1->KVT01 KOZMOWCA
t&ąwał on sobie dobrze sprawę * męki, jaką gotową! mu okrutny nieprzyjaciel, | jednak odzyskał spokój bodnio uwolni! się od bUskięh* którzy próbowali od* wlec jego odjazd, z tę samą swobodą, a jaką niegdyś uwalniał się od tłumu swoich klientów* kłody po tru* dach dnia szedł odpocząć na polach Yonafrum esy pod Ta mitem.
mrrw&zy rozmówca
Bardso dobrać. A teraz połói rękę na sercu |i||S| wied* ml, ery znajdziesz u naszych poetów wiele miejsc przemawiających głosem cnoty równie wyniosłej I prw stej I czym w ustach tego męża wydałyby ci się n&*g0 czułe jeremiady albo większość naszych fanfaronad w* duchu CoraeiUe’a?
Iluż rzeczy nie mam odwagi ci zwierzyć! UkaimetjjfjB waoo by mnie na ulicach miasta, gdyby wiedziano, ĘĘ jestem zdolny do takiego bluźniersiwa, a nie ma |H kiego męczeństwa, o którego palmę bym się ubiegałH
Jeżeli kiedyś genialny pisarz odważy się swoim postaciom nadać prostotę starożytnego heroizmu, sztuksl aktora napotka na nowe trudności, ponieważ deklamacja przestanie być rodzajem śpiewu.
Zresztą, kiedy powiedziałem, ze uczuciowość jest ebi*^ t rakterystyczną cechą dobroci serca i mierności talentu*: uczyniłem wyznanie całkiem niepospolite; jeśli bowiem kogoś natura obdarzyła czułą duszą, ja jestem tym człowiekiem.
Człowiek uczuciowy zanadto jest zdany na laskę swojej przepony, aby mógł być wielkim królem, wielkittt politykiem, wielkim statystą, człowiekiem sprawiedllk wym, obserwatorem głębokim, a dalej wspaniałym fca* śladowcą natury, chyba że potrafi o sobie zapomnieć
I uwolnić i$t od samego slabie, stworzyć silą swojej wyobraźni l zachować w pamięci widma, które po^Kł* żyły mu za wzór; ale wtedy nie cm działa; włada nim duch Inne] poatacł.
Tuta] powinienem ale aa trzymać; ale wiem, że mi łatwiej wybaczy** dodanie uwagi może zbytecznej niż ominięcie potrzebne]. Musiało cl się niejeden raz zdarzyć, że debiutant albo debiutantka prosiła cię, abyś u niej w domu, wśród znajomych, powiedział, có sądzisz o jej talencie. Przyznałeś jej uczuciowość, natchnienie, gorące serce, obsypałeś ją pochwałami i, odchodząc, zostawiłeś pełną nadziei wielkiego powodzenia. Tymczasem — co się dzieje? Ona występuje, jest wygwizdana, a ty musisz przed samym sobą wyznać, że została wygwizdana słusznie. Jak to się stało? Czyżby od rana do wieczora straciła uczuciowość, natchnienie, serce? Nie, ale w jej pokoiku byłeś z nią za pan brat, słuchałeś jej nie zważając na konwencje, ona stała na wprost ciebie, między wami nie było nikogo trzeciego dla porównania; podobał ci się jej głos, ruchy, wyraz twarzy, postawa; Wszystko w swoich proporcjach odpowiadało wielkości audytorium, mc nie domagało się przesady. Na deskach wszystko się zmieniło: tam trzeba było innej postaci, ponieważ wszystko się powiększyło.
Na małej scence, w salonie, gdzie widz jest prawie na jednym poziomie z aktorem, prawdziwa postać dramatyczna wydałaby ci się ogromna, gigantyczna i po przedstawieniu powiedziałbyś w zaufaniu do swego przyjaciela; „Nie będzie miała powodzenia, jest prze* sadna”, I jej sukces w teatrze bardzo by cię zdziwił. Raz jeszcze powiem, czy to dobrze, czy źłe:%ufidy aktor na scenie niczego nie mó^L i nie robi tak jak ;w towarzystwie; to tony świat, i
$5