28 (305)

28 (305)



244

Na zachodniej granicy polszczyzna nie odnosiła równych sukcesów. Owszem

wzajemne związki kulturalne, łączące tę odpadłą od Rzeczypospolitej ziemię (tj. Śląsk) z macierzą były zresztą w dobie baroku żywe i różnorodne. Tak więc młodzież ze Śląska przybywała do szkół w Toruniu, Rakowie i Lesznie; poetów i pisarzy polskich czytywano zaś w szkołach śląskich, prowadzących wykłady w ojczystym języku tej ziemi (Byczyna, Kluczbork, Wołczyn). Wielką popularnością cieszyły się tu zwłaszcza utwory Jana Kochanowskiego; czytywało je przede wszystkim mieszczaństwo, nie zaś szlachta, będąca już w dużym stopniu zgermanizowana. Również i powstające tam dzieła literatury polskiej wyrażały głównie ideologię mieszczańską. Znajdujemy w nich kult pracy (Rożdzieński)..., krytykę wad szlacheckich (Adam Gdacjusz), przywiązanie do oddzielonej granicą ojczyzny*’.

Postylle Gdacjusza, Krzysztofa Krasińskiego, Samuela Dambrowskiego odegrały poważną rolę. Pognębienie różnowierców przez katolików i upadek polskiego mieszczaństwa, osłabienie pozycji państwa polskiego przy równoczesnym wzroście nacisku niemieckiego sprawiły, że ożywienie twórczości w języku polskim na Śląsku było zjawiskiem przejściowym, ale przyczyniło się — być może — do powstrzymania lub osłabienia pochodu germanizacji.

Bardzo niekorzystna sytuacja dla języka polskiego powstała na zachodniej granicy Prus Królewskich, w okolicy Słupska, Lęborka i Bytowa. Po próbie stworzenia osobnego języka, czy regionalnej odmiany polszczyzny literackiej, jaką podjął najpierw Krofey, a później Pontanus, germanizacja zaczęła czynić szybkie postępy. Na Pomorzu Gdańskim i w Prusiech Wschodnich ogromne straty w ludziach i majątkach przyniosły wojny szwedzkie. Około 1660 r. zniszczono tam w 100% jedną trzecią wsi, a jedną trzecią w 50% *4. Ubytki te wyrównywał dopływ chłopów niemieckich, których dialekt wywołał różne zmiany w mowie Kaszubów. Krótko mówiąc, na Śląsku i Pomorzu germa-nizowała się teraz ta warstwa, która decydowała o etnicznym obliczu — chłopi, na wschodzie polonizowała się szlachta — chłopstwo zaś trwało przy swojej ruszczyźnie, pełnej polonizacji uległy stosunkowo niewielkie obszary na etnicznym pograniczu polsko-ruskim i rozrzucone dalej na wschód wyspy polszczyzny.

Wielkie zniszczenia przeżyły wszystkie dzielnice Polski. Zanim doszło do tych klęsk rozwój literatury i rozwój szkolnictwa umocnił pozycję kultywowanej odmiany języka. Oderwała się ona wyraźnie od gwar, które tradycyjnie nazywamy ludowymi, choć długo mówiła nimi także szlachta. Niechętne uwagi o mowie rusticorum zaczęły się co najmniej na początki* XVI w. (np. w Ortografii S. Zaborowskiego), pojawiły się u Statoriusza, a rozmnożyły się w XVII w. Np. Knapiusz potępia wiele wyrazów, z czego wynika, że ma „wyraźne poczucie istnienia jakiejś normy ponaddialektycznej” 2S. Twierdzi on, że zamieszczona w słowiku usitatissima uocabula et ex dialecto maxime communi

13 Ibidem, s. 292.

“ J. Gierowski, Dzieje Polski 15051764, Warszawa 1984, s. 192.

** J. Puzynina, „Thesaurus" Grzegorza Krupskiego. Siedemnastowieczny warsztat pracy nad językiem polskim, Wrocław 1961, s. 40.

(we wstępie). Jak z tego wynika, odrzuca to, co regionalne, co w zasięgu swoim ograniczone (durum et inusitatum), mało używane. W innym miejscu powołuje się na usus hominum cultorum, albo że sic loquuntur veń Poloni. Woyna powołuje się na probatos auctores, jak kiedyś Statoriusz. Różni gramatycy ganią wymowę chłopską — rusticam, ostrzegają cave ne dicas cum vulgo, ne dicas vulgań sermone, albo ne dicas sicut minus periti. O liczbie podwójnej mówi Woyna: nunc nonnisi apud rudiorem plebem habetur, albo Mazooitis relinguendus. Na podstawie takich przestróg można do cytowanego wyżej wyznania Knapiusza wnieść poprawkę: vocabula usitatissima rusticis exceptis. Ludzi wykształconych obowiązywał wówczas — mocniej niż w poprzednim wieku usus excultus et apporbatus. Jaki on był, wiedział mały procent ludności, ale wystarczał on, aby nadać uzusowi autorytet i przekazać go następnemu pokoleniu.

Wypowiedzi na temat języka polskiego, zarówno pochwały, wystąpienia w jego obronie, jak też utrzymujące się jeszcze w XVII w. skargi na jego niewydolność do wyrażenia spraw subtelnych zarejestrował zespół (B. Otwinowska, L. Pszczołowska, J. Puzynina) pod przewodem M. R. Mayenowej w książce Walka o język w życiu i literaturze staropolskiej (Warszawa 1955); tu również wynotowano gramatyki i podręczniki języka polskiego (48 w XVII w.!), także słowniki dwu- lub wielojęzyczne z udziałem języka polskiego. Uwydatnić trzeba znaczenie I tomu Thesaurusa Grzegorza Knapskiego i przeróbek tego dzieła, które w licznych wydaniach służyły tak nauce wyrazów łacińskich, jak i właściwych, poprawnych polskich odpowiedników. Gramatyki i podręczniki były przeznaczone dla cudzoziemców, głównie Niemców śląskich i pomorskich. Zainteresowanie językiem polskim trwało dłużej niż świetność państwowa.

Granica między dialektem kulturalnym ogólnopolskim a gwarami była w praktyce nieraz przekraczana, a szczególnie złą opinię mieli chłopi mazurscy, ze szlachtą tamtejszą włącznie. Milczy się natomiast o dialekcie małopolskim i wielkopolskim, z czego chyba wynika, że co najmniej średnia szlachta i bogatsze mieszczaństwo Wielkopolski i Małopolski umiało się ustrzec tego, co by mogło zrazić znawców poprawnej polszczyzny, jakakolwiek w danym czasie była. Małopolaninowi zapewne wystarczyło, jeżeli się oduczył mazurzenia, ale mogło drażnić jego -ech i -chmy f-chma w czasie przeszłym. Wielkopolaninowi i to nie było potrzebne, bo nie mazurzył. Może dlatego Statoriusz rozróżniał tylko trzy dialekty: mazowiecki, ruski i litewski. Wielkopolski i małopolski prawdopodobnie był w jego oczach właściwym polskim językiem, nie dialektem. Nie ma pewności, czy terminem „ruski” i „litewski” obejmował spolszczałą szlachtę tamtych krajów, po prostu Litwinów lub Rusinów z Podola, Wołynia oraz tych.z Białorusi, rzekomych „Litwinów”. Spolonizowanej szlachty w Wielkim Księstwie Litewskim było chyba za życia Statoriusza jeszcze za mało, aby można mówić o ich osobnym polskim dialekcie, na równi z mazowieckim.

Z. Stieber w jednej ze swoich prac wymienia pięć dialektów staropolskich: kresowy, małopolski, mazowiecki, wielkopolski i śląski. Twierdzi przy tym,


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
316 (28) 514 a, = const na całej długości łopatki nie jest możliwa, gdyż naprężenie a, na końcu łopa
W pierwszej dekadzie funkcjonowanie OPEC nie odnosiła większych sukcesów. Aż do 1971 r. realna
skanuj0017 (227) 28 dzeniu wszystkie dzieci we wsi uczęszczały na naukę katechizmu, a ja nie chciałe
skanuj0017 (227) 28 dzeniu wszystkie dzieci we wsi uczęszczały na naukę katechizmu, a ja nie chciałe
page0143 142 (5j. 2. 30?obf. 28. 2)jięfcj je na§ 23óg tu rojnt. fię nie obrorocif ob utrapienia ubog
page0212 209 Żółkiewski, ale nie na długo. Udał się bowiem znowu na tureekie granice, aby tam czuwać
page0315 307Rossy ja kwadratowych). Graniczy na północ, z oceanem Północnym; na zachód, z Nor-wegiją
Z frontu dochodzą niepomyślne wieści. Czekamy na ofensywę na zachodzie, ale nie wiemy, ile to w
Sąd nie jest związany granicami skargi, nie może jednak wydać orzeczenia na niekorzyść skarżącego, c
18. PRAWO RZYMSKIE NA ZACHODZIE EUROPY. Upadek cesarstwa rzymskiego nie pociągnął za sobą upadku pra
305 (31) Kryzys jest niewygodny, ho tracimy coś, co wydawało się pewne i stałe, dane na zawsze, 
mię. jak zauważył Patek, nie pozostanie to bez wpływu na sytuację na Zachodzie. Podkreślono, ze „Man
ontologia3 246 FILOZOFIA NA ZACHODZIE*--: W Druga zaś, że nic jest i jest konieczne, że nie jest, t
ontologia6 252 FILOZOFIA NA ZACHODZIE Wersy 26-28 sugerują następujący argument:    

więcej podobnych podstron