nieustannie dąży do separowania zmysłów, funkcji, działania, stanów emocjonalnych i zjawisk politycznych, a także zadań — Durkheim sądził, iż taka fragmentacja w dziewiętnastym wieku zakończy sięanomią [słowo pochodzenia greckiego, oznaczające niestabilność społeczną prowadzącą do utraty wartości moralnych — przyp. tłum.]. Paradoks w teorii profesora von Bekesy’cgo polega na tym, że dwuwymiarowa mozaika jest w rzeczywistości światem wielowymiarowym z powiązaniami interstrukturalnymi. To właśnie trójwymiarowy świat przestrzeni obrazowej jest abstrakcyjną iluzją, zbudowaną na całkowitym oddzieleniu tego co wizualne od innych zmysłów.
Nie jest to bynajmniej kwestia wartości lub preferencji. Jednak, aby zrozumieć wszelkie inne kwestie, trzeba wiedzieć, dlaczego „prymitywny” rysunek jest dwuwymiarowy, podczas gdy rysunek i i malarstwo piśmiennych skłania się ku perspektywie. Bez tej wiedzy nic możemy zrozumieć, dlaczego w ogóle ludzie przestali być „prymitywni”, czyli słuchowo-dotykowi, w dziedzinie percepcji zmysłowej. Nic pojmiemy także, dlaczego ludzie „od czasów Cćzannc’a” porzucili to co wizualne, na rzecz słuchowo-dotykowych form świadomości oraz organizacji doznań. Kiedyjuż to wyjaśnimy, możemy bez trudu przejść do roli alfabetu i druku w nadawaniu zmysłowi wzroku dominującego znaczenia w języku, sztuce oraz w całym życiu społecznym i politycznym. Albowiem póki ludzie nie podnieśli rangi komponentu wizualnego, społeczeństwa znały tylko strukturę plemienną. Wydobywanie się jednostki z plemienności polegało, przynajmniej w przeszłości, na intensyfikowaniu życia wizualnego, czemu sprzyjała piśmien-ność, i to tylko ta oparta na alfabecie. Pismo alfabetyczne jest bowiem nie tylko wyjątkowe, ale i powstało najpóźniej. Poprzedza je wiele innych rodzajów pisma. Prawdę mówiąc, każda grupa ludzi, która porzuca koczowniczy, a przejmuje osiadły tryb życia, jest gotowa do wynalezienia pisma. Koczownicy nie tylko nie znali pisma, ale nie wynaleźli także architektury bądź „zamkniętej przestrzeni”. Pismo alfabetyczne jest bowiem wizualnym zamknięciem nicwizualnej przestrzc-ni i zmysłów. Jest więc,wyodrębnieniem tego^ co wizualne, z normalnej współgryzmysłów. I podczas gdy mowa jest uzewnętrznieniem (wyrażeniem) wszystkich zmysłów naraz, to pismo wydobywa się i odrywa od niej.
Obecnie łatwiej jest zrozumieć tę specyficzną technikę pisma. Nowo powstające instytuty, które uczą umiejętności szybkiego czytania, w swoich metodach opierają się na oddzieleniu mchów gałek ocznych od wewnętrznej werbalizacji. Później wykażemy, że czytanie w starożytności i w średniowieczu odbywało się na głos. Wraz z pojawieniem się druku oko nabrało mchu, a głos ucichł. Jednak wewnętrzna werbalizacja była czymś oczywistym, nieodłącznie związanym z horyzontalnym śledzeniem słów na stronie. Dzisiaj wiemy, że rozdzielenie czytania i werbalizacji może nastąpić podczas czytania pionowego. To oczywiście doprowadza alfabetyczną technikę rozdzielania zmysłów do skrajnego bezsensu, lecz jest istotne dla zrozumienia, w jaki sposób powstają wszystkie rodzaje pisma.
W odczycie pt. A History of the Theory of Information, wygłoszonym w Royal Socicty w 1951 roku, E. Colin Cherry z uniwersytetu w Londynie zauważył: „Pierwsze wynalazki były znacznie utrudnione przez niezdolność oddzielenia mechanicznej struktury od formy zwierzęcej. Wynalezienie koła było jednym z pierwszych rezultatów takiego oddzielenia o wielkiej doniosłości. Niezwykły rozwój wynalazczości, który rozpoczął się w wieku szesnastym, opierał się na oddzieleniu maszyny od formy zwierzęcej”. Druk był pierwszą mechanizacją starożytnego rękodzielnictwa i prowadził do dalszej mechanizacji wszystkich rzemiosł. Współczesne fazy tego procesu są tematem książki Siegfrieda Giediona pt. Mechani-zation Takes Command.
Giedion zajmuje się szczegółowym śledzeniem etapów, na których w minionym stuleciu korzystaliśmy z maszyn w celu przywrócenia formy organicznej:
Dokonując w latach siedemdziesiątych swoich słynnych badań na temat
poruszania się ludzi i zwierząt, Edward Muybridge ustawił trzydzieści
195