do swego ,jV\ Takim poetą jest Bayron, Jan Jakub kiewia Ich poezja subiektów a; ich kształty m coraz bardziej oddalaj*) się od statuy, od posągu i ro, 1 °Cj przed obliczem naszym, jak duchy na chwilę jawiące * postaci, jak niknące cienie. Wszystko u nich zmierza muzykalności. Muzyka służy ich fantazji, tak iak r lo,1u 1
» " I P ll * *' (j«i
murowe poetyckiemu służą realizmowi. Muzykalne jesl 7 uy poetów filozofujących, dumających. — Krytyka filozofic7n, Ni
i%L
- li
:M J! m
Ł g;
FF
taka jest treść czwartej t^joncT ^ |akżc rozerwanie świętych związków,
także, jak w Marii, zgwał-
oznaczyć, jaki zachodzi stosunek w systemie poetyckiej |jter dzy tym realizmem i idealizmem, między
mu
HH
ścią i snycerstwem, między śpiewem i foremną 1 cią,.kształtem — tymi ostatecznymi kończynami poef°S|^ świata. Wszystko to widzieć trzeba z punktu optycznego f 1 i z tego punktu wykreślać linie architektoniki poetyckie I
o w.
m
Podróżni opisują napowietrzne omamienia w Egipcie i naH
libijskiej. Sławne są te fenomena! Bywa nieraz w Egipcie, że2lj
i ku wieczorowi za wzniesieniem się lub zajściem słońca dalekie?
szczyzny, wiejskie osady, cały krajobraz naokoło inny kształt, |J
li zwykle, przybiera. Okolica wydaje się natenczas jak obszerne je^
ro - wioski zdają się być wyspami. Płyn śklany, przezroczysty
kres oblewa, gdzie się rzeczy ziemskie dwoją, troją. Po kilka g
trwa to jawisko.122 - Czyż duch ludzki na swoim widokresie, w%
im powietrzokręgu, takich widzeń nie miewa? Czyż w tej opi^
fantazji nie postrzegamy niekiedy tego wszystkiego, co się kolo
nas dzieje w naturze, w społeczności? A poeta liryk, melancholijny
rozmyslacz, filozof czyż nie mami nas, nie zachwyca tą czarodziejską,
napowietrzną, albo gdy wzrok swój obróci w przeciwległą stronę, to
1 P°dz,einną władzą fantazji naszego ducha? Znam takiego poetę, ro-
wsz^sc^ Obiegnę jego powieść, smutniejszą jeszcze
roz(k*craW duszę niżeli Maria Malczewskiego
dzieci ^^10 ^a^0, na fel n*c n*e ^leży. Pustelnik, ksiądz,
$nv pipu, 0j0^ 0IS0^, autor poruczył główne role. Niepo®
i«MoS, , na wiciskim ustroniu
jednak sielanka Pmu; ____
można by je Z|oi. ‘ 0ZD,erawszy rozrzucone ułamki tego utworu,
namiełmj . ^ eałosc dość naturalna nrnstn Młnrtaipnipr tk
iSs
Zna< ^ietrznica, bo k • lma8łnacM piękna kobieta, lecz j§
przenos^c nad M r^kę oddała, blask ’ i
■iii kochanki: w Ul
miei
w końcu rozpacz, samobójstw
Kiać się uczy.tt H dalej.
: płomienistej miłości
A zatem
anych przed ołtarzem, \\_
Tę rzecz związał poeta z obrządkiem sięgającym który pospólstwo wielu okolic Litwy, Prus i Kur-/^dziło potajemnie na dniu zadusznym ku czci zmarłych )i ^ kaplicach, zrujnowanych cerkwiach. Uroczystość ta żale-f[bywaniu duchów. Guślarz czy Gęślarz sprawował czarno-^^ obowiązek. Ściągnione rotą wyrzeczonego przezeń zaklęcia, Irciu drzwi i okien, jawiły się widma kaźnią niepokoju dręczone w hierarchii bezcielesnych jestestw duchy między niebem jicitiią, których cierpieniom za przeszłe winy na świecie skoro ani Ljiiwa, ani ofiarowane nie pomagały przysmaki, wówczas sprawca wędu odganiał je krzyżem pańskim w imię Ojca, Syna, Ducha. Na Ł uroczystość przybył także ów nieszczęśliwy młodzian, który so-jj i rozpaczy życie odjął, któremu z tajemnych zrządzeń przypadło,
Uy rokrocznie wstawał z grobu i ponawiał na sobie wykonaną zbroję- Myśl poetycka! Ale tylko wielki poeta w tym wieku niedowiar-i wstrętu od zabobonów mógł osnuć poema na takim szczątku ^ych podań łatwowiernej prostoty./ Nikt piękniejszego od czasów ^ li Szekspira nie skreślił obrazu! Nikt z spółczesnych Mickiewita nie przemówił namiętniejszym, ognistszym językiem miłości; nikt (oeniejszym urokiem nie zaczarował i nie podbił pod posłuszeństwo octyckiej wiary, rozumu i imaginacji swoich czytelników^ — Ta twarta część Dziadów jest właściwie drugą częścią i-^rfokończe-Wertera Getego. Bo takim, jak ów upiór z rozdartą piersią,
I obłąkany pustelnik w mieszkaniu księdzajniegdyś swego nau-ciela, z tą rozpaczą na duszy, z tą boleścią na sercu, z tym melan-ijnym, pochmurnym, fantastyckim wejrzeniem na przeszłość i na-nie kto inny mógłby być, tylko kochanek Karoliny123 wywołany irobu — jeżeli, rozciągnąwszy nić cierpień tego zapaleńca, wysta-sobie zdołamy, jakby mówił, czuł, rozmyślał i dumał po śmierci.
Z męską godnością niech się uśmiecha Polak — tak pisze Kaz. Bro-ański w swoim Pamiętniku124 — gdy mieszkaniec Tybru albo Se-»any twardym jego język nazywa. Z wewnętrzną przyjemnością, z po-|gą dojrzałemu mężowi przyzwoitą, niech słucha cudzoziemca, gdy k nad tego wyrazami, jak niewieściuch nad podniesieniem staro-
Lei zbroi, mocuje, f| Igi )e&°> iak dziecię, pieściwie wyma-I J . 1 u a a*\*v -póki męstwo w narodzie nie wygaśnie, póki