60
l. Indukcja i wyjaśnianie
sowano 2, jest równe 1, bo 2 jest liczbą pierwszą. Natomiast prawdopodobieństwo, że wylosowano liczbę nieparzystą pod warunkiem, że wylosowano 2, jest równe zero.
Paradoks sylogizmu probabilistycznego dowodzi, że jeżeli E jest pośrednim świadectwem empirycznym, uzyskanym za pomocą bardziej elementarnego świadectwa B, czyli E nie jest pewne, lecz jedynie wysoce prawdopodobne ze względu na B, to jest P(E | B) « 1, to nawet gdy prawdopodobieństwo hipotezy H ze względu na £ jest bardzo wysokie, prawdopodobieństwo tej samej hipotezy H ze względu na B może być bardzo niskie. Wynika stąd, że hipotezy można traktować jako w wysokim stopniu potwierdzone tylko wtedy, gdy świadectwo potwierdzające jest bezpośrednie i pewne. Kłopot polega na tym, że takich świadectw w ogóle nic ma. W rozdziale I, p. 2 rozważaliśmy przykład, w którym występowało świadectwo na temat poziomu paliwa w baku. Tym świadectwem był, naturalnie, odczyt wskazania licznika paliwa. Jest zupełnie oczywiste, że nie daje on stuprocentowo pewnej informacji, lecz jedynie informację prawdopodobną. Nawet gdyby licznik paliwa był superdokład-ny, to nigdy nie jest niezawodny: istnieje pewne, choćby i nieduże, prawdopodobieństwo, że jest zepsuty. Żeby więc upewnić się co do świadectwa dostarczonego przez wskazanie licznika, należałoby sprawdzić jego funkcjonowanie, być może za pomocą jakiegoś przyrządu diagnostycznego. Jednak i wtedy, nawet gdy sprawdzian wypadnie pomyślnie, stuprocentowej pewności nie ma. Istnieje bowiem pewne, choćby i nieduże, prawdopodobieństwo, że przyrząd diagnostyczny jest zepsuty. Żeby więc się upewnić, trzeba byłoby ów przyrząd poddać sprawdzeniu - i tak dalej w nieskończoność. Rozumowanie, w którym była mowa o świadectwach uzyskanych za pomocą przyrządów, oczywiście stosuje się również do świadectw naszych zmysłów. Ludzki organizm nie jest przecież niezawodnym przyrządem detekcyjno-pomiarowym. Krótko mówiąc, żadne świadectwo empiryczne nie jest pewne i - jak powiedział Clawrence I. Lewis41 -jeżeli nie ma nic pewnego, nie ma też nic prawdopodobnego.
Karl R. Popper uważał nic tylko, że próby rozwiązania problemu indukcji za pomocą teorii potwierdzania są nieudane, lecz również że nie mogą się udać z pewnego zasadniczego powodu. Mianowicie
41 Zob. C.I. Lewis, An Analysis of Knowledge and Yaluation, La Salle, IL 1946.
3. Falsyflkacjonizm i jego trudności
61
dążenie do potwierdzania hipotez w ogóle nie jest postawą godną uczonego. Potwierdzanie nie jest metodą nauki, lecz pseudonauki. Jego ulubionymi przykładami teorii pseudonaukowych były astrologia, marksizm i psychoanaliza Freuda. Horoskopy stale się potwierdzają. Tak już są skonstruowane. Nawet najbardziej ryzykowne przepowiednie w rodzaju „niedługo dostaniesz nieoczekiwane pieniądze" łatwo się materiałizują w formie na przykład dziesięciogroszówki znalezionej na podłodze w supermarkecie. Marksistowską teorię wałki klas potwierdziło nawet powstanie „Solidarności” w 1980 roku, choć było skierowane przeciw rządzącej partii marskistowsko-leni-nowskiej. Potwierdzają ją wszystkie późniejsze wypadki, z ekscesami Andrzeja Leppera włącznie. Freuda teorię snów potwierdza każdy sen, bo cóż takiego mogłoby się człowiekowi przyśnić, co nie dałoby się zinterpretować jako wyraz ukrytego pragnienia lub obawy. Cokolwiek się zdarzy, teoria pseudonaukowa ma z góry przygotowane wyjaśnienie. Nie może się zdarzyć nic, na co teoria pseudonaukowa nie miałaby wyjaśnienia. Toteż taka teoria nie mówi nam, co może, a co nie może się zdarzyć. Nie mówi nam: świat jest taki, że to-a-to jest możliwe, a tamto-siamto jest niemożliwe. Nie mówi nam zatem nic o tym, jaki świat jest. Dlatego właśnie jest pseudonaukowa.
Problem
clemarkacji:
wstęp
historyczny
Popperowskie rozróżnienie na naukę i pseudonaukę zapowiada gwałtowny zwrot w podejściu do problemu indukcji. Bo też problem odróżnienia nauki od tego, co nauką nie jest, nazwany przez filozofów Koła Wiedeńskiego problemem demarkacj i, ma zasadnicze znaczenie dla teorii metody naukowej. W XVII wieku, w którym rozważania metodologiczne wysunęły się na pierwszy plan filozofii, jeszcze nie uświadamiano sobie potrzeby tego odróżnienia. Idee, które z dzisiejszego punktu widzenia uznalibyśmy za naukowe lub przednaukowe, nic wyodrębniały się wówczas z ogólnego tła filozoficznego i światopoglądowego. W Rozprawie o metodzie Kartezjusz od metafizycznych zagadnień istnienia duszy i Boga niemal jednym tchem przechodzi do przyrodniczej kwestii obiegu krwi w organi-