narodu, nie jest starszym tradycjonalizmem, ale Afryką - kontynentem i jego ludźmi. Jest to zupełnie jasne, jak myślę, w Le devoir de violertce. Pod koniec powieści Ouologuem pisze:
Często, to prawda, dusza pragnie śnić echo szczęścia, echo, które nie ma przeszłości. Ale przeniesiona w świat, nie powstrzyma nikogo od przywołania myśli, Ze Saif, opłakany trzy miliony razy, odradza się zawsze dla historii w gorących popiołach ponad trzydziestu afrykańskich republik.
[BV, s. 181-182].
Jeśli mamy się z kimkolwiek utożsamiać, to z la negraille, z czarną biedotą, która nie ma żadnej narodowości. Dla nich republika republice równa -czyli tak samo da. Postkolonialność stała się, jak myślę, stanem pesymizmu.
Postrealistyczna literatura, postnatywistyczna polityka, transnarodowa raczej niż narodowa solidarność - i pesymizm: pewien rodzaj postoptymizmu równoważącego wcześniejszy entuzjazm dla Suns of Independenci' Ahmadou Ko-nroumy. Postkolonialność nadchodzi p o tym wszystkim: i jej „post-”, podobnie jak w postmodernizmie, jest również „post-”, które podważa wcześniejsze narra-ęje legitymizacyjne. A podważa je w imię cierpiących ofiar „ponad trzydziestu afrykańskich republik”.
Jeśli jest dla nas jakaś nauka w owym szeroko zakrojonym krążeniu kultur, to ta, że wszyscy jesteśmy sobą nawzajem skażeni, że nie ma już w pełni autochtonicznej, prawdziwie afrykańskiej kultury oczekującej na ocalenie przez naszych artystów (tak jak nie ma, co oczywiste, amerykańskiej kultury bez afrykańskich korzeni). I w pewnej części literatury postkolonialnej widać wyraźnie poczucie, że postulowanie jednej Afryki przeciwstawianej monolitycznemu Zachodowi i binaryzm Ja i Innego - jest ostatnim szyboletem modemizatorów, bez którego musimy nauczyć się żyć.
W Le devoirde violence, w miażdżącej krytyce „shrobeniusologii” Ouolo-guema, pojawiały się już początki postkolonialnej krytyki tego, co moglibyśmy nazwać „aherytyzmem”, czyli konstruowanie i celebrowanie siebie jako Innego: |§ odtąd sztuce murzyńskiej nadano miano «estetycznej» i obnoszono ją na sprzedaż w wyimaginowanym uniwersum «ożywiającej wymiany»” (BV, s. 94). Opisawszy fantazmatyczny kunszt pewnego interpretacyjnego bełkotu, „stworzone-
Ańmadou Kourouma, Fama Dumbuja, najprawdziwszy Dumbuja na białym koniu, przeł. Zbi-póat Stolarek, PTW, Warszawa 1975 [ptzyp. tłum.].