\ J
\ J
nearnie „czasem” rozdzielone zostały u Hopi pomiędzy rozmaite kategorie czasownikowe, z których każda jest czymś innym niż czas gramatyczny; czasowniki w tym języku, podobnie jak inne jego wzorce, nie dają podstaw do uprzedmiotowiania czasu, co zresztą wcale nie przeszkadza w precyzyjnym dostrajaniu się do odpowiednich elementów rzeczywistych sytuacji.
CZAS TRWANIA, INTENSYWNOŚĆ, TENDENCJA W SAE I W HOPI
Aby dostosować mowę do złożoności zdarzeń, wszystkie języki muszą wyrażać czas trwania, intensywność i tendencję. Cechą charakterystyczną SAE i prawdopodobnie wielu innych rodzin językowych jest wyrażanie ich w sposób metaforyczny. (MetaforyN owe mają charakter przestrzenny, tj. odnoszip-się—do rozmiarów, ilości, pozycji, kształtu oraz ruchu. Czas trwania wyrażamy za pomocą takich zwrotów, jak „długi”,: „krótki”, „szybki”, „powolny”, intensywność za pomocą takich zwrotów, jak „lekki”, potężny”, „mocny”, „słaby”, „wielki”, tendencję zaś za pomocą takich zwrotów, jak „wzrastający”, „większy”, „sprawny”, „równomierny”, „regularny”, „zanikający”, „bliski” (prawdy, doskonałości), „zahaczający” (o coś) — za pomocą niezliczonych metafor, których metaforyczności nawet nie zauważamy, gdyż są one jedynym dostępnym nam narzędziem językowym. Wyrażeń pozbawionych metaforyczności, jak „wczesny”, „późny”, „intensywny”, „zmierzający (do czegoś)”, „końcowy” itp., jest w tym zakresie zaledwie garstka, niewspółmierna wobec potrzeb.
Jasne jest, -w jaki sposób do tego dochodzi. Imagi-nacyjne nadawanie przestrzenności cechom i potencjałom, które nie mają takiego charakteru (a przynajmniej nie są odnotowywane przez zmysły percepcyjne) stanowi tylko mały fragment całego naszego systemu obiektywizowania. Znaczenie rzeczownika przesunęło się z przedmiotów fizycznych na „obiekty” zupełnie odmiennego typu. Przedmioty fizyczne i ich zarysy w postrzeganej przestrzeni ujmujemy w kategoriach kształtu oraz wielkości,
ustalamy ich liczbę za pomocą liczebników oraz liczby mnogiej — a następnie rozszerzamy te wzorce oznaczania i liczenia na symbole reprezentujące zjawiska nieprze-strzenne; w .ten właśnie sposób powstaje przestrzeń imaginacyjna. Rzeczy fizyczne „poruszają się”, „zatrzymują”, „zbliżają do czegoś”, „wzrastają”, „znikają” w rzeczywistej przestrzeni; dlaęzego więc nie miałyby robić tego samego elementy przestrzeni imaginacyjnej ? Proces ów zaszedł tak daleko, że nie potrafimy już mówić o najprostszych nawet sytuacjach nieprzestrzennych bez stałego uciekania się do fizycznych metafor. Mogę „uchwycić wątek.” czyjegoś rozumowania, ale jeśli jego „poziom” jest zbyt „wysoki”, moja uwaga zaczyna „błądzić” i „oddalać się” od sedna sprawy; toteż gdy mój rozmówca „dojdzie do” konkluzji, nasze „stanowiska” są tak bardzo „odległe od siebie”, że „rzeczy”, o których mówił, „wyglądają” na „mocno” arbitralne, „naciągnięte” i „zawierające” mnóstwo nonsensów.
W języku hopi zdumiewa brak tego rodzaju metafor. Nie używa się w nim w ogóle terminów przestrzennych w sytuacjach, gdy przestrzeń nie wchodzi w rachubę — zupełnie tak, jak gdyby nałożone tu zostało abstynenckie tabu ! Powód staje się oczywisty, jeśli uświadomimy sobie, że Hopi mają pod dostatkiem koniugacyjnych i leksykalnych środków wyrażania, w sposób bezpośredni, inten-t sywności, trwania oraz tendencji, i że owe podstawowe wzorce gramatyczne nie rodzą — jak nasze wzorce — analogii w postaci przestrzeni imaginacyjnej. Czas trwania i tendencje przejawiające się w zdarzeniach ujmowane są za pomocą „aspektów” czasownika, a czas trwania, intensywność i tendencje przyczyn oraz sił wywołujących zjawiska — za pomocą „strony” czasownika. Prócz tego istnieje odrębna część mowy, liczna klasa „tensorów”, wyrażających intensywność, tendencję, czas trwania i następstwo. Ściślej mówiąc, funkcją tensorów jest wyrażanie intensywności, „natężenia”, a także tego, jak jest ono kontynuowane i jak (oraz w jakim stopniu) podlega zmianom; tak szerokie pojęcie intensywności rozumianej jako czynnik, który w sposób konieczny zmienia się i (albo)
197