Poza wolnością i godnością 525
w 1950 roku, ale napisanej w latach dwudziestych) albo w znacznie przystępniejszej i bardziej popularnej pracy P. Uspienskiego Fragmenty nieznanego nauczania poświęconej naukom Gurdżijewa. J.B. Watson spotkał się nawet (w Ameryce) z Gurdżijewem, który okrutnie z niego zadrwił, czytając mu na głos fragmenty Opowieści. Watson zupełnie nie był w stanie pojąć, co Gurdżijew usiłuje mu przekazać.
Jednak Skinner, mimo wszystko uczeń Watsona, także nie potrafił dostrzec tego, co zrozumiał tak często oczerniany Gurdżijew. Skinner całkowicie zignorował fakt istnienia ukrytej, niemechanicznej, „religijnej" strony natury ludzkiej, która wyraża pragnienie prawdy, tęsknotę za tym, co egzystencjaliści nazywali autentycznością (choć ich analizy nie dorównywały precyzji myśli Gurdżijewa), pragnienie poznania zagadki naszego istnienia.
Skinner, co dość zaskakujące, zignorował także wpływ, jaki wiara religijna wywierała - i nadal wywiera - na zachowanie się ludzi. Można nawet pokazać, że w niektórych społecznościach znacząco spadł współczynnik przestępczości dzięki stosowaniu medytacji transcendentalnej (i to niezależnie od naszych poglądów na jej temat). Ponieważ jednak Skinner zupełnie nie potrafił pojąć samej idei wiary religijnej, w jakimkolwiek sensie, nie mógł w sposób obiektywny podejmować podobnych zagadnień (jak choćby tego, że najlepszymi i najżyczliwszymi ludźmi w hitlerowskich obozach byli świadkowie Jehowy). Mimo grzecznościowych zastrzeżeń Skinner zdawał się mówić: „Nie pojmuję tego - a zatem to nie ma znaczenia!". Nie wiem, co sądził o sławnej uwadze deisty Woltera, który oświadczył, że gdyby idea Boga nie istniała, należałoby ją wymyślić.
Jak dobrze wiadomo, nie powinniśmy - jeśli nie czynimy tego z pełną świadomością w określonym celu - przypisywać ludzkich uczuć nieożywionym przedmiotom, jak np. kamienie. Skinner posłużył się tym argumentem, usiłując wykazać, że nie powinniśmy odwoływać się do ludzkich stanów wewnętrznych jako do przyczyn wyjaśniających ludzkie zachowania. W myśl tej koncepcji przypadkowy zabójca dziecka - by przywołać skrajny przypadek - popełnia swój czyn wyłącznie dlatego, że żyje w „wadliwym środowisku". Braki tego rozumowania są uderzająco ewidentne: istoty ludzkie mają uczucia i nie każdy osobnik z podobnego środowiska zabija dzieci.
Skinner skończył jako figura nieco żałosna, czasami niemal gotowy przyznać, że się mylił i że cała jego koncepcja była szokująco chybiona. Mimo to jego idee dotyczące karania i warunkowania poszły w świat i wciąż są stosowane w praktyce. Podobne metody na pewien czas rzeczywiście poprawiły zachowanie niektórych ludzi, ale w przypadku innych (najczęściej) nie dały żadnych rezultatów. W sumie nie okazały się więc skuteczniejsze od innych metod. Kariera Skinnera dobrze pokazuje, że częściowe rozwiązania problemów - jako rozmyślnie wybiórcze - są gorsze niż brak rozwiązań.