XXXII EPIKA I DRAMATY MORSZTYNA
Cyd Morsztyna to przekład, który się szczególnie gładko czyta. Udały się w nim Morsztynowi zwłaszcza jednowersowe repliki, jak w starciu słownym Diega z Gomesem w scenie czwartej aktu pierwszego, oraz jednowersowe maksymy. I wyraźnie eon amore opracował monologi liryczne, które wyodrębnił w swej wersji od reszty tekstu dramatu, bo ujął je w strofy wyszukanej konstrukcji.
Przedstawienie z r. 1662 otwierał Prolog, włożony w usta Wisły, składającej hołd parze królewskiej. Pomysłu do takiego wiersza dostarczył Morsztynowi świeżo, bo w r. 1660, wydany wiersz młodziutkiego wtedy poety francuskiego, Louisa Raci-ne’a. La Nymphe de la Seine a la reine % w którym, jak już tytuł zapowiadał, upersonifikowana Sekwana wygłasza pane-giryk na cześć nowej królowej francuskiej, Marii Teresy.
Zapożyczywszy od Racine’a pomysł panegiryku uperso-niflkowanej rzeki oraz pewne motywy, rozszedł się z nim Morsztyn w stylu swego wiersza. Francuska Nimfa Sekwany pisana jest aleksandrynami, ujętymi w dziewięciowersowe strofy, a Prolog Morsztyna napisany został wierszami różnej długości, wśród których przeważają siedmiozgłoskowce, ale są też trzynasto-, jedenasto- i pięciozgłoskowce, przy czym nie wszystkie wiersze są tam rymowane. Na tle owoczesnej praktyki polskiej musiało to brzmieć jak zuchwała innowacja, jak tekst w pół drogi między oracją a mową wiązaną.
Pełno w wierszu Morsztyna nazw miast i rzek, nadających mu wyraźnie polski koloryt lokalny. Niczego podobnego nie ma w wierszu Racine’a. Zima 1661—1662 r. była w Polsce szczególnie łagodna i Wisła wtedy nie zamarzła. Dało to Morsztynowi asumpt do wyszukanego komplementu: „łaskawe oczy” pary królewskiej stopiły lód na rzece. Krótko mówiąc, wziąwszy pomysł z francuskiej ody hołdowniczej
22 Co stwierdził W. Folkierski, Racine a Jędrzej Morsztyn, „Tygodnik Ilustrowany” 1922, nr 50, s. 508—509.
w klasycznym stylu, Morsztyn wyzyskał go w typowo barokowym panegiryku13.
Cyd wraz z poprzedzającym go Prologiem znamienny jest z innego jeszcze względu. Cyd był głośnym utworem. Kiedy Morsztyn w r. 1638 zjawił się w Paryżu, huczało tam od sporów na temat tego dramatu, zainicjowanych nb. przez tego samego Chapelaina, który napisał taką entuzjastyczną przedmowę do poematu Marina. Ale oda Racine’a należała do pierwocin nieznanego poety, którego tragedie były wtedy jeszcze muzyką przyszłości. A mimo to Morsztyn znał ją.
A więc starał się być au courant tego, co tłoczą prasy paryskie, śledził francuskie nowości wydawnicze. Już przedtem, jak świadczą nieliczne zresztą jego adaptacje, czytywał wiersze francuskie. Ale były to wiersze utrzymane w tej samej konwencji stylistycznej co poezja Marina i jego włoskich naśladowców. Nowsza twórczość francuska zaznajamiała go ze stylem innym, tak dalekim od marinizmu, na którym się wychował. Jego przekład Cyda umiejscowić trzeba gdzieś w pół drogi między poetycką dykcją dojrzałego baroku a klasyczną dyscypliną. Zdawałoby się zatem, że zetknięcie się z klasycyzującą francuską poezją powinno otworzyć przed jego twórczością ciekawe nowe perspektywy.
Nic z tego zetknięcia się nie wyszło. Aluzje do ludzi i wydarzeń pozwalają datować jego poezję okolicznościową. Niemal że cała ona zamyka się w latach przed r. 1662. Wygląda na to, że właśnie w tym czasie Morsztyn przestał pisać wiersze. Czy przestał dlatego, że bez reszty pochłonęła go polityka? Czy też może dlatego, że nowości wydawnicze z Paryża kazały mu krytycznie, z dystansu patrzeć na tę poezję, do której wzwyczaił swe pióro? Nie potrafimy na te pytania odpowiedzieć.
23 Bliżej o stosunku Prologu Morsztyna do jego pierwowzoru piszę w artykule Radne w barokowej Polsce w książce Od Reja do Boya, Warszawa 1977, s. 141—144.
3 — BN 1/257 (J. A. Morsztyn: Wybór poezji)