WVSzy
/.e strc^aż
A VI
iUZ
dnie ciłam się bez^ żadnych czułości
i zwy czujni sarni- O ni?
/zezupły blendy
n 2
_v,,/t wvstajacvm iab-
wo patrzyło nić mnie zdumione, pieniem; właśnie powiadał kolejny ■ i\ — miał dziwne’ ocrf*lekko ; ak kot. To jedno byto w nlm szczc~ Pjigie nogi, szczupłc biodra> ramiona \flic. J ednak przytPlilam się do mt-'za-®iwat. Niepolrzebnie- Karo1 wydawał . «ja wymion Joli- Sprzątnęłam pół-1 Pomagają mi W-3' Siedziałyśmy w
”i?dgrzeje się pizze*
;;,2 robi prawie pizcz xn Naprawdę ' jiiii w ogóle mu stf chce- Nie czyściej , wiedząc, liemal po-
*al.
żeli ntt!<
Iza *7 małże^
I: J
piarcif"i! Jtawał'^B wę, s^>. 1 gólne. 1 i’ silne 1** popra'%
się bfH
miski ?*u
ku chrapa V..
zasypy niż ra‘,*rr
że zr<^| czułaś 55
jL-ied ziała rr
Ljjtąś babę -— po w1
^jiyjemnośt Jedn^ześme ,'^sr Karola.
jJjcież to impotent H‘Sdy nie stav ' .Taki -wół.
:.,:,ki nagromadzonej w ciągu 10 lat 'ości, a ja rzuciłam się ratować danie
z tacamb ^ raz setny dykto-wałai* V'■••:'.Fisan^ Pizz<i- Karał przysiadł się do moiei? f;fjtowa^ ° sP°soba<*h reanimacji ma-luchó* stazem Szło ° Samochody. Agata rewa)a4s^przepisem 03 kU*ę w curTy’ którY
znałai5 *5 aa* ^ i3 wyobraziłam sobie Karola nagiego .ijj-.ito pasa- Wystarczyło. Wyszłam do laziefi /';,-r le zaczęłam się onanizować. Jak za młodsii^ie’ wtetJy onanizował mnie Stefan.
Panicznie baliśmy się dziecka, ale i tak pomaszerowałam
do ślubu z Kasią w brzuchu. Siedząc na wannie, robiłam
sobie dobrze — najpierw delikatnie, potem coraz gwałtowniej. Nie pomagało. Wróciłam do pokoju i duszkiem
wypiłam duży kieliszek koniaku. Nikt nie zauważył.
Na talerzykach zostały smutne resztki. Znowu miałam powód, żeby się pokręcić. Ładnie chodzę. Mam zbyt rozłożyste biodra, zbyt mocne uda, ale poruszam się lekko, płynnie. Czułam, że Karol mnie obserwuje, chociaż nie udało mi się go na tym złapać. *
Kroiłam szarlotkę w zgrabne trójkąty, gdy do kuchni wtoczył się Wiktor.
— Wiesz, z Izy robi się zupełnie smutna cipa. Naprawdę ślini się. To obrzydliwe. Brzydzę się, gdy bierze mi w usta.
— Ślinią się niemowlaki — odpowiedziałam cokolwiek bez sensu.
Wsunął mi rękę pod spódnicę. Otrząsnęłam się delikatnie. To nie znaczyło nic. Po prostu wyraz uprzejmego zainteresowania i wdzięczności za wysłuchiwanie zwierzeń.
— Jak na trzydziestkę —' kontynuował niezrażony Wiktor — Izka trzyma się zupełnie dobrze. Zgrabna, seksowna. Lubię takie gruszkowate tyłki. Ty masz w kształcie jabłka — klepnął mnie przyjacielsko — ale też ujdzie. Sama widzisz, Iza ma duży biust i nie musi nosić stanika. Świetna dupa — mógłby ktoś pomyśleć. A wiesz, jak z nią jest w łóżku.
— Wiem, jak w tartaku — odpowiedziałam posypując szarlotkę kokosowymi wiórkami i cukrem-pudrem.
— Zupełnie jakbym piłował deskę — uzupełnił z werwą —• i jeszcze musi się przy mnie nadziewać tą swoją globulką. Kładzie się w rozkroczu, ślini,palec i...
Zrobiło mi się niedobrze. Na szczęście w kuchni nie było już nic do roboty.
Siedzieli przy stole. Pili koniak, zagryzali szarlotką, chrupali chipsy i orzeszki. Stefkowi głowa zaczęła opadać. Nagle zerwałam się, wyciągnęłam z pod stohj bie-