viy odległych, stanowi dla nas całokształt naszego pojęcia o przedmiocie, o ile pojęcie to ma w ogóle jakieś pozytywne znaczenie.
Taka jest zasada Peirce’a, zasada pragmatyzmu.
William James, Pragmatyzm, przeł. W. M. Kozłowski
Filozofia ma swoje małe paradoksy. Życie Charlesa S. Peirce’a (1839-1914), któremu Henry, brat Williama Jamesa, przypisywał wynalezienie pragmatyzmu, można by nazwać wszystkim innym tylko nie praktycznym sukcesem. Usunięty z uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i wykluczony ze środowiska akademickiego za podejrzenie o niemoralność, profesor Peirce stał się żebrzącym, umierającym w nędzy i zapomnianym człowiekiem. (Odniósł wprawdzie ostatecznie trjumf jako jeden z wynalazców semiołogii - patrz rozdział „Struktura!izm i semiologia”).
Peirce, który nie wiedzieć czemu okazał się życiowym nieudacznikiem, był wszechstronnym geniuszem, który wniósł wiele do matematyki, filozofii, chemii, psychologii i statystyki. Jego najtrwalszym dziedzictwem jest jednak filozofia, której kontynuatorem był James, a później John Dewey. Pogardliwie traktując metafizykę - badanie niejasnych lub abstrakcyjnych „realności” -Peirce utrzymywał, że znaczenie idei leży wyłącznie w jej praktycznych efektach. Jeśli idea nie daje efektów, to jest bezwartościowa - albo jest „nonsensem” lub „całkowitym absurdem”, aby użyć jego słów.
Wobec tego takie pojęcia jak „dobro” i „prawda” nie są realne, dopóki czegoś z nimi nie uczynimy lub dopóki nie wpływają na nasze zachowania. Przekonanie, z punktu widzenia pragmatyka, jest tym samym co działanie, a przynajmniej możliwe działanie. Jeśli nasze pojęcie dobroci obejmuje pomoc starszej pani w przejściu przez ulicę, to dobroć będzie dla nas skłonnością do wykonywania takiego działania. Dobroć jest w rezultacie całkowitą sumą wszystkich działań wynikających w naszego o niej przekonania. James w różnych swoich pracach rozszerzył to rozumowanie nawet na pojęcie Boga. Napisał w Pragmatyzmie (1907), na przykład, że , jeśli hipoteza Boga działa satysfakcjonująco w najszerszym sensie tego słowa, to jest prawdziwa” (wyróżnienie autora Eureki!).
Od czasów Jamesa pragmatyzm przybrał wiele kształtów i nie wszystkie jego odmiany były zgodne z poglądami założycieli tej szkoły. Niemniej pragmatystów łączyła wspólnota podstawowych założeń, takich jak elastyczność metody, odrzucanie dogmatów i relatywistyczne spojrzenie na wartości. („Dobro” i„zło” są definiowane zależnie od konkretnych potrzeb, pragnień i zwyczajów). Sam Peirce nie miał jednak w sobie nic z relatywisty. Wierzył, że Wszechświat jest rządzony przez ewoluujące prawa, które stają się coraz bardziej regularne i mniej przypadkowe. Wierzył, że nauka także ewoluuje i że naukowcy stopniowo i stale zbliżają się do „prawdy” praw uniwersalnych. Ktoś mógłby powiedzieć, że sama „prawda” jest właśnie pojęciem względnym zdefiniowanym przez ludzkie potrzeby i zachowanie. „Prawdziwe - pisał James -jest imieniem tego, co okazuje się dobre zgodnie z naszym przekonaniem”. Prawda jest właśnie tym, co się sprawdza w działaniu.
Wiedeńskiego arystokratę Ludwiga Wittgensteina (1889-1951), jednego z najbardziej cenionych dwudziestowiecznych filozofów, uznano za ojca kilku szkól filozoficznych. Nie wszystkie te szkoły jednak zgadzały się w tym, o co mu chodziło. Brzmi to paradoksalnie, ponieważ prawdopodobnie najważniejszym punktem jego filozofii jest ten, że filozofia powinna skoncentrować się na zwykłym -możliwie jasnym i nieskomplikowanym języku.
Wittgenstein bardziej niż ktokolwiek inny odpowiada za skupienie się współczesnej filozofii na języku, w szczególności na relacjach pomiędzy twierdzeniami i rzeczywistością. Ogłosił własny pogląd w zdaniu otwierającym jego pierwszą pracę Tractatus Logico-philo sophicus (1921): „Świat jest wszystkim, co jest faktem”, co oznacza - wyjaśni) - że świat ,jest całością faktów, nie rzeczy”.
Jeśli nie rozumiesz, o co chodzi w tym rozróżnieniu, wyjaśniam: „fakty” są prawdziwymi zdaniami na temat rzeczy. Krzesło jest rzeczą, zdanie „Krzesło jest czerwone” jest (łub może być) faktem.
67