94 SŁAWOMIR MROZEK
tykaj mnie! (zrywa się i przebiega na lewą stronę sceny, tam staje odwrócona od reszty osób. Pełne światło na całą scenę)
PUSTELNIK (wchodząc) Po raz ostatni zapytuję, książę, czy gotów jesteś poślubić tę panią?
KSIĄŻĘ Idiota!
PUSTELNIK Spełniłem swój obowiązek. Jako prorocy! Odchodzę! (Pustelnik wychodzi)
Trzecia rozmowa Chłopów
CHŁOP I Zasię jeden był silny okrutnie.
CHŁOP II Opowiedzcie no, kumie.
CHŁOP I Ano, zadziwił ci się on raz, aż się za głowę złapał..;
CHŁOP III To i co, że się złapał za głowę? Nie dziwota.
CHŁOP I Poczekajcie krzynę. Złapał ci się on, a jako że silny był okrutnie, głowa mu w rękach została.
CHŁOP II Musi w szyi był słaby.
CHŁOP I W szyi był słaby, ale za to w rękach silny.
CHŁOP III Silnym też nie jest dobrze.
CHŁOP II Może by coś skosić?
(pauza)
CHŁOP I A co, na ten przykład?
CHŁOP II Ano, co z brzega. Może być i trawa.
CHŁOP III Eeee...
CHŁOP II Albo co insze...
CHŁOP I Aaaale...
CHŁOP II Ja ino tak...
(podnoszą dzbany)
KAPITAN (z rozpaczą łapie się za głowę) A tam w pułku werble! Jezu słodki, żeby mi się chciało! Żeby mi się tylko chciało!
AKT II
Scena jak w akcie pierwszym, bez zmian. Również sytuacja jak z chwilą zakończenia aktu 1. Trwa jedność akcji, miejsca i czasu.
KSIĄŻĘ Szkoda, moje dzieci. Bardzo na was liczyłem.
RUDOLF (zwracając się do Księcia, patetycznie) Ciesz się, starcze! Zniszczyłeś moje szczęście.
POETA (do siebie) Bałwan.
KSIĄŻĘ To posądzenie mnie krzywdzi. Przemawiasz w afekcie.
RUDOLF Zawistny władyko, podstępny pigmeju! Solą w oku ci była sielanka serc młodych!
KSIĄŻĘ Cierpliwości! Bóg mi świadkiem, a także kapitan i pozostali, że oskarżasz mnie niesłusznie. Dałbym wiele, żebyście się pogodzili. Skąd ja teraz wezmę lepszą Parę Kochanków Państwowych? Wasza miłość była w sam raz: czysta, szlachetna i romantyczna. Doskonały przykład dla młodzieży.
RUDOLF ...Boć serca sam nie masz i stąd twoje jady!
KSIĄŻĘ Co tu teraz zrobić, co robić... (zaczyna się przechadzać, trzyma się za brodę w zamyśleniu, podśpiewuje) ...Ta-ram-pam-pam-pam... zaraz... zaraz, nie, to nie to...
RUDOLF Ale nie myśl, że to ci coś pomoże. Nigdy nie wprowadzisz w czyn swej szaleńczej idei. Przepadły twoje plany.
KSIĄŻĘ Przepadły? Ano, zobaczymy. Jesteś zbyt pewny siebie, młodzieńcze. Czy naprawdę wierzysz, że nikt cię nie zastąpi?
POETA Stręczyciel i grubianin.
KSIĄŻĘ Kto?
POETA Wolałbym nie operować tytułami. Ale w takiej chwili rozmawiać w ten sposób to co najmniej nieprzy-zwoitość.
KSIĄŻĘ Czy mam to rozumieć jako aluzję?
POETA Trzeba nie mieć za grosz delikatności.
KSIĄŻĘ Ejże, czy nie za śmiało? My mamy w archiwach różne takie wierszyki. Czy to nie pan przypadkiem był ich autorem?
POETA Ja czy nie ja, mógłby się książę pan wstydzić. Książę dobrze wie, że nie chodzi mi o tego szczeniaka, ale traktować tak panią Laurę... Nie, nie mogę!
KSIĄŻĘ Proszę, proszę. A co pan na to, panie Rudolfie?
RUDOLF Nic mnie to wszystko nie obchodzi. Oddajcie mi Laurę.
POETA Z panem nie rozmawiam. Zachował się pan gorzej,