204 Struktury grupowe bliskiego dystansu
się zwolennicy matki. Karanie i frustrowanie przeciwstawnej podgrupy staje się z wolna celem samym w sobie. Działania karząco-frustrujące stają się z biegiem czasu dominującym typem działań podgrupy. A jednak grupa jako całość istnieje nadal, albowiem logika tego układu strukturalnego przeciwdziała jej rozpadowi. Rozpad grupy doprowadziłby do utraty sensu istnienia obu przeciwstawnych klik.
Niekiedy siła wzajemnego sprzężenia obu podgrup oraz trwałość tego układu strukturalnego bywa wzmacniana przez fakt wzajemnej projekcji (Foulkes, Anthony, 1957). Każda z podgrup zaprzecza prawdziwości motywacji i potrzeb podgrupy opozycyjnej, dokonując projekcji swych własnych potrzeb i motywacji. Wytwarza to specyficzny układ schizmatycznych, ale jednocześnie wzajemnie sprzęgających się podgrup. Obaj autorzy analizują przykład grupy matek, z których połowa nienawidzi swych dzieci, pozostałe zaś są o nie otwarcie zatroskane. Obie podgrupy znajdują się w skrajnej schizmie, lecz trwają jako grupa, albowiem pierwsza zaprzecza prawdziwości motywacji i potrzeb drugiej, narzucając jej swe poczucie moralności w celu dania upustu nienawiści. Podobnie zachowuje się druga podgrupa. Obie, pomimo iż wzajemnie się zwalczają, są sobie potrzebne jako obiekty swych projekcji i źródło legitymizacji swych działań. Układ, chociaż skrajnie podzielany, jest trwały.
Dodatkowym czynnikiem wzmacniającym stabilność układu schizmatycznego w grupie jest obawa przed zwycięstwem którejkolwiek ze zwalczających się stron. Jak opisują Bennis i Shepard (1956), a także Freud (1975) schizmę podgrup można wyjaśnić także w kategoriach walki dwóch gromad braci zmierzających do obalenia patriarchy pierwotnej hordy. Walka obu podgrup i totalna, obopólna niechęć jest przecież strukturalnym odzwierciedleniem dążenia do uzyskania maksymalnej równowagi w grupie, która uniemożliwiałaby zwycięstwo jednej z podgrup i uzyskanie przez nią przywództwa w imieniu całej grupy. Tak więc - jak pisze Freud - raz utworzony totem braterstwa zdecydowanie sprzyja trwaniu schizmy. Bracia obawiają się, że jeden z nich może zastąpić zastraszonego patriarchę i uzyskać przywództwo nad całą grupą. Schizma jest więc kontynuowana, albowiem jest to jedyny środek, za pomocą którego udaje się utrzymać równowagę pomiędzy zwalczającymi się stronami i pewność, że żadna ze stron nie zdominuje drugiej. W tym momencie dochodzimy do kluczowego - jak sądzę - stwierdzenia. Otóż równowaga strukturalna, do jakiej dochodzi w grupie schizmatycznej, okupiona jest ogromną ceną - grupa schizmatycz-na, na co zwraca uwagę zwłaszcza Freud, nie jest w stanie podjąć jakiejkolwiek pracy, wykonać jakiegokolwiek zadania zewnętrznego. Jest tak nie tylko dlatego, że - jak pisałem wcześniej - podgrupy przestają dostrzegać istnienie celów zewnętrznych lub też dochodzi do zakwestionowania pierwotnego zadania, lecz także dlatego, że zrealizowanie tego zadania mogłoby doprowadzić do zwycięstwa jednej z podgrup i uzyskania przez nią władzy nad całością grupy. Tak więc nawet wówczas, gdy podgrupy mają jeszcze zdolność dostrzegania zadań zewnętrznych, logika układu strukturalnego, jaką cechuje się grupa schizmatyczna, skutecznie blokuje możliwość podjęcia działań w celu zrealizowania tych zadań (zob. też Whitaker, Lieberman, 1964; Mann R., 1975). Niekiedy sytuacja ta jest przedsionkiem do tyranii grupowej, kiedy to zręczny przywódca potrafi umiejętnie podtrzymywać schizmatyczny układ strukturalny i podejmować działania zniewalające członków obu podgrup.