6

6



62 Praca, konsumpcjonizm i nowi uboczy

Mody kulturalne gwałtownie wdzierają się na targowisko próżności. lecz starzeją się i okazują się niedorzecznie staroświeckie, zanim jeszcze zdołają się narzucić publicznej uwadze. Lepiej jest zatem traktować obecną tożsamość jako coś tymczasowego, nie przywiązywać się do niej zbytnio, aby mieć pewność, że opadnie z nas. gdy rozłożymy ramiona, by przyjąć jej nową, św. lub przy najmniej jeszcze nu    anąwers    .oże nale

żałoby mówić o tożsamości w liczbie mnogiej: droga ży ciowa wiek-szości ludzi jest naznaczona odrzuconymi i straconymi tożsamo-ściami. Jest rzeczą wielce prawdopodobną, że każda następna tożsamość pozostanie niepełna i warunkowa, a trudność polega na kwestii, jak zapobiec niebezpieczeństwu jej skostnienia. Być może nawet samo pojęcie „tożsamości" straciło użyteczność, gdyż bardziej zaciemnia, niż rozjaśnia najbardziej powszechne doświadczenie życiowe: coraz częściej troska o pozycję społeczną łączy się z lękiem przed zbyt silnym i sztywnym utożsamieniem się z nią i tym samym niemożnością odrzucenia jej. gdy okaże się to konieczne. Pragnienie tożsamości i lęk związany z jego zaspokojeniem, przyciąganie i odrzucenie, jakie myśl o tożsamości wywołuje, mieszają się. wywołując trwałe poczucie ambiwalencji i zakłopotania.

Sprawy tego rodzaju znacznie lepiej obsługuje ulotny, nieograniczony w swej kreatywności i kapryśny rvnck dóbr konsumccyL-nych. Debra kop^irrpyj11*— niezależnie od tego, czy trwale, czy przeznaczone do natychmiastowego spożycia- z definicji nie mają trwać wieczne; w niczym nie przypominają „życiowej karieiy zawodowej" czy „zawodu na całe życie". Ich przeznaczeniem jest zużycie i znikniecie; idea tymczasowości i przemijalności jest wpisana w samą ich istoto jako obiektów konsumpcji; na swej powierzchni mają wypisane mememo mori. nawet jeśli napis wykonano niewidocznym atramentem.

Tak oto mamy do czynienia z rodzajem przesądzonej harmonii (czy współbrzmienia) pomiędzy tymi właściwościami dóbr konsumpcyjnych i ambiwalencją typow ą dla kwestii współczesnej tożsamości. Tożsamości, podobnie jak dobra konsumpcyjne, należy przyswoić i posiąść, ale tylko, pojo. hv zostały skonsumowano i po-nownic//-'._ikh'. I tak jak w przypadku rynkowych dóbr konsumpcyjnych. skonsumowanie jednej tożsamości nie powinno- a wręcz nie może! - wygasić pragnienia innych, nowych i ulepszonych tożsamości ani wykluczać możliwości ich wchłonięcia. Jeśli takie są warunki, nie ma sensu poszukiwać innych narządzi niż ry nek. JToż^ samosci zbiorowe", składające się z luźnej wiązki przedmiotów -jiabywalnych. niezbyt trwałych, łatwo dających się rozebrać. w pełnwymiennych i dostępnych w danym momencie w sklepach - zdają sic bvć dokładnie rvm. czego potrzeba, bv sprostać wyzwaniom wsnółczesne*m.ży.cku-

Jeśli to na to wydawana jest energia uwolniona przez problemy tożsamości, wówczas nie potrzeba żadnych wyspecjalizowanych społecznych mechanizmów „regulacji normatywnej" ani „wzorców zachowań”; nie wydaje sie też. aby były one czymś pożądanym. Tradycyjne, panoptyczne metody drylu w sposób oczywisty byłyby skierowane przeciw istocie konsumpcyjnych celów i okazałyby sie zabójcze dla społeczeństwa zorganizowanego wokół pragnienia i wyboru. I .ecz czy jakakolwiek alternatywna metoda regulacji normatywnej byłaby lepsza? Czyż sama idea regulacji normatywnej, przynajmniej w skali globalnej, nie należy do przeszłości? Niegdyś pełniła kluczową rolę w „nakłanianiu ludzi do pracy” w społeczeństwie ludzi pracy - czy jednak nie straciła na użyteczności w społeczeństwie konsumentów? Jedynym celem wszelkich norm jest przyuczenie wolnej woli człowieka do ograniczenia albo wręcz wyeliminowania wolnego wyboru; wypchnięcie albo całkowite odcięcie wszelkich możliwości z wyjątkiem jednej - tej, którą wspiera dana norma. Lecz efektem ubocznym likwidacji wyboru - a szczególnie wyboru najbardziej odrażającego z punktu widzenia normatywnej, wpajającej porządek regulacji: wyboru ulotnego, kapryśnego i dającego się łatwo cofnąć - byłoby uśmiercenie w człowieku konsumenta: to zaś byłaby najokropniejsza klęska, jaka mogłaby się przydarzyć społeczeństwu, którego centrum stanowi rynek.

Tak więc regulacja normatywna jest nie tylko „dysfunkcjonalna”, a zatem niepożądana dla rozwoju, gładkiego funkcjonowania i prosperowania rynku konsumenckiego, ale również jawi się jako


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
20 (80) 120 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy są czynni w reprodukcji jjąjącej-się.zatrudnić siły
20 (80) 120 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy są czynni w reprodukcji .dąiącej-się zatrudnieni łyj
15 (116) <30 Praca, konsumpcjonizm i nowi uhocizs uznał za nieosiągalny. Uczyni! to. sprawiając,
16 (107) 82 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy rzonego i subiektyw nego poczucia niedostatku5’, pon
26 (54) 132 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Tąbehawioralnądefinicjąokreśla się ludzi ubogich, mł
28 (48) 136 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy To była nie tylko kwestia odmowy pracy lub upodobani
29 (48) ••i : ! r‘f .> 138 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy się staje się brzmienie sugestii,
33 (43) 146 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy sto do publicznego aplauzu i sławy. Uczy się ich rów
34 (42) 148    Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy nieuniknione, lecz trujące wyziewy
35 (40) 150 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Według Herberta Gansa „uczucia, jakie klasy, którym
38 (36) 156    Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Etyka pracy służy dzisiaj okrywani
64 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy * odrażająca dla jego klientów. Interesy konsumentów i
66 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy wpływ, a wszelkie działania mające na celu przezwyciężenie
16 (107) 82 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy rzonego i subiektyw nego poczucia niedostatku”, poni
24 (66) Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy W odróżnieniu od starego terminu, nowe słowo niczego - c
29 (48) •i •r 138 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy się staje sic brzmienie sugestii, które je wyw
14 (131) Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy stępne. Niemniej jednak w społeczeństwie konsumpcyjnym

więcej podobnych podstron