mięty wania miłosnej porażki. Adam Z. okazał się mężem ze wszech miar udanym i choć w ich wzajemnym związku nie było takich porywów uczuć jak w filmowych romansach, to przecież małżeństwo Justyny L. i Adama Z. można było nazwać bardziej harmonijnym niż wiele innych małżeństw zawieranych z „prawdziwej miłości’'. A kiedy przyszły na świat dzieci, pani Z. była już standardową matką i żoną, dzielącą swój czas między sklepowe kolejki, stanic przy kuchence gazowej, pranie pieluch i małżeńskie łóżko. W tym życiu nic było miejsca na porywy serca i rozpamiętywanie przeszłości.
Po skończeniu trzydziestu czterech łat Justyna Z. zaczęła odczuwać jakieś nerkowe dolegliwości i wybrała się do wskazanego przez znajomych specjalisty. W renomowanej lecznicy odsiedziała długą kolejkę, a kiedy weszła do gabinetu, po raz drugi w życiu wydało jej się, że za chwilę padnie trupem. Za biurkiem siedział... Michał R.
Oboje byli ludźmi kulturalnymi i dobrze wychowanymi, co w tym wypadku znaczyło, że ani nie podnieśli głosu, ani nie rzucili sobie w twarz żadnych oskarżeń, jednym słowem — nie dali się ponieść emocjom. Stanęli naprzeciw siebie w milczeniu i w ciągu tych kilku sekund wróciły dawne uczucia. Niewygasła miłość pomieszała się z narosłymi przez lata urazami.
— Justyno! Kochana! — wyszeptał wreszcie Michał
— Kochany! — powtórzyła jak echo Justyna Z.
— Dlaczego mi to zrobiłaś?
— A ty?
— Jak mogłaś uwierzyć temu idiocie? — spytał Micha! R., który po powrocie ze Stanów usłyszał prawdę od swojej matki. — Przecież mieliśmy sobie ufać!
— Nie pisałeś!
— Był stan wojenny... Zapomniałaś?
— Jesteś żonaty?
— Tak!
Mówili cicho i spokojnie. Wreszcie, gdy wszystko sobie wyjaśnili i odpowiedzieli na wszystkie pytania, a ich ręce się spotkały, zapomnieli o latach rozstania i wybaczyli sobie przeszłość. Wydało hn się, że czas się cofnął... Znów byli razem...
Kozetka w gabinecie lekarskim była wąska, twarda i niewygodna, ale im to nie przeszkadzało. Odnaleźli się ponownie, wróciła dawna miłość i zapamiętane doznania.
— Kocham cię! — powiedział Michał R.
— Kocham cię! — powiedziała Justyna Z.
Teraz spotykają się najczęściej jak mogą. I znów dzielą swoje radości i troski, popołudnia i wieczory, bicia serc i namiętność spragnionych ciał. Jedynie nie rozmawiają o rozwodach i już nie dyskutują o wspólnej przyszłości. Po prostu mają romans, zaś Jacek D. więcej nie pojawia się w ich życiu...
*
Toczy się wojna izraelsko-arabska. Jedzie izraelski czołg, a przed nim ucieka Arab, co i raz odwraca się i strzela w kierunku czołgu. Wreszcie, gdy wystrzelał cały magazynek, stanął i zawołał:
— Ja już nie mam amunicji!
Z czołgu natychmiast wychyla się Żyd i pyta:
— No to może kupisz?
— Słyszałem, że byłeś pół roku we Francji...
— Tak!
— A jak sobie radziłeś z językiem?
— Tylko na początku się brzydziłem...
— €3 —