Sens jest jakby bezsłowny, współistotny z materią przeżywania czy też przeżywanego obiektu. Stało się to programową zasadą obrazowania w drugim tomiku - Materia prima.
Wiersze te wypływają z niesłychanie uważnego skupienia się nad tym, co odczute zmysłowo. Bo tylko dzięki milczeniu z głębi, maksymalnie poświęconej uwagi czemuś lub komuś - zgodnie z tym jak sugeruje Simone Weil - można odbyć świętą rozmowę i odkryć to, co pierwsze, pierwotne, nieskalane, tkwiące w człowieku w stanie nieskłamanym.
Poezja Kielar zyskała wysokie noty i nagrody1. Ceni się w niej „empiryzm poetycki” (określenie Wacława Tkaczuka), czyli daleko posuniętą doświadczalną sprawdzalność słów, to, że wykreowała za pomocą „barokowej niemal metaforyki” „migotliwy świat analogii i przeciwstawień”2. Niepowtarzalną jakością tych wierszy jest to, że są „modlitwami” do NIC: lirycznymi projekcjami okrucieństwa nicości, powtórką z eg-zystencjalizmu w wydaniu zarazem kobiecym, poetyckim i północnym.
ekturze Czterech opowiadań o śmierci (1993), Powrotu do Breiten-
heide (1997)3 i powieści Bóg zapłacz! (2000) Włodzimierza Kowalewskiego (ur. 11 listopada 1956 roku w Olsztynku) towarzyszy bogactwo wrażeń i odczuć estetycznych; wytwarza je styl. Proza Kowalewskiego jest smakowita, sensualna, ma coś z kulinarnego majstersztyku. Napisana zgodnie z zasadą, że do serca, a także umysłu, trafia się przez żołądek. Kreowaną rzeczywistość Kowalewski podaje w otoczce barw, smaków, kształtów, nastrojów, w aurze dotykalności, jak np. we fragmencie: „Światło
raziło w oczy, wszystko w domu odpychało i bodło. Wreszcie ubrał się szybko i zbiegł po schodach. Nieruchoma postać zza firanki, niczym welon spływający po głowie i ramionach, patrzyła przez kuchenne okno, jak wyjeżdża za bramę. Pomarańczowe blaski z ulicy grały iskierkami w szkłach okularów podobnych do gogli”4. Uderzają w tych narracjach wyczucie wagi słowa i plastyka przestrzeni. Jak pisze Kowalewski: „Cywilizacja to nie tylko pokolenia pojemnych głów i tony zapisanego papieru, to także suma wrażeń zewnętrznych — zapachów, form, brył, kolorów”5. Prozę podszywa również sarkastyczny humor, który daje znać o sobie np. w stojącym na pograniczu groteski opisie uruchamiania trabanta w „Rudych włosach nocą”.
Sensualne, obyczajowe, psychologiczne, współczesne i historyczne realia i detale układają się w narrację realistyczno-symboliczną, gdzie to, co materialne, odczute zmysłami, jednostkowe staje się znakiem ukrytego dyskursu, wykładnikiem myślenia o człowieku, uwikłanym w tajemnicę losu i duchowe dzieje świata. Cztery opowiadania o śmierci zaświadczają, że epicka tradycja Kowalewskiego to proza XIX wieku, ponadto przywołują one nastroje dekadenckie i niektóre modernistyczne ujęcia, zmagania, problemy jak opozycja między życiem i sztuką. Nie jest to przypadek, Kowalewski bowiem w okresie studiów polonistycznych w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika był współzałożycielem toruńskiej grupy poetyckiej przy Kole Młodych Związku Literatów Polskich „Zamek Nieszawski”; w jej manifeście deklarowano zwrot ku tradycjom modernizmu. Miało to miejsce w roku 19796. Dwa lata później opublikował zbiorek wierszy Idę do Ciebie spod sklepionego luku bramy. Bohater opowiadania „Rude włosy nocą” — rówieśnik Kowalewskiego — nader często posługuje się cytatami poetyckimi, modnymi zwłaszcza w gronie młodych toruńskich poetów w drugiej połowie lat siedemdziesiątych - tytuł utworu np. pochodzi z wiersza Stanisława Grochowiska Don Kiszot82 (z młodzieńczego tomu Bałlada rycerska, 1956).
87
Nagrody: Fundacji im. Kościelskich (Genewa 1993), im. K. Illakowiczówny za najlepszy debiut (1993), „Czasu Kultury” za najwybitniejszy debiut poetycki roku 1993, „Kryształ Vilenicy” (przyznany przez jury Międzynarodowego Spotkania Pisarzy w Vileni-cy (Słowenia, 1995), Paszport „Polityki” 2000. Tomik Kielar Materia prima był nominowany do Nagrody Literackiej NIKE 2000.
M. Stała, Święta rozmowa, „Tygodnik Powszechny” 1993, nr 15.
Książka ta, składająca się z dwóch opowiadań: tytułowego oraz „Rude włosy nocą", była nominowana do Nagrody Literackiej NIKE za rok 1997, została wznowiona w warszawskim wydawnictwie W.A.B. w 1998. Kzecz znamienna, olsztyńscy recenzenci przyjęli Powrót do Breitenheide chłodno i niechętnie: J. Henschel, Nudny jest żywot 40-latka, „Portret” 1997, nr 5; P. Jaszczuk, Bez fanfar, „Dziennik Pojezierza” 1997, nr 145; E. Mazgai, Wolę Mauritius, „Gazeta Olsztyńska” 1997, nr 144. Miejscowi recenzenci nie mogli jeszcze wiedzieć, że opowiadania te zrobią furorę w Polsce i za granicą (Powrót do Breitenheide ukazał się po węgiersku, a „Rude włosy nocą” po niemiecku w Austrii).
W. Kowalewski, „Rude włosy nocą”, w: tegoż, Powrót do Breitenheide (dwa opowiadania), Olsztyn 1997, s. 65.
Tamże.
W jedynym opublikowanym manifeście grupy czytamy m.in., że „tradycja kulturowa” jest „niewyczerpalnym źródłem inspiracji”. I jeszcze dwa postulaty: „Pragniemy być zrozumiali” i „Chcemy być poetyccy, a nie tylko współcześni” - „Warmia i Mazury” 1979, nr 4, s. IV; zob. też E. Głębicka, Grupy literackie w Polsce 1945-1980, Warszawa 1993, s. 623. Założenia grupy Kowalewski urzeczywistnił. Po latach pisarz tak skomentował swoją młodzieńczą przygodę z literaturą: „Założyliśmy tę grupę wraz z Tadeuszem Majewskim i Grzegorzem Lorczykiem (późniejszym emigrantem politycznym stanu wojennego, który zaginął w dość tajemniczych okolicznościach w Paryżu) w toruńskim akademiku, a konkretniej - w kuchni tego akademika. To był nasz pomysł na przeciwstawienie się upolitycznieniu życia i sztuki - Podróż bez granic [rozmowa Jarosława Klejnocldego z W. Kowalewskim), „Gazeta Wyborcza” („Książki”) z 8 sierpnia 2000.
117 Stosowna strofa brzmi następująco: „Don Kiszot przebył wielo, wiele dróg... / Kobiety, dzbany, rudo włosy nocą - / A Sanczo osła tłukł, tak jak mógł, / Osioł zaniemógł. A Pansa szedł boso" 8. Grochowisk, Wybór poezji, oprać. J. Łukasiewicz, Wrocław 2000, s. 4.