X 1
X 1
!
FAZY CYKLI W SAE I W HOP!
Takie terminy, jak „lato”, „zima”, „wrzesień”, „ranek”, „południe”, „noc”, są w naszych językach rzeczownikami i niczym nie różnią się od pozostałych rzeczowników. Mogą być podmiotami, dopełnieniami; możemy mówić „w zimie” czy „we wrześniu”, podobnie jak mówimy „w sadzie” czy „w domu”.6 Terminy te mogą występować w liczbie mnogiej i są policzalne, podobnie jak wszelkie nazwy obiektów fizycznych. Toteż nasze myśli o ich pozajęzykowych odpowiednikach ulegają obiektywizacji. Bez uprzedmiotowienia odpowiedniki te byłyby tylko fragmentem subiektywnego doświadczenia realnego czasu, tj. fragmentem świadomości „upływania” — byłyby pewną cykliczną fazą podobną do innej, wcześniejszej w owym ciągłym „upływaniu”. Tego rodzaju cykliczna faza może być jedynie w wyobraźni umiejscowiona obok dwu innych faz w przestrzennej (tzn. postrzeganej wizualnie) konfiguracji. Lecz moc językowej analogii jest tak wielka, że czynimy to, uprzedmiotowiając cykliczny przepływ poszczególnych faz. Obiektywizacja tkwi już nawet w samym posługiwaniu się terminami „faza”, „fazy” — zamiast na przykład słowem „fazowanie”. Wzorzec rzeczowników indywidualnych i rzeczowników zbiorowych, którego kon-. sekwencją jest dwumian złożony z elementu bezkształtnego oraz z formy, jest wzorcem na tyle ogólnym, iż zakłada się go implicite w przypadku wszelkich nazw; stąd też pochodzą takie superogólne, pozbawione formy kategorie, jak „substancja” czy „materia”, wypełniające dwumiany dla wielu rzeczowników. Nie są one jednak na tyle ogólne, by móc objąć również nazwy faz. Toteż na użytek tych ostatnich stworzyliśmy sobie inną pozbawioną formy jednostkę, mianowicie „czas”. Stworzyliśmy ją posługując się słowem „czas”, pierwotnie odnoszącym się do pewnej fazy, do pewnej okoliczności, ściśle wedle wzorca rzeczowników zbiorowych. Za pomocą dwumianu możemy mówić
i myśleć o „chwili czasu”, „roku (czasu)”, „miesiącu (czasu)”. Pragnę podkreślić tu raz jeszcze, że jest to ten sam wzorzec, który przejawia się w „butelce mleka” i „kawałku sera”. W ten właśnie sposób przywykliśmy do wyobrażania sobie „lata” jako czegoś, co w gruncie rzeczy składa się z takiej to a takiej ilości „czasu”.
W języku hopi wszelkie terminy oznaczające fazy, jak „lato”, „ranek” itp., nie są rzeczownikami, lecz — szukając najbliższej analogii w SAE — pewnym typem przysłówków. Stanowią one same w sobie formalnie wyróżnioną część mowy, odmienną nie tylko od rzeczowników i czasowników, ale również od innych „przysłówków”. Terminy te nie są formami „przypadków” ani wyrażeniami loka-tywnymi, jak np. nasze zwroty „rankiem” czy „przed południem”. Nie zawierają też żadnego morfemu tego rodzaju co zwroty: „w domu” czy „przed drzewem”. Znaczą mniej więcej tyle co „gdy jest rano” lub też „zanim pojawi się południowa faza”. Takie „temporalia” nie mogą nigdy, stać się podmiotami ani dopełnieniami, "nie są też w niczym podobne do rzeczownika. Hopi nie mówią: „to jest gorące lato” ani „lato jest gorące”; to nie lato jest gorące, lecz raczej lato jest wtedy, gdy jest gorąco, gdy staje się gorąco. Nie można powiedzieć „to lato”, lecz „lato teraz” albo „lato obecnie”. Nie istnieje w języku Hopi żadne obiektywizowanie subiektywnego poczucia „upływania” za‘ pomocą strefy, zakresu ^czy ilości. Czas nasuwa tu wyłącznie myśl o „upływaniu” — nie ma więc podstaw do tworzenia takich pozbawionych formy jednostek jak nasze pojęcie „czasu”.
CZASY GRAMATYCZNE W SAE I W HOŻI
Nasze pojęcie czasu wymodelowane zostało przez system trzech czasów gramatycznych w SAE. System ów splata się ze znacznie szerszym schematem .obiektywizowania subiektywnego poczucia trwania, który mogliśmy już spostrzec w takich wzorcach, jak stosowanie dwumianów w przypadku rzeczowników generalnie, w przypadku rze-
13 — Język myśl... 193