V7
T)
X>nmr\V%
H
XLIV
SKARCIA NA KRÓLEWSKIM DWORZE
kanclerza pod Byczyną (24 1 1588) Skarga z ambony napiętnował Habsburgów jako tych, którzy „na karki wolnych jarzmo włożyć pragnęli (...) i poczytywać nas za swe sługi chcieli”. Tego drugiego kazania kierownictwo zakonu nigdy nie pozwoliło ogłosić drukiem. Jego konspekt, przetłumaczony przez kogoś dość niezdarnie na łacinę, ukazał się dopiero po blisko czterystu latach („Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. XXVI: 1981). Biskup kijowski Jakub Woroniecki wyrzucał kaznodziei niewdzięczność: uważał, że Skarga podburzał lud przeciwko Maksymilianowi. niepomny na liczne dobrodziejstwa, których jezuici doznali od Habsburgów.
Późniejszy autor Aaron sejmowych od pierwszego spotkania z Zygmuntem Wazą ustosunkował się entuzjastycznie do nowo obranego króla. Dostrzegał w nim same zalety, takie jak „poboż-
roztropność, poważność, wielki
i umyst i (stoi oaptacu się SKaraze równym uznaniem, pov I go w styczniu 1588 roku na swój dwór w charakterze kazn
Było to bez wątpienia uzgodnione z władzami zakoi .
spowiednikiem królewskim został Bernard Gołyński, również jezuita, podporządkowany Skardze. Obaj byli zobowiązani do prowadzenia stałego protokołu ze wszystkich swoich czynności, który musieli przedstawiać w czasie wizytacji przełożonemu j prowincji. W ten sposób kierownictwo zakonu uzyskiwało co \ najmniej wgląd,'jeSG nie możność ingerencji, w najważniejsze ' sprawy polityczne państwa. Skarga tłumaczył się, co prawda, podczas rokoszu, że się do nich nie miesza; nie odpowiadało to iednak rzeczywistości. Pamiętajmy, iż Zygmunt Waza od najmłodszych lat żywił sympatię dla jezuitów. W chwili przybycia do Polski ten zaledwie 21-letni młodzieniec zetknął się z przeszło 50-letmm mężczyzną o dużej sile sugestywnego oddziaływania na j ludzi. Jnto! lubił rozmawiać ze SkargąTjobdarowywał hojnie i kolegia jezuKkleT uIuńdówS wreszcie zakonowi kościół Św. 1 Piotra i Pawła w Krakowie, który otrzymał patrona po części ze < względu na imię kaznodziei królewskiego. Wdzięczny za to
SKARGA NA KRÓLEWSKIM DWORZE XLV
wszystko Skarga, choinie szczędził królowi nauk moralnych,) wskazówek ^pouczeń, mć skąpił mu też poćHleBśtw^ Wynikaj one jednak raczej ze szczerego przekonania kaznodziei niż wyrachowania, właściwego innym dworzanom. W tych warunkach wzajemnego uznania rosło też /znaczenie Skargk na dworze; wykorzystywał je przede wszystkim w interesach Kościoła, które zresztą uważał za zbieżne z interesami katolickiego państwa?
Mimo całej propagandy antyróżnowierczej, nie udało'się osiągnąć Obalenia konfederacji warszawskiej; kaznodzieja królewski wpłynął jedynie na to, że król przeciwstawił się próbom uzupełnienia tej ustawy przepisami wykonawczymi. W tych warunkach pozostawała więc tylko droga pośrednia, na którą wejście doradzali już od dawna legaci papiescy w Polsce, miano-wicie rozdawanie dóbr i urzędów przede wszystkim, czy też nawet wyłącznie?]RatolikOTn. DopÓki rucłTreTóimaćyjńy stanowił potężną siłę polityczną, trudno było realizować te zalecenia w praktyce. Jeszcze Zygmunt III w początkach swego panowania powołał sporą liczbę różnowierców na krzesła senatorskie. Jednak mniej więcej od roku 1591 liczba ich zarówno w senacie, jak i na stanowiskach wojewodów, kasztelanów, czy też dzierżawców zyskowniejszych królewszczyzn, zaczyna stopniowo maleć. W tym, że — jak pisze w 1596 roku jeden z dyplomatów papieskich bawiących w Polsce — król „postanowił żadnego urzędu nie dać, jak tylko katolikowi, odmawiając jego wszystkim różnowiercom”, niemała była zasługa przebywających na dworze jezuitów ze Skargą na czele.
„Pierwsze miejsce trzymali spowiednik i kaznodzieja — zanotował o dworze Zygmunta III biskup Paweł Piasecki — to też było główną przyczyną wszystkich popełnionych błędów [...] Za występek poczytano, jeśli kto uczynki ich albo słowa poważył się naganiać i ci tylko, co im przytakiwali, otwarty przystęp do urzędów mieli”3. Ta relacja, stronniczego i niechętnego jezuitom
1 P. Piasecki, Kronika, Kraków 1870, s. 158.