208 ZBIGNIEW SAWIŃSKI
kolejnych przedmiotów jak najmniejszym wysiłkiem, gdyż jedyne, co może dać im szkoła, to dyplom. I to bez gwarancji, że przełoży się on na satysfakcjonującą pracę. Wykładowcy również pojęli, że ich praca przestała być misją, gdyż to, czego się od nich oczekuje, sprowadza się w gruncie rzeczy do sprawdzenia, czy student spełnił wymogi formalne w rodzaju obecności na zajęciach, napisania pewnej liczby prac i przygotowania się do pewnej liczby egzaminów. Tym samym wykładowca z nauczyciela i wychowawcy stal się urzędnikiem. Nie należy się więc dziwić, że opisując te mechanizmy Labaree (1997) nadał swojej książce tytuł How to succeed in school without really learning.
Zmiana funkcji pełnionycli przez instytucje edukacyjne przybiera niekiedy groteskowe, żeby nie powiedzieć patologiczne formy. Agnieszka Gromkow-ska-Melosik (2008) opisuje zjawisko znane pod nazwą „credential mills”. Polega ono na powstawaniu instytucji oferujących dyplomy szkół różnych szczebli, które uzyskać można w krótkim czasie i przy minimalnym wysiłku. Niekiedy instytucje te nawiązują swoją nazwą do znanych szkół, jak na przykład „Columbia State University” czy „Trinity University”. Studiowanie nie wymaga na ogół wychodzenia z domu, mając charakter pracy własnej wspomaganej niekiedy materiałami otrzymanymi od szkoły. Zaliczenia odbywać się mogą drogą korespondencyjną. Okres nauki bywa skrócony, tak że pełne studia zaliczyć można nawet w jeden rok. Część z tych instytucji jest całkowicie fikcyjna i istnieje jedynie w intemecie. Wystarczy wnieść ustaloną opłatę, aby uzyskać oferowany dyplom.
Zwrócenie uwagi na umowną rolę dyplomu stanowi wkład kredencjalizmu w rozumienie zjawiska nierówności edukacyjnych. Pozostałe z przedstawionych ujęć wyraźnie akcentowały to, że szkoła daje określony kapitał (kwalifikacje, postawy, motywacje) stanowiący podstawę alokacji na rynku pracy. Problem nierówności edukacyjnych sprowadzano więc do tego, że szkoła nie wszystkich traktuje jednakowo, lecz transmituje nierówności pochodzeniowe. W ujęciu kredencjalnym niewielką uwagę przykłada się do mechanizmów generowania nierówności w obrębie szkoły. Jej funkcją stało się bowiem produkowanie dyplomów, zaś miarą efektywności ich liczba. Rozpoczęcie nauki i nieuzyskanie dyplomu jest dysfunkcjonalne zarówno dla studenta, jak i dla szkoły. Dla studenta z tego powodu, że zmarnował czas i pieniądze nie osiągając dyplomu - czyli jedynego celu, który mógł zrealizować rozpoczynając naukę. Dla szkoły, gdyż pogarsza jej wizerunek na mocno konkurencyjnym rynku. Szkoła w kredencjalnym społeczeństwie działa więc w sposób, który wiele lat wcześniej Ralph Turner (1960) określił mianem mobilności sponsorowanej. Jeśli ktoś już został przyjęty, to zadaniem szkoły jest sprawić, aby z sukcesem ją ukończył. Wysiłek i starania ucznia czy studenta nie mają tu większego znaczenia.
W kredencjalnym społeczeństwie nierówności edukacyjne rozgrywają się więc w dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowią decyzje dotyczące kontynuowania bądź zaprzestania nauki po ukończeniu poprzedniej szkoły. Zainteresowania tymi mechanizmami nie są specyficzne dla omawianego nurtu, gdyż praktycznie w każdym z ujęć nierówności edukacyjnych uwagę koncentruje się na selekcjach zachodzących między szkołami kolejnych szczebli. Wprowadzona przez kredencjalistów innowacja polega na tym, że nie określa się końca procesu kształcenia. Kredencjalna spirala powoduje bowiem, że poziom wykształcenia dziś uznawany za najwyższy jutro może okazać się zaledwie przeciętnym. Zmienia to zasadniczo paradygmat analizy nierówności edukacyjnych, który zakłada, że badaniu podlega wpływ pochodzenia na wykształcenie uzyskane przed wejściem na rynek pracy. Na ile wpływ zasobów rodziny pochodzenia oddziałuje również w późniejszych fazach życia -gdy wykształcenie zdobywa się już raczej w celu utrzymania zajmowanej pozycji, niż zajęcia bardziej uprzywilejowanej? To jeden z problemów, z którymi będą musieli się zmierzyć badacze nierówności edukacyjnych.
Drugą płaszczyznę rozgrywania się nierówności edukacyjnych stanowi nie poziom uzyskanego wykształcenia - a rodzaj dyplomu. W sytuacji, gdy nastąpiła multiplikacja instytucji edukacyjnych wydających dyplomy, powstaje pytanie, czy dyplomy te są sobie równoważne. Rzeczywistą wartość dyplomu weryfikuje rynek pracy. Jak twierdził Berg (1970), pracodawcy traktują dyplom jako kryterium selekcji kandydatów z braku bardziej trafnych wskaźników przydatności przyszłego pracownika. Pogląd ten rozwinął amerykański ekonomista Michael Spence (1973) formułując model, w którym zjawisko to wyjaśnił na bazie koncepcji asymetrycznej informacji. Według Spence’a, pracodawcy nie są w stanie dowiedzieć się o predyspozycjach kandydata tego, co kandydat wie o sobie. Podejmują więc decyzje w sytuacji ryzyka. Decydując o wysokości płac zakładają istnienie związku wykształcenia z przydatnością pracownika, gdyż inaczej nie byliby w stanie uzasadnić racjonalności własnych decyzji. Tym samym tworzą siatkę płac opartą na wykształceniu i kółko się zamyka. Spence w dość przewrotny sposób wykazał, że nawet gdyby w rzeczywistości nie było żadnego związku między wykształceniem a produktywnością, to nadal decyzje pracodawców byłyby racjonalne. Podobnie jak racjonalne byłyby decyzje kandydatów starających się uzyskać jak najwyższy poziom wykształcenia.
Za swój wkład do teorii asymetrycznej informacji Spence w 2001 roku uhonorowany został Nagrodą Nobla. Spina to dość swoistą klamrą zmiany stylów myślenia na temat nierówności edukacyjnych. Noblistą został Shultz, który twierdził, że wyrównywanie szans kształcenia jest źródłem pomyślności społeczeństw. Został nim również Spence, który dowiódł, że wykształcenie może nie mieć żadnego związku z produktywnością systemu, a mimo to