DSC03200 (3)

DSC03200 (3)



nie do wielkich czynów patriotycznych, to do odczucia powieści Reymonta.

Wiedział to i czuł poeta, wszedł w sam środek swego zadania i powołania, w sam też środek chłopskiego świata, i dał nam nie traktat, nie naukę, której od niego nie oczekiwaliśmy, lecz obraz i pieśń, którą był nam winien.

I takim sposobem klasyczny niemal w tym utworze Reymont stał się na wskroś nowożytnym poetą ostatniej doby.

Powie ktoś, że tylko przez wybór „palącej kwestii”. Nie. Jako artysta zdobył sobie Reymont swój wieniec osobny, a przeto nowy, i nie dlatego tylko zaszczytny, że nowy. Budowa utworu, choć tak jasna i pozornie stara, język, sposób obrazowania i sam sposób myślenia przejęte są żywą, odrębną indywidualnością, a zarazem tym nigdzie nie słabnącym postanowieniem twórczym, które cechuje dzieła pracowicie poczęte, nie wymyślone ku podziwowi, lecz z głębi nakazu twórczego płynące, szczęśliwe i promienne.

‘ Przedmiotem jest tu zarówno chłop, jak wieś polska w całej rotacji swych przemian rocznych. Dlatego ta nieprzerwana fala opisów przyrody we wsi Lipcach, której autor prawie nie opuszcza przez długi ciąg swego opowiadania. Trudno tu przytaczać, gdyż niepodobna uczynić wyboru z tych wspaniałości opisowych, przelewających się nad powieścią o ludziach, na modłę epopei, nie zaś impresjonistycznie i w związku z psychiką postaci, jak np. u Maupassanta. Spotkałem się ze zdaniem, że te krajobrazy, tonem zawsze górnym, pełnym porównań, często z umysłu powtarzanych, wreszcie nużą. Nie mnie. I proszę, dla sprawdzenia ich wartości kolorystycznej i muzycznej, zacząć czytać na głos choćby od początku 4-go tomu. Wszędzie to samo napięcie stylowe, ten sam zapas tchu epickiego, ta sama szczerość zapału, udzielająca się czytelnikowi. \

Kapitalnym pomysłem Reymonta w Chłopach jest stworzenie sobie udzielnego języka, zastosowanego do przedmiotu. Że chłopi mówią z chłopska, a nawet narzeczem mazursko-łowickim, to nie nowina w literaturze. Ale autor przemawia od siebie nie zwykłą, górną polszczyzną, lecz mową, ad hoc ułożoną, wzorowaną na mowie włościan, nieskończenie tylko obfitszą, wzbogaconą zwrotami z innych stron kraju, nawet archaizmami, z trafnym smakiem wznowionymi. Nie jest to narzecze „księżaków”, lecz piękna, poetyczna, giętka mowa polska, nasiąknięta sztuczną gminnością, która sprawia złudzenie, że autor jest idealnie wydoskonalonym chłopem, jak np. Mickiewicz w Panu Tadeuszu udaje zaściankowego szlachcica, jak Goethe w Herman i Dorotea jest najmędrszym z drobnomieszczan. Ten podstęp artystyczny, doskonale utrzymany, potęguje ton epicki powieści Reymonta. Nie dostrzegamy nigdzie zawodowego literata z jego sposobami i popisami, nie

czujemy wysiłku roboty. Jakiś tytaniczny chłop powiada nam dzieje wsi polskiej, niby autentyczną historię, i wierzymy mu chętnie, rozkosznie, od pierwszych słów powieści:

—    „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!" aż do ostatnich

—    „Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane".

Czy tam, gdzie u nas chłopi są lepsi czy gorsi; czy gdzie w ciągu roku tyle się skupiło uciech i smutków, sielanek i tragedii, tyle typowych losów osobistych i gminnych? — te pytania stawiać mogą tylko ludzie nie rozumiejący zadań literatury. Wieś Lipce i jej mieszkańcy żyją swym życiem urojonym, równoległym do rzeczywistego, żyją tą przesadą artystyczną, która z rudy rzeczywistości wytapia złoto sztuki, nie zmieniając duszy rzeczy, lecz skupiając jej objętość, a podnosząc jej cenę.

Nie samym tylko wynalazkiem języka, nie samym bogactwem opisów kraju stoi to dzieło istotnie wspaniałe. Poznajemy tłum ludzi, a w tłumie jednostki, na różnych stojące planach, wszystkie wykończone lub naszkico-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
80 2 bmp ono pióro nie letkie i wielkie, ale za to piszę niem po calem podwórku, ba, nawet po ulicac
page0204 200 ciągłą zmianę materyalnych cząstek*) w naszym organizmie. Fakt to na pozór nie do uwier
scandjvutmp14701 318 Kiedy lud prosty żyje prawie bez wojen, przywiązany do miejsca, nie znając zab
skanuj0102 186 SANATORIUM POD KLEPSYDRĄ Zadrżałem do głębi na ten widok. Nie mogło być wątpliwości.
13685 Image19 (23) 18 Rozmiary 36-40 To już nie tylko zwykłe poncho ani też nie do końca bluzka
Zaproszenie do socjologii Peter L Berger3 (2) PRZEDMOWA Książka ta jest przeznaczona do czytania, n
Zaproszenie do socjologii Peter L Berger 3 (2) „Książka ta jest pr/e/nac /ona do czytania, nie do st
30 (46) JAK NIEDUŻY TRANZYSTOREK ELEMELKA OSTRZEGŁ W PORĘ Choć to nie do wiary prawie, radio ktoś zo
s-śS®?/ J    O-at&Ue iią <Ufobie cUr NATO wytiiKrco! Nie DO WlA«v! P02CCIE2 TO
IMGG01 (2) i pewne wierzchołki wzruszeń przestają być wierne lub stają się nieczynne. Są to straty n
działał rozsądnie to nie złożyłby danego oświadczenia (jest to trudne do udowodnienia dla podmiotów
Ten portfel replikuje rynek, jeśli jest w pełni portfelem rynkowym - jest to stopa zwrotu z WIG-u. C
teatr w sieci do?niela2 f -r -. r" ;• ■& * I ■jj . 4 -i kich widowisk. Jest to zapewne bła
5 (1612) WPŁYW SPOŁECZNY 1 9 1 nie, do którego jedzenia zupełnie nie wiem, jak się zabrać, to dyskre

więcej podobnych podstron