„Gdyby tylko można było wykastrować wszystkich łotrów i zamknąć w klasztorze wszystkie głupie gęsi, ludziom o szlachetnym charakterze oddać do dyspozycji cały harem i wszystkim kobietom o doskonałym duchu i rozsądku mężczyzn, ale prawdziwych mężczyzn, wtedy wkrótce narodziłoby się pokolenie, które reprezentowałoby więcej niż pery-klejską epokę”.
W nacjonalizmie pogląd ten stał się smutną rzeczywistością: czy to w formie ustaw o zachowaniu czystości rasy czy też instytucji, w których aryjskie kobiety i mężczyźni mieli płodzić aryjskie dzieci.
Wyobrażenia o ludziach prowadzą do określonych sposobów obcowania i interakcji, które, jak mogliśmy się o tym przekonać, próbują legitymować nawet okrucieństwa i zagładę innych ludzi.
W przedstawionych przykładach rola wychowania była zminimalizowana, ale są teorie, wg których wychowanie albo otoczenie wywierają ogromny (nawet decydujący) wpływ na rozwój osobowości.
Wychowawcy jako budowniczy lub architekci, którzy szkicują, planują i kształtują-jest to wyobrażenie o wychowaniu, w którym możliwe jest (prawie) wszystko, co chcemy zrobić z „materiałem” lub „obiektem” jakim jest dziecko.
W historii pedagogiki mamy do czynienia aż do dnia dzisiejszego z wystarczającą liczbą reprezentantów, którzy myśląi działająodpowiednio do tego „pedagogicznego optymizmu”. I tak na przykład dziecko spostrzegane było jako pusta tablica (Tabula rasa), w której trzeba było dopiero poprzez wychowanie wyryć wszystko prawdziwe i dobre (John Locke, 1632-1704). Dlatego też konieczne było zajęcie się „właściwymi” celami, metodami i treściami wychowania. Dzieci stawały się w coraz większym stopniu obiektami świata dorosłych, którzy zastanawiali się nad tym, co jest dobre dla dziecka i jak można to najlepiej zrealizować. Punktem wyjściowym było i jest przekonanie o jedynej prawdzie i rzeczywistości - to wychowawca ustala, co jest słuszne i prawdziwe.
Berthold Brecht (niemiecki dramaturg 1898-1956- przyp. red.) przedstawił podstawowe założenia takiego wychowania w takim oto wierszu:
-
Kochany Bóg widzi cały świat wielki.
Należy oszczędzać na wypadek wszelki.
Z tych nic nie będzie, na nic się nie zdadzą.
Czytanie książek źle wpływa na oczy.
Od noszenia węgla wyrabiają się mięśnie.
Piękne dzieciństwo powraca już tylko we śnie.
Nie wolno się śmiać na widok ułomnego.
Nie sprzeciwiaj się nigdy słowu dorosłego Przy stole nie sięgaj pierwszy pojedzenie.
Niedzielny spacer da ci zadowolenie.
Do starszych należy odnosić się z szacunkiem.
Słodycze są niepotrzebnym sprawunkiem.
Ziemniaki są zdrowe oraz kapusta.
A dziecko niech zamknie już swoje usta”.
Logiczną konsekwencją pedagogiczną, wynikającą z takiego obrazu człowieka, są następujące stwierdzenia:
• Wychowanie może wszystko.
• Wychowawcy dysponują absolutną władzą, ponieważ dziecko nie wie jeszcze, co jest dla niego dobre.
• Ustalają oni, czego i jak dziecko się nauczy.
• Konsekwentnym rezultatem takich poglądów są metody, prowadzące do poskromienia i zdyscyplinowania: formowanie, kierowanie, prowadzenie.
Czy jest to tak, że my dorośli jako „gotowe osoby” musimy wychowywać dzieci, które sąjeszcze „niegotowe”? Czy dorośli i dzieci nie stoją w jednakowej mierze przed zadaniem, polegającym na szukaniu swojej równowagi w swojej każdorazowej sytuacji życiowej i rozwojowej? Czyż nie możemy uczyć się ze sobą i od siebie? Ta pytająca postawa mogłaby skłonić nas do zdystansowania się od naszej arogancji i nie-
— 51 —