rażą się na to, że po upływie określonego czasu jego „wróżby” zostaną podda), ocenie na „sprawdzainość". Ale w każdej dziedzinie rozważania prawdopodobnego rozwoju wypadków stymulują ludzi, ukierunkowują ich działania, sugerują rozwiązania. Dlatego, dopóki futurolog nie brnie w utopię, jego wypowiedzi mogą nabrać charakteru samosprawdzających się przepowiedni.
Najgłośniejszą do czasu opublikowania Trzeciej fali książką z dziedzin futurologii socjologicznej była książka Daniela Bella z 1973 r. Nadejście społeczeństwa postindustrialnego. Główną tezą Bella była zapowiedź wzrostu m niespotykaną dotąd skalę znaczenia wiedzy i wykształcenia.
W postindustrialnym społeczeństwie głównym zadaniem staje się organizacjo nauki, a podstawową instytucją jest uniwersytet łub instytut naukowy, gdzie te zadania się realizuje WXIX stuleciu i początkach XX siła narodów wyrażała się wy-dajnośdą ich przemysłu, a głównym tego wskaźnikiem była produkcja stali Siła Niemiec przed I wojną światową była oceniana przez fakt, że przewyższały one Wielką Brytanię w produkcji stall Po II wojnie światowej potencjał naukowy kraju stał się czynnikiem decydującym o jego potędze, a badania i rozwój naukowy zastąpiły produkcję stali jako wymierne kryterium porównawcze w ocenie siły krajifi.
Bell prorokował też (jeszcze przed IbfBerem), że właściwa dla społeczeństwa postindustrialnego zmiana struktury zatrudnienia na korzyść sektora usług wymusi wzrost liczby ludzi wykształconych w tym przede wszystkim ludzi o wykształceniu wyższym.
Wspomnieć należy także, trzymając się już konsekwentnie odwróconej chronologii, że z kolei przed książką Bella, głośną publikacją o charakterze socjologicznej przepowiedni była książka Hermana Kahna i Anthony’cgo Wienera Rok 2000. Choć pierwsze komputery osobiste (PC) miały powstać dopiero za 13 lat Kahn i Wiener trafnie przewidzieli zasadniczy wzrost znaczenia tych urządzeń w życiu przeciętnego człowieka. Pisali m.in.:
Przypuszczalnie [w roku 2000 - od auLj konsole komputerowe znajdować się będą prawie w każdym domu, możliwe, że podłączone do komputerów użyteczności publicznej i dające użytkownikowi przestrzeń na głównym komputerze dla jego prywatnych plików, pozwalające wykorzystywać komputer do różnych celów, jak choćby przeglądanie zasobów Biblioteki Kongresu (- )1-
W czasach gdy przeciętny komputer zajmował jedno obszerne pomieszczenie, powyższa przepowiednia mogła się wydać zbyt śmiałą, ale z perspektywy czasu okazało się, że cytowani autorzy nie mylili się ani trochę.
Również nieco przed Tofflerami i Bellem, jeszcze na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, swoje wizje rozwoju ludzkości w odniesieniu do komunikami społecznej snu! kanadyjski socjolog Marshall McLuhan. Najważniejszą (z punktu widzenia bibliologa) rozprawą McLuhan a była książka Galaktyka Gutenberga. Pewną ciekawostką jest, że klasyfikatorzy z Biblioteki Kongresu w Waszyngtonie nadali tej publikacji symbol Klasyfikacji Dziesiętnej Deweya o postaci 655.1, oznaczający ogólne zagadnienia i historię drukarstwa. Niewykluczone, że przy nadawaniu symbolu zasugerowano się angielskim podtytułem książki - „The making of tbe typographic man”. Zapewne żaden bibliolog, specjalizujący się w historii wynalazku Jana Gutenberga, nie uznałby pracy McLu-hana, za właściwy wykład w tej materii. Mimo to, w dwadzieścia lat po śmierci
* D. BeO: The comingof poa industrial socieiy. A waun in sodaI forecaaing. London, Heine-mann 1974*.116-117.
7 H. Kahn. A. 1. Wiener: The year2000. A frarne work forspeculaiion on ihe nett ihiny-threeyean. New York, Mac Milian Company 1967 s. 90.
M. McLuhan jest autorem wciąż bardzo często cytowanym i dyskutowanym w piśmiennictwie głównie pedagogicznym, socjologicznym, kulturoznawczym i bi-bliologicznym. Szerzej poglądy McLuhana na kwestię drukowanych książek zostaną przedstawione w dalszej części rozdziału.
Zapowiedź zdominowania współczesnej cywilizacji przez technologię, wyrażona przez Tofflera jeszcze w Szoku przyszłości, prowadzić może do wniosku, że spora część ludzkości nie zdąży i nie zdoła zaadaptować się do szybko dokonujących się zmian cywilizacyjnych. Wielu ludzi, i to nie tylko osoby starsze, może być zaskoczonych tempem zmian wywołanych rozwojem technologii Nie brakuje opinii, obciążających przede wszystkim elektroniczne środki przekazu całą odpowiedzialnością za różnorakie przejawy zla we współczesnym święcie. Choć takie uogólnienie bywa krzywdzące, jednak na tę ocenę telewizja, radio i kino same starannie pracowały. Tempo życia i cena czasu wykształciły nowy sposób przekazu: szybkiego, migawkowego, wręcz po klatkowe go, a więc odbieranego jako agresywny. Treść przekazu odgrywa tu mniejszą rolę niż forma ekspresji. Negatywna ocena mediów elektronicznych odnosi się zresztą nie tylko do tzw. dużych mediów (mass mediów), ale również do nośników fizycznych, dostarczających informacji w postaci elektronicznej. Sceptyczną i ostrożną postawę wobec coraz częściej wykorzystywanych materiałów multimedialnych prezentuje min. Esther Dyson. W przypadku wielu produktów multimedialnych Dyson widzi w nich wyłącznie potok nieustrukturalizowanej, a zatem nietrwałej informacji obrazkowej. W wyniku takich przekazów w głowie odbiorcy pozostają tylko strzępy mało wartościowej, hasłowej wiedzy. Dyson pisze:
Czy zależy nam na przepływających przez głowę doznaniach, czy raczej wolimy autentyczne przeżycie intelektualne, czytając książkę albo rozprawę skłaniające nas do zastanowienia? By słowa przekształcić w idee i opinie, potrzebne jest myślenie Ważniejsze jest doskonalenie sposobu widzenia świata niż proste dodawanie obrazów do już wielkiego ich zasobu, czy gromadzenie nie potwierdzonych faktów, społecznych emocji, jednozdaniowych powiedzonek nie tworzących żadnej struktury. Jeśli jedynie patrzymy, po zakończeniu oglądania trudno nam będzie sformułować, czego się nauczyliśmy.
I dalej:
Jaki więc efekt wywiera na nas migawkowy przekaz multimedialny z nienaturalnymi cięciami obrazu? Nie chciałabym, by zabrzmiało to jak nawiązanie do stanowiska luddystów, ale uważam, że te zjawiska działają źle na nasz umysł. Obrazy są efektowne, lecz nie oferują intelektualnego rozwoju. Grozi nam powstanie społeczeństwa, w którym hidźie nie myślą, nie umieją ocenić znaczenia rozmaitych zjawisk^.
Zwolennicy' słowa drukowanego, a przeciwnicy szybkiego i chaotycznego przekazu mediów elektronicznych byliby więc skłonni zaakceptować paradoks, iż książka jako medium proste i ubogie od strony formalnej, jest pełna złożoności i bogactwa od strony treściowej. Natomiast telewizja, mająca dla ludzi galaktyki Gutenberga formę skomplikowaną i niepojętą, od strony treściowej jest płytka i uboga. Ci którzy całym odium obarczają elektroniczne media, będą więc skłonni powtórzyć za Neilem Postmanem, iż...
(...) niekontrolowany rozrost techniki niszczy najbardziej żywotne źródła naszego człowieczeństwa. Tworzy kulturę bez fundamentów moralnych1 2.
* E. Dyson: Wersja 2.0. Przepis na życie w epoce cyfrowi Wirłnj. Prószyński i S-lu IW s. 93.94-
N. Posiman: Technopok triumf techniki nad kultura. Wrziml PIW 19951 &•