dzi się z kina. Arab, który „wtargnął” do mojej przestrzeni w westybulu hotelowym, najwidoczniej wybrał ją sobie z tych samych względów ęo ja; było to znakomite miejsce do obserwowania obu drzwi i windy. Okazana przeze mnie irytacja zamiast skłonić go do odsunięcia się, jedynie go ośmieliła. Myślał, że już za chwilę uda mu się mnie wypchnąć.
Innym źródłem napięć pomiędzy Amerykanami i Arabami jest dziedzina, którą Amerykanie traktują bardzo luźno — przepisy i zwyczaje drogowe. Na ogół w Stanach Zjednoczonych ustępujemy miejsca pojazdom, które są większe, szybsze, mniej zwrotne czy bardziej obciążone. Pieszy idący drogą może irytować się, ale nie przyjdzie mu chyba do głowy, żeby nie zejść na bok przed szybko jadącym pojazdem. Sądzi, że ponieważ porusza się, nie ma prawa do tej przestrzeni wokół siebie, do której miałby, gdyby stał w miejscu (tak jak ja w westybulu). Jak się zdaje, w wypadku Arabów zachodzi akurat coś odwrotnego; najwidoczniej roszczą sobie oni prawo do przestrzeni wtedy, gdy się poruszają. Jeżeli ktoś wejdzie w przestrzeń, po której porusza się Arab, gwałci tym samym jego prawa. Arab wpada w furię, gdy ktoś przetnie mu drogę na szosie. Właśnie to kawaleryjskie traktowanie przez Amerykanów przestrzeni poruszającej się, powoduje, że Arabowie uważają ich za ludzi agresywnych i rozpychających się.
Pojęcia prywatności
Opisane powyżej wydarzenie, jak i wiele innych faktów, zasugerowało mi, że Arabowie mogą przyjmować całkowicie odmienne przesłanki co do ludzkiego ciała i związanych z nim uprawnień. Skłonność Arabów do przepychania się między sobą w miejscach publicznych, do macania i szczypania kobiet w środkach lokomocji, nie byłaby z pewnością tolerowana przez ludzi Zachodu. Zacząłem dochodzić do przekonania, że Arabowie najwidoczniej nie znają pojęcia strefy prywatnej otaczającej ciało. I okazało się, że tak jest rzeczywiście.
W świecie zachodnim osobę utożsamia się z czymś, co tkwi w swojej skórze. Również w północnej Europie skóra, a nawet ubranie jest rzeczą nienaruszalną. x\by dotykać kogoś obcego, trzeba mieć jego pozwolenie. Reguła ta obowiązuje też w niektórych regionach Francji, gdzie dotknięcie kogoś w czasie kłótni uważane jest za napaść. Arabowie relację pomiędzy ciałem a osobą widzą zupełnie inaczej. Osoba istnieje gdzieś wewnątrz ciała. Jednakże ego nie jest ukryte zupełnie, gdyż łatwo można je dosięgnąć obrazą. Jest zabezpieczone przed dotykaniem, ale nie przed słowami. Ta dysocjacja ciała i osoby tłumaczy nam, dlaczego publiczne ucięcie ręki złodziejowi traktuje się w Arabii Saudyjskiej jako normalną karę. Rzuca to również nieco światła na fakt, że przedsiębiorca arabski potrafi, żyjąc sam w nowoczesnym apartamencie, dać służącemu pokój, który jest właściwie pudełkiem o wymiarach 1,5 na 3 na 1.2 metra nie tylko zawieszonym u sufitu, aby nie niszczyć podłogi, ale i z otworem, przez który można służącego szpiegować.
Jak można się spodziewać, to głębokie pojmowanie jaźni znajduje również swe odzwierciedlenie w języku. Zdałem Sobie z tego sprawę pewnego dnia, gdy kolega Arab, autor słownika arabsko--angielskiego, wpadł do mojego biura i rzucił się na krzesło w stanie widocznego wyczerpania. Gdy spytałem, co się stało, powiedział: „Spędziłem cały wieczór na szukaniu arabskiego równoważnika waszego «gwałtu». W arabskim nie ma takiego wyrazu. Na podstawie wszelkich źródeł, mówionych i pisanych, mogę wyrazić to tylko w przybliżeniu, za pomocą takich zwrotów jak «wziął ją wbrew jej woli». W arabskim nie ma nic zbli-
223