studenci z drugiej grupy. Oświadczając, że czasami wykonują sporo czynności o charakterze religijnym, studenci z pierwszej grupy przypomnieli sobie wiele swych wcześniejszych zachowań religijnych. Na podstawie tych udokumentowanych zachowań proreligijnych wywnioskowali, że są dość religijni. Przeciwne zjawisko zaszło pośród studentów z drugiej grupy, którzy zauważyli, że przypominają sobie pewne swoje zachowania antyreligijne, co doprowadziło do stwierdzenia, że są mało religijnymi osobami. Krótki kontakt z kilkoma terminami opisowymi zaowocował całkiem odmiennymi treściami autopercepcji w tym ważnym wymiarze. Studenci określili siebie jako osoby bardziej lub mniej religijne na podstawie tego, jak ta — raczej nieznaczna — manipulacja sytuacyjna zmieniła ich obraz siebie.
Emocje! Procesy samoatrybucji mogą odgrywać szczególnie doniosłą rolę w doświadczaniu emocji. Wspólną cechą silnych emocji jest to, że wymagają zwiększonego pobudzenia fizjologicznego, jakie można określić poprzez przyśpieszone tętno, mdłości itp. Zazwyczaj wiemy, jakie emocje odczuwamy — właśnie z powodu tego pobudzenia — znamy też przyczynę nadmiernego pobudzenia, znamy bowiem sytuację. Na przykład: „Serce mocno mi bije, pocą mi się dłonie. Jestem wściekły i zazdrosny, ponieważ właśnie ujrzałem moją ukochaną z kimś innym”. Jednakże czasami docierają do nas sygnały mieszane — od odczuć fizycznych po ogląd sytuacji, co prowadzi do dylematu atrybucyjnego: Co to za uczucie? W klasycznej formie samoatrybucji, jeśli wewnętrzny stan pobudzenia jest wystarczająco niejednoznaczny, to odczuwane emocje odzwierciedlają te aspekty sytuacji zewnętrznej, jakie wydają się bezsporne i oczywiste.
A kiedy błędnie odczytamy sytuację, w rezultacie dokonujemy błędnego przypisania. W klasycznym badaniu dotyczącym tego zjawiska poproszono ludzi o włączanie wstrząsów elektrycznych o coraz wyższym
napięciu, najwidoczniej w celu badania tolerancji bólu (Nisbett i Schach-ter, 1966). Niektórym badanym uprzednio podano środek mający wywoływać efekt palpitacji serca i innych symptomów pobudzenia. W rzeczywistości środkiem tym była pastylka cukru. Osoby, które przyjęły środek, wykazywały większą tolerancję niż osoby, które go nie zażyły: wstrząsy nie szkodziły im tak bardzo. Błędnie przypisali swe pobudzenie nie prawdziwej przyczynie, czyli bólowi, jakiego się spodziewali, i strachowi przed wstrząsami elektrycznymi, aAę rzekomym „normalnym” efektom działania lekarstwa.
Podobne błędne przypisania zaobserwowano w eksperymencie dodawania pobudzenia do obrazy (Zillman i Bryant, 1974). Uczestnicy albo ćwiczyli intensywnie, albo wykonywali zadanie relaksujące, po czym następowała krótka przerwa. Po przerwie nawiązywali kontakt z obraźliwie zachowującym się osobnikiem, podstawionym przez badacza. Ci, którzy intensywnie ćwiczyli, przejawiali większą złość na osobiste obelgi niż ci, którzy się relaksowali. Pobudzenie pozostałe po ćwiczeniach najwyraźniej „zwiększyło” pobudzenie powstałe w wyniku obraźliwej rozmowy, tworząc wyjątkowo silne uczucie gniewu. Miejmy na uwadze to badanie. Czy można sądzić, że ta zasada ma zastosowanie także do grupowych pikiet, w czasie których przemówienia wygłasza się po maszerowaniu, śpiewaniu i skandowaniu?
Całkowicie w błędzie — o sobie samych. W omawianych do tej pory przykładach nietrudno zauważyć pewną niewielką wadę rozumowania atrybucyjnego osób dokonujących autopercepcji. Można odnieść wrażenie, że pomijają one prawdziwe przyczyny własnego zachowania. Na przykład studenci pomijali sytuacyjne działanie sprytnie dopisanych przysłówków na wnioskowanie o swych uczuciach religijnych. Popełnili podstawowy błąd atrybucji, nie doceniając przyczynowej roli sytuacji wobec zachowania — w tym przypadku wobec swojego zachowania polegającego na dokonywaniu samoocen.
Być może w tym względzie zaskakujące będą pewne dodatkowe wyniki badawczego kwizu „College Bowl”. Obserwatorzy, będąc świadkami niepowodzenia w udzielaniu odpowiedzi na trudne pytania, doszli do wniosku, że odpowiadający dysponują mniejszym zakresem wiedzy niż zadający pytania. Nie w pełni jednak ocenili fakt, że winę za niepowodzenia ponoszą tu reguły gry: to przecież zadający pytania mieli prawo wybrać tematy pytań. Wiemy zaś, że nawet uczestnicy nie zdali sobie sprawy z tego sytuacyjnego utrudnienia, skoro samych siebie ocenili jako
129