132 INTELIGENCJA A KULTURA
Wissarion Bieliński, oceniając Oniegina z punktu widzenia człowieka nienależącego do szlachty562, usprawiedliwił styl życia tytułowego bohatera i przeniósł odpowiedzialność za rezultaty poczynań Eugeniusza na czynniki zewnętrzne. Całą egzystencję Oniegina Bieliński przypisał fatum. Działania na rzecz ulżenia doli chłopów, podjęte przez bohatera w majątku, przyniosły mu miano dziwaka i człowieka niebezpiecznego - gnuśne społeczeństwo odwróciło się od rzeczywistych potrzeb i konieczności zmian. Bieliński odparł zarzut o niemoralności głównego bohatera, czekającego, aż chory stryj umrze i pozostawi mu w spadku majątek. Obłuda bohatera - miłe obejście i troska, połączone ze skrytymi myślami o zupełnie innym zabarwieniu - są charakterystyczne dla warstwy szlacheckiej jako całości. Bieliński obronił swojego bohatera również przed zarzutem, że w chwili ponownego spotkania Tatiany kierowała Eugeniuszem jedynie zraniona duma i próżność. Winę przypisał nie samemu bohaterowi, lecz stosunkom społecznym, które sztywno wyznaczały miejsce kobiety i mężczyzny w świecie i za pomocą konwenansów regulowały, tłamsiły wszelką spontaniczność. Bohater Puszkina nie umiał ani podarować, ani przyjąć uczucia: „a oąąaiocb Becb, c JKaąHocrbio, isno/me - h He Mory OTąaTbca”563 - mówił o sobie Oniegin. Uczuciowość - bez wsparcia rozumu, logiki -prowadziła do duchowej niestałości i chłodu uczuciowego. Pragnienia Eugeniusza, marzenia nie miały mocy przetrwania, były efemerydami. Bieliński także w tej kwestii go usprawiedliwił, twierdząc, że duszę Oniegina rozpalały pragnienia nie do końca uświadomione przez bohatera, ale wyrastające ponad realia małżeństwa. Ostatecznie zwyciężyło fatum kryjące się w rzeczywistości: „wyzwolenie się z niej [rzeczywistości naznaczonej fatum - M.A.] jest ponad ludzkie siły i możliwości”56 . Bieliński wielokrotnie podkreślał, że źródło cierpień Oniegina leżało w otaczającej rzeczywistości, a nie w charakterze samego bohatera. Oniegin nie był szczęśliwy, ponieważ bardzo mocno, w sposób realistyczny, odbierał rzeczywistość; nie potrafił, tak jak romantyk - Leński, uciec w wyidealizowany świat. Bieliński krytycznie oceniał typ Leńskiego, uważał, że idealistyczne wizje nie tylko nie sprzyjały postępowi, lecz pozostawione na papierze i istniejące jedynie w wyobraźni, były w istocie wrogie postępowi.
Obok zaprezentowanego, w ślad za Bielińskim, wyjaśnienia fenomenu zbędnego człowieka jest jeszcze jedno, mające związek z „rosyjskim dandyzmem”565. Tutaj już nie fatum, lecz pewien typ obyczajowości, moda przyjmowana często powierzchownie, ukształtowała ten specyficzny rodzaj zachowania, naznaczony nudą na pokaz. Ważna jest dwoistość przyczyn, które znalazły się u podstaw zachowania rosyjskiego dandysa: mocny akcent indywidualizmu, a jednocześnie ogromna zależność od oceny otoczenia.
Spór o „zbędnego człowieka” w latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku poszerza zakres naszych obserwacji i pozwala wychwycić te elementy, które znikły bezpowrotnie wraz z ukończeniem drugiej fazy konfrontacji, oraz te, które posłużą za narzędzie w kolejnym etapie zderzenia kultur. Ocena „zbędnego człowieka” wiązała
562 Wissarion Bieliński (1811-1848) wywodził się z warstwy raznoczyńców, był synem lekarza. W latach trzydziestych i czterdziestych dziewiętnastego wieku odegrał główną rolę w sporze okcydentalistów ze słowianofilami.
563 /J.H. OBcflHHKO-KyjiHKOBCKHH, PtcmopunpyccKou mmennuzeHifuu..., t. 7, s. 141.
564 W. Bieliński, Dzieła Aleksandra Puszkina..., s. 129.
565 Więcej na temat rosyjskiego dandyzmu jako zjawiska kulturowego patrz: J. Lotman, Rosja i znaki..., s. 141-153.