kawałki szlachetnego i rycerskiego Flourensa”1. W toku walk z najazdem hitlerowskim Norwegowie w pierwszej fazie wojny wzbraniają się przed strzelaniem do nacierających Niemców z zasadzki, bo nie godzi się to w ich pojęciu z kodeksem walki szlacheckiej.
Niejednych idealizacja walki orężnej prowadziła nawet do obrony wojny ze względu na jej rzekomo uszlachetniającą rolę. „Filantropie -pisał Proudhon - mówisz o zniesieniu wojny; bacz, by nie zdegradować rodu ludzkiego”2. A Ruskin w swoim przemówieniu do kadetów w Wool-wich mówił o wojnie: „Stwierdziłem, że wszystkie wielkie narody uczyły się odpowiedzialności za słowo [truth of word] i śmiałości myśli [strength of thought] w wojnie; że wojna je karmiła, a pokój wyjaławiał, że wojna je kształciła, a pokój zwodził [,..]”3. Dotyczy to jednakże - wedle mówcy -nie każdej wojny, lecz wojny twórczej, w której przyrodzony niepokój i zamiłowanie do wojowania zostają na podstawie obopólnej ugody zdyscyplinowane i przyjmują postać pięknej, choć czasem śmiertelnej zabawy.
Redagują kodeks etyczny dla skautów w 1908 r. generał Baden-Powell przyjmuje dziedzictwo kodeksu rycerskiego. Młodzież wszystkich krajów, które skauting tworzą u siebie, wychowuje się w tych tradycjach.
Wymieniliśmy w pierwszej części swoich rozważań pięć czynników, które wpływały na łagodzenie przebiegu walki. Zważmy teraz, jakie były ich dalsze losy w toku naszego stulecia.
1. Nie chcemy przeceniać roli haseł humanitarnych drugiej połowy XIX stulecia i początku naszego wieku. Wspominaliśmy już, że podczas gdy w Genewie i Fladze wypracowywano prawo międzynarodowe dotyczące wojny, w Ameryce i Francji toczyły się z całą bezwzględnością wojny cywilne, a imperializm z równą bezwzględnością torował sobie drogę w koloniach. Ale ludzie się wtedy okrucieństwa wypierali, maskowali je, a jeżeli nie dawało się ukryć, szukali dlań usprawiedliwienia.
Zanim hitleryzm uzna humanitaryzm za wynalazek masoński i potępi go jako mazgajstwo, już w toku pierwszej wojny odzywają się głosy stanowiące zapowiedź tego stanowiska. Uczeń Husserla, Max Scheler, wydaje w 1915 roku charakterystyczną książkę Der Genius des Krieges, która głosi najwyższą pochwałę wojny i jej zgodność z chrześcijaństwem. Nietzsche błądził, zdaniem autora, przeciwstawiając moralność dusz rycerskich, dostojnych - moralności chrześcijańskiej, niewolniczej. Chrystus wszak głosił, że przynosi nam nie pokój, lecz miecz, a wrogość oceniał całkiem pozytywnie. Iluż świętych było wojującymi rycerzami. Usprawiedliwiając pochód Niemców przez Belgię Scheler twierdził, że narody bardziej wartościowe, do których zalicza wojowniczy naród panów, jakimi są Germanowie, winny rządzić narodami mniej wartościowymi. Dlatego pretensje Belgów są równie nieusprawiedliwione, jak pretensje Polaków po pierwszym rozbiorze.
Co do cierpień, które niesie ze sobą wojna, nie można się liczyć z czymś, co łączy człowieka ze zwierzętami, a mianowicie z wrażliwością na ból. Trzeba brać pod uwagę wyższe wartości, których źródłem jest wojna. Ona to budzi ludzi ze snu i nadaje ich życiu uczuciowemu należytą intensywność. Ona stanowi dla nich oczyszczającą psychoterapię i uświadamia im, czym są naprawdę. Dlatego ludzie potrzebują wojny. Nawet kupcy.
Hitler mógłby śmiało wydrukować książkę Schelera złotymi zgłoskami, gdyby nie stawał na przeszkodzie temu fakt, że Scheler miał krew żydowską. Ideolog hitleryzmu, Alfred Rosenberg, w książce Mit XX stulecia, tak jak Scheler zachwala twarde cnoty dostojnych wojowników. „[...] Religijny ruch niemiecki - jak pisze - który mógłby się rozwinąć w kościół narodowy, musi przyjąć, że idea godności narodowej [die Idee der Nationallehre] jest bezwarunkowo naczelna w stosunku do ideału miłości bliźniego”4.
Autobiografia naczelnego kierownika Oświęcimia, Rudolfa Hoessa, zawiera różne interesujące szczegóły dotyczące tresury SS-manów, tresury zmierzające do wytrzebienia w nich uczuć miękkich. „Jakiekolwiek współczucie dla «wrogów państwa» - jak pouczał swoich podwładnych Eicke - jest niegodne SS-mana. Dla ludzi miękkiego serca nie ma miejsca w szeregach SS i dobrze by zrobili, gdyby jak najszybciej wstąpili do klasztoru”5. Jak czytamy dalej - „SS-man powinien umieć zgładzić nawet najbliższych krewnych, gdy wykroczą przeciw państwu lub idei Adolfa Hitlera”6. Ten sam wychowawca uczył widzieć wszędzie „niebezpiecznych wrogów państwa” i odnosić się do nich z nieprzejednaną nienawiścią. Tych, którzy okazywali jakąś miękkość serca, bądź wykluczano z szeregów SS, bądź poddawano należytemu hartowaniu, tępiąc „ślamazarne
223
Karol Marks i Fryderyk Engels, Dzieła wybrane, 1.1, Warszawa 1949, s. 483.
Cytuję za Edvardem Westermackiem, Christianity andMorals, London 1939, s. 228.
Cytuję za Huizingą, Homo ludens, s. 151.
Alfred Rosenberg, Der Mythus des 20. Jahrhunderts, Munchen 1942.
Rudolf Hoess, Autobiografia, „Biuletyn Głównej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, VII, s. 104. Eicke był inspektorem obozów koncentracyjnych.
Tamże, s. 124.