kiedy ją poznałem, nie przypuszczałem, że mając 35 fat
będę jeszcze stale pracował w tej... księgarni.
— Bardzo wytworna księgarnia — przypomniał mu Buzz — ze znakomitą klientelą, jak choćby Kenneth !vey, który napchany jest zlotem.
— Byłem w ostatnim tygodniu w jego domu — powiedział Thome — aby dostarczyć mu paczkę rzadkich książek. Rzeczywiście ma wspaniały dom.
— A jego kolekcja?
— Ivey zbiera puchary. Złote i srebrne puchary. Wyobraź sobie, żc ma pięćset pucharów.
— Ile są warte?
— Oceniam je na pół miliona. Znam pasera, który da pam za nic osiemdziesiąt tysięcy.
— Tylko osiemdziesiąt tysięcy? Cholernie mało, jeżeli warte są pół miliona.
— Jeżeli go przyciśniemy, może dostaniemy sto tysięcy.
— Nie żartuj, Buzz, potrzebuję pieniędzy...
— Nie trać spokoju — powiedział Buzz.
— Wiesz co, Buzz, mam już po uszy życia za skromną pensję urzędnika. Amanda także. Ivey pokazywał mi swoją kolekcję, trzyma ją w szklanej szafie na parterze.
— No dobrze — zgodził się Buzz. — Kiedy możemy to zrobić.
— W środę albo w czwartek w nocy. Ivey jedzie do Palm Springs. Bardzo liczy na swój idiotyczny system alarmowy.
— W środę jestem z kimś umówiony, pozostaje więc czwartek — powiedział Buzz.
— Dla czterdziestu tysięcy mógłbyś zrezygnować z tego spotkania.
— Dobrze, w takim razie środa — Buzz uśmiechnął się do przyjaciela. — I uważaj na swoje nerwy.
— Nie obawiaj się, nigdy więcej nie stracę panowania nad sobą.
38 —
Z ogromną silą Thorne rzucił słuchawkę telefoniczną
o icianę.
— Głupia koza, nawet nie ma fantazji, kiedy kłamie.
Od dwóch tygodni wszystkie teatry mają letnią przerwę.
Do diabła z Amandą. Nie mogła być wczoraj wieczorem
w teatrze.
Potrącił stół, z którego spadły na podłogę gazety i
pełna niedopałków popielniczka. Z dołu ktoś zapukał w sufit. Thomc nie zwrócił na to uwagi, tylko szedł przez pokój, jak burza, tratując wszystko, co stało mu na drodze. Powoli jednak uspokajał się.
— Muszę się pozbierać. Dziś w nocy włamujemy się przecież.
Pochylił się, aby pozbierać skorupy i nagle wpadł mu w ręce mały kartonik na zapałki, na którego okładce wydrukowane było: ,.Dlaczego nie?“. Ścisnął kartonik w palcach. „Dlaczego nie?“ była to nazwa klubu w San Amaro. Knajpa wałkoni i donosicieli. Nigdy nie byli tam z Amandą. Zwałszcza on tam nie był.
*
Wielki, ciemny dom był pusty. Dwóch mężczyzn zbliżyło się do domu. Otworzyli drzwi wytrychem, a następnie wyłączyli system alarmowy. Thorne zaświecił latarką i zanrowadził przyjaciela do pomieszczenia, w którym znajdowały się puchary. Pod ścianami stały oszkolne szafy. Kiedy światło latarki padało na puchary, błyszczały złotem i srebrem. Thorne szedł w kierunku jednej z szaf, kiedy zawadził o stół i wypuścił z rąk latarkę.
Zapal zapałkę — powiedział Buzz — i poszukaj latarki.
Thorne gotował się z wściekłości. Podniósł latarkę i pokazał Buzzowi napis na kartoniku: ,.Dlaczego nie?“.
— 39 —