Kazanie na 14 niedzielę zwykłą rok b
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości
email księga gości ogłoszenia reklama-banery
chat zasponsoruj
14 Niedziela Zwykła Rok B
Drodzy Bracia i
Siostry! Dzisiejsze czytania pokazują nam, jak bardzo człowiek może być
ślepy chociaż ma zdrowe oczy. Może odrzucić Boga, Jego prawdę i Jego
orędzie miłości. Żadne argumenty i cuda nie potrafią go przekonać do wiary
w Boga, jeżeli tego nie chce. Ale moglibyśmy zapytać: dlaczego tak jest?
Otóż dlatego, gdyż Bóg dał człowiekowi wolność, żeby mógł decydować i
wybierać. On zaś, zamiast wybierać Boga, wybiera więzy swojej
ograniczoności i przewrotności. Potwierdza to dzisiejsze pierwsze czytanie
mszalne. Bóg posyła proroka Ezechiela do narodu wybranego i mówi mu: „Synu
człowieczy, posyłam cię do synów Izraela, do ludu buntowników, którzy mi
się sprzeciwili (...). Posyłam cię do synów (...) o zatwardziałych
sercach: posyłam cię do nich, abyś im powiedział: <Tak mówi Pan
Bóg>. A oni czy usłuchają, czy nie, są bowiem ludem opornym, przecież
będą widzieli, że prorok jest wśród nich”.
Nawet Chrystus, Syn Boży doświadczył, jak człowiek może nie słuchać
Boga, jak bardzo może mieć zatwardziałe serce. Jego słowa zatwierdzające
Bożą prawdę i orędzie miłości, potwierdzone świętością Jego osoby i
licznymi cudami, nie potrafiły dotrzeć do duszy i serca Jego ludu. Tylko
mała część odpowiedziała na Boże wezwanie i nawróciła się. Nie zrozumieli
go nawet ludzie z Nazaretu, jego rodzinnej miejscowości. W dzisiejszej
Ewangelii czytamy, że Jezus nie znalazł wiary ani uznania w mieście swojej
młodości. Chrystus mówi z wyrzutem: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród
swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”. Jego
rodacy spragnieni byli cudów, o których słyszeli wcześniej. Nie byli
spragnieni Boga, stąd pochodzi ich niewiara. Zamiast wierzyć, szukają
cudów i pytają: „Skąd On to ma? I co za mądrość, która jest Mu dana? I
takie cuda dzieją się przez Jego ręce”. Nie przyjęli Go. Odtąd będzie się
to powtarzało wiele razy.
Umiłowani w Chrystusie! Mieszkańcy Nazaretu nie pytają kim jest
Jezus. Pytają tylko, skąd On to wszystko ma. Nie bierzmy więc im za złe
takiej postawy wobec Jezusa Po dwudziestu wiekach chrześcijaństwa
odnajdziemy przecież tę postawę – i to jakże często – także wśród nas.
Ziomkowie Jezusa nie potrafili dojrzeć w Nim więcej, niż ukazywały pozory,
przyzwyczajenie, doświadczenie wielu lat. Przecież Jezus był synem cieśli!
A co Bóg ma wspólnego z Synem cieśli? Jak syn cieśli może być Mesjaszem, o
którym wielkie rzeczy opowiadali prorocy? My również potykamy się czasem,
na naszej drodze wiary, o zwyczajne przebrania, zasłony za którymi ukrywa
się przychodzący do nas Bóg. I dziś czasami lekceważymy Go. A Bóg nie ma
przecież cech idola np. muzycznego czy filmowego. Jak na nasz gust te
przebrania, za którymi kryje się Bóg, są one za skromne, za codzienne,
zbyt związane ze światem rzeczy, zbyt podatne na spowszednienie i
nadużycie, by posługiwać się nimi mógł Najświętszy. A w sumie jest tych
przebrań coraz więcej. Zatrzymajmy naszą uwagę tylko na niektórych z
nich.
Pierwsze przebranie: słowo. Prawda o Bogu przychodzi do nas w
szacie słów zwyczajnych, może mało precyzyjnych. Przychodzi w księgach
napisanych przed tysiącami lat, których w oryginale nikt z nas nie czytał,
bo przeczytać by nie potrafił. Niektóre z nich zostały napisane w języku
hebrajskim, aramejskim a inne, zwłaszcza te z Nowego Testamentu w języku
greckim. Czasem słuchamy czytań mszalnych i wydaje się nam, że ich język
jest zbyt trudny. Ale musimy pamiętać, że Święte Księgi zostały napisane w
całkiem innej kulturze niż nasza. Mentalność autorów biblijnych to
mentalność ludzi wschodu, dla których myślenie abstrakcyjne jest obce. Oni
muszą mieć przedstawione wszystko konkretnie. Natomiast my jesteśmy
przyzwyczajeni do myślenia, które pobudza naszą wyobraźnię. Oprócz tego
wiele ze słów, które wychodzą nam naprzeciw w Księgach Świętych, zostało
poprzez ciągłe używanie i nadużywanie tak spłyconych, okaleczonych i
znieważonych, że wydaje się nieomal bluźnierstwem wkładać je w usta Boga,
nazywać: Słowem Bożym, określać nimi najświętsze i najczcigodniejsze
tematy wiary i religii. Więc mamy wymówkę i nie czytamy Pisma Świętego
indywidualnie, czy w gronie rodzinnym. Więc nie słuchamy Słowa Bożego lub
brakuje nam uwagi gdy słuchamy go w czasie liturgii. Więc nie próbujemy
doszukać się ich sensu, rozgryzać ich tajemnicę, wziąć na serio ich
treści. A tak być nie powinno. A jeżeli Bóg przemówił rzeczywiście do
człowieka i w zwyczajnych, ubogich, ludzkich słowach, w codziennej mowie
pewnego biednego, prześladowanego narodu, odsłonił nam rąbek prawdy o
sobie?
Drugie przebranie: ciało. Nasuwa się tutaj pytanie: jak Bóg mógł do
tego stopnia uniżyć się, żeby związać się z czymś tak niedoskonałym jak
ludzkie ciało? Czysty duch w symbiozie z materią. Bóg i człowiek w jednej
osobie. Czy nie było to upokorzeniem dla wszechmocnego Boga? A co, jeżeli
rzeczywiście „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas?
Trzecie przebranie: Kościół. Zrzeszenie ludzi, którzy swoją
historię piszą nie zawsze prosto i nie zawsze czystymi rękami. Zrzeszenie
ludzi, którzy bohaterstwo i wierność przeplatają tchórzostwem i grzechem.
Czy to w tej właśnie społeczności obiecał Chrystus swoją obecność aż do
skończenia świata? Czy to ją wybrał na tłumacza i komentatora swoich słów
i swojej woli? A jeżeli tak właśnie jest?
Czwarte przebranie: sakramenty święte. Woda, olej, sól, chleb i
wino, słowa rozgrzeszenia i przysięgi małżeńskiej, czyżby aż tak pospolite
rzeczy wyznaczył Chrystus jako miejsca spotkania ze sobą? Czy w
Eucharystii, przedziwnym znaku – On sam daje się nam jako pokarm i napój?
A jeżeli Chrystus rzeczywiście pragnie posłużyć się najpospolitszą drogą,
byle tylko dotrzeć do nas i nam umożliwić dotarcie do siebie?
Drodzy Bracia Siostry! Cała nasza religia nosi szatę pospolitości i
pokory. Odkąd Bóg wziął za swoje ludzkie ciało, najbardziej ubogie i
połatane ze wszystkich swoich przebrań, zwyczajność środków, którymi się
posługuje na drodze do nas, nie powinna nikogo ani gorszyć, ani
odstraszać. Nazaret nie zdobyło się na wiarę w Chrystusa, ponieważ nie
potrafiło w Nim nic więcej dojrzeć, jak cieślę – Jezusa. Ale my mamy za
sobą dwa tysiące lat chrześcijaństwa a to daje już jakąś perspektywę.
Musimy zrozumieć, że Boga nikt nam nie wyłoży doskonale. Nikt nam
Go nie wytłumaczy tak, że zrozumiemy Go do końca. Bo jeżeli
zrozumielibyśmy Go do końca to wtedy nie byłby Bogiem. A Bóg jest
niepojęty, nieogarniony, nie do pojęcia dla naszego umysłu. Musimy
zrozumieć, że nikt nie ukaże nam Go takim jakim On jest. Bądźmy Mu
wdzięczni za te okruchy wiedzy, blasku, dobra i piękna, za te przebłyski
prawdy i dotknięcia miłości, jakie rozsiał dla nas w świecie, w ludziach i
w rzeczach, żeby nimi skusić nasze nazbyt ostrożne i nieufne serce. Blaise
Pascal, wybitny matematyk, fizyk, filozof i pisarz powiedział kiedyś, że
„zamiast się ciągle uskarżać, że Bóg jest ukryty, złóżmy Mu raczej dzięki,
że aż tyle z siebie odsłonił”.
Moi drodzy! Współczesnemu człowiekowi wydaje się, że wszystko wie,
ma i potrafi, że jego ręce i maszyny, komputery rozwiążą wszystkie
problemy i zagadnienia świata i życia, dlatego nie dostrzega i nie
przyjmuje Boga. Dopóki się nie wyzwoli od swego zarozumialstwa,
samolubstwa i przewrotności to będzie na swoją zgubę i własne nieszczęście
sądził, że się wyzwolił od Boga.
W dokumencie, zapowiadającym Wielki Jubileusz Ojciec Święty J P II
napisał: „Jako następca św. Piotra proszę, aby w tym roku miłosierdzia
Kościół umocniony świętością, którą otrzymał od swego Pana, uklęknął przed
obliczem Boga i błagał o przebaczenie za dawne i obecne grzechy swoich
dzieci. Wszyscy zgrzeszyli i nikt nie może uważać się za sprawiedliwego
przed Bogiem. Należy odważnie wyznawać: „zgrzeszyliśmy”, ale zarazem
zachowywać żywe przekonanie, że „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze
obficiej rozlała się łaska”.
Rachunek sumienia i nadzieja w miłosierdzie Boże. Świadomość
grzeszności i postanowienie poprawy – o to elementy „postawy
jubileuszowej”. Zwłaszcza świadomość, której daje świadectwo św. Paweł w
dzisiejszym drugim czytaniu mszalnym : „Pan mi powiedział: <Wystarczy
ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali>”. Zróbmy wszystko,
abyśmy, dzięki współpracy z łaską roku świętego stali się mocniejsi,
poznawszy nasze wady i słabości.
Jubileusz, jak słyszeliśmy, jest czasem na dokonanie rachunku
sumienia ze swojego postępowania. Może dobrze byłoby zacząć praktykować w
swoim życiu codzienny rachunek sumienia. Te kilka minut w czasie
wieczornego pacierza można poświęcić na zastanowienie się nad tym, co ja
dobrego dzisiaj zrobiłem, zrobiłam, jakimi grzechami miałem, miałam
nieszczęście obrazić Boga. Ta praktyka modlitewna pomaga w zwalczaniu
naszych grzechów, słabości.
Następnym elementem postawy jubileuszowej, do której wzywał papież
jest nadzieja na miłosierdzie Boże. A to miłosierdzie Bóg okazuje nam
szczególnie w sakramencie pokuty. Przystępujmy więc częściej do spowiedzi
świętej. Może ktoś w naszym otoczeniu dawno nie był już do spowiedzi i
trzeba byłoby nakłonić tę osobę do przystąpienia do tego sakramentu. A o
miłosierdzie możemy prosić Boga, modląc się koronką do miłosierdzia
Bożego, albo chociaż przez chwilę modlić się aktami strzelistymi, np.
„Jezu, ufam Tobie” szczególnie w godzinie miłosierdzia czyli o godz.
15.00, przypominając sobie, że o tej godzinie Chrystus umarł na
krzyżu.
Następny element to świadomość grzeszności. Trzeba być świadom
tego, że na wskutek grzechu pierworodnego nasza ludzka natura skłonna jest
do popełniania grzechu. Spośród ludzkich stworzeń tylko Maryja była wolna
od wszelkiej zmazy grzechowej.
I ostatni element postawy jubileuszowej to postanowienie poprawy.
Postanowienie poprawy jest obok wspomnianego rachunku sumienia warunkiem
dobrej spowiedzi. I tej warunek jest czymś niezmiernie ważnym. Bo jeżeli
ktoś rzeczywiści dokładnie wypełni ten warunek dobrej spowiedzi, to efekty
są dużo lepsze. Dobrze jest w pracy nad sobą skoncentrować się nad jednym
grzechem, tym najcięższym, tym który popełnia się najczęściej.
Drodzy Bracia i Siostry! Niech nasza postawa jubileuszowa będzie
zawierała te cztery elementy. Bóg daje każdemu z nas wystarczającą ilość
łaski potrzebną do wytrwania w dobrem i unikania zła. Nie zaprzepaśćmy tej
szansy roku jubileuszowego. Aby był on rzeczywiście czasem łaski od Pana,
łaski nie zmarnowanej, ale wykorzystanej. Aby Bóg kiedyś na sadzie
powiedział do nas: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w
posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata. Amen.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 14 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 14 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 14 Niedziele Zwykłą AKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 15 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C CKazanie na 16 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 13 Niedziele Zwykłą BKazanie na 32 Niedzielę Zwykłą CCCCCKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 17 Niedziele Zwykłą BKazanie na 15 Niedziele Zwykłą BKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 10 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 26 Niedzielę Zwykłą BKazanie na 29 Niedzielę Zwykłą CKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 12 Niedziele Zwykłą Bwięcej podobnych podstron