interpretacje i nie mam żaclnej możliwości ich sprawdzenia."
Takie rozumienie motywów zachowań zakłada juz jednak, jak słusznie zauważa Schiitz, uprzednie rozumienie wielu rzeczy. Przede wszystkim zakłada już generalną tezę alter ego. Abyśmy mogli podsuwać innym nasze motywy, musimy już wiedzieć, że mamy przed sobą drugiego człowieka — drugie Ja o takiej jak my strukturze świadomości. Błąd teorii wczucia polega zdaniem Schutza na tym, że z wczucia chce ona wyprowadzić istnienie alter ego, na jego podstawie orzekać o istnieniu innego Ja, gdy w istocie jest odwrotnie — istnienie alter ego stanowi warunek możliwości wczucia. Ponadto teoria ta utrzymuje, że poza stwierdzeniem strukturalnego podobieństwa mojego strumienia świadomości ze strumieniem świadomości alter ego, poznać możemy konkretne treści świadomości innego człowieka.*8 Tymczasem bez porozumiewania się z drugim człowiekiem nie jestem w stanie powiedzieć o nim nic więcej niż to, co jest już zawarte w generalnej tezie alter ego, w stwierdzeniu, że mamy oto do czynienia z drugim człowiekiem: „Wszystko co możemy powiedzieć o sensie zachowania kogoś innego bez funkcji komunikatywnej jest już zawarte w generalnej tezie Ty.”M
Jedynie taka sytuacja, w której istnieje możliwość komunikowania się z tym, kogo chcę zrozumieć, pozwala mi wyjść poza krąg własnych interpretacji. Jedynie wtedy, gdy pozostaję z innym człowiekiem w bezpośrednim związku, gdy jesteśmy na siebie wzajemnie zwróceni i gdy mamy siebie nawzajem przed oczyma (Schiitz nazywa taki związek umweltliche soziale Beziehung) mogę zweryfikować swoją interpretację i skonfrontować ją z jego samointerpretacją.70
Możliwość taka pojawia się nie tylko dlatego, iż moje schematy interpretacji w każdym momencie upływającego czasu są wzbogacane i modyfikowane przez moje
CT Tamże, s. 242—243.
*• Tamże, § 21, szczególnie s. 148—153.
° Tamże, s. 160.
70 Tamże, s. 241—242 oraz 338.
nowe doświadczenia alter ego, ale także dlatego, że dzięki wzajemności nastawienia na siebie dochodzi do zazębiania się interpretacji ego i alter ego. Wydaje się ponadto, że dodatkowym warunkiem musi tu być wzajemne oddziaływanie partnerów na siebie (czyli stosunek nazwany w terminologii Schutza Wirkensbe-ziehung). Cechą charakterystyczną tego stosunku jest splatanie się wzajemnych oczekiwań przyszłych zachowań oraz motywów partnerów. Aby oddziaływać na drogiego człowieka swoim zachowaniem (na przykład \ aktem słownym — prośbą) muszę zakładać, że moja intencja (motyw „żeby”, w którym wyraża się cel mojego działania) stanie się powodem (motywem „ponieważ") oczekiwanego działania partnera. Gdy kogoś o coś proszę, oczekuję, że moja prośba stanie się powodem jej spełnienia. Takie nastawienie jest wzajemne i dzięki niemu dochodzi do zharmonizowania interpretacji partnerów.’1 Można zatem powiedzieć, że rozumienie zakłada uczestnictwo; tylko uczestnicząc w interakcji potrafimy „w pełni” rozumieć innych. Im mniej w niej uczestniczymy, im bardziej wzrasta nasz dystans do zachowań i interakcji, które chcemy zrozumieć, tym mniej możemy zrozumieć i tym mniejsza jest szansa, że nasza interpretacja odpowiada samointerpretacji działających.
Dystans taki jest największy w przypadku interpretacji naukowej. Czy więc w nauce możemy w ogóle rozumieć zachowania ludzi, interakcje i stosunki społeczne, które chcemy zbadać? Jaka jest prawomocność proponowanych interpretacji? Co jest ich warunkiem?
Jak już pisałem, według Schutza rozumienie w naukach społecznych jest kontynuacją procesów rozumienia w życiu codziennym. Nie chodzi tu jednak o takie rozumienie, które zachodzi wówczas, gdy mamy przed sobą drugiego człowieka w przestrzennej i czasowej bezpośredniości. Przecież także w doświadczeniu potocznym sytuacje takie to tylko jedna z wielu możliwości. Przecież rozumieć mogę także nieobecnych oraz działania takich ponadindywidualnych i abstrakcyjnych two-
Tamże, § 32.
139