26 Jerzy Michalski
ki szukać chyba trzeba wytłumaczenia cech charakterystycznych mentalności politycznej konfederatów.
Była to epoka stronnictw bezprogramowych, w których działalności dominowała taktyka giętka i pozbawiona Skrupułów, a program, Jeśli istniał, był głęboko przez przywódców tajony. Ową bezprogramowość czasów saskich konfederacja barska zastąpiła programem negatywnym: potępieniem d odrzuceniem wszystkiego, co wprowadzono w Polsce od 1764. Odpowiadało to interesom magnackich przywódców i skutecznie apelowało do wiekowych tradycji sarmackich, zasadniczo wrogich i podejrzliwych wobec wszelkich nowości. Ludzie epoki saskiej nie mieli, jak wspominałem, doświadczenia w służbie państwowej. Mentalność ich formowała szkoła, w której dominowała retoryka, i palestra, z której wynosili jurystowskie krętactwo, a jednocześnie przywiązywanie wielkiej wagi do formalistyki prawnej. Stąd tak charakterystyczne dla enuncjacji barskich upajanie się słowem, gromką frazeologią zakrywającą i przeinaczającą rzeczywistość, stąd znaczenie nadawane manifestom i deklaracjom w zastępstwie rzeczywistego działania, stąd adwokackie sztuczki w antydatowaniu aktów, w ich fikcyjnych miejscach wystawiania, wykrętne wypieranie się własnych czynów i słów.
Dlaczego jednak konfederacja barska objęła przez wiele lat niewątpliwy rząd dusz w Polsce, dlaczego wszelkie próby antybarskiej rekonfederacji były moralnym niepodobieństwem, dlaczego wreszcie sam Stanisław August deklarował się częściowym sympatykiem ruchu barskiego? Oczywiście siła ruchu barskiego polegała w dużej mierze na tym, że odpowiadał on interesom magnaterii, że większość szlachty była konserwatywna, ciemna, brała się na hasło obrony „wiary”, że wierzono w zagraniczną protekcję i pomoc, która przyniesie konfederacji zwycięstwo, a pozycję Stanisława Augusta uważano za straconą. Ale za konfederatami przemawiał też wielkiej wagi czynnik emocjonalny. Cokolwiek niektórzy ze współczesnych myśleli o przywódcach siedzących bezpiecznie za granicą i kierujących się koteryjnymi, egoistycznymi pobudkami, walczący konfederaci, choć nieraz dawali się we znaki współobywatelom, byli to „nasi” bijący się z wrogą armią. Wystarczy przypomnieć nastroje zapamiętane przez młodziutkiego Niemcewicza czy wryte w dziecinną pamięć Stanisława Wodzićkiego, żeby zrozumieć tę bardzo istotną przyczynę popularności ruchu barskiego. Obrona Częstochowy i Wawelu przemawiała do wyobraźni łatwo i prosto. Okaleczałe ofiary Drewiczowskich pacyfikacji, pędzeni na wygnanie konfederaccy jeńcy budzili powszechne współczucie ! sympatie.
Choć konfederaci barscy nie myśleli o niebezpieczeństwie rozbioru Polski, a ich działalność walnie się do niego przyczyniła, to jednak orężna walka przeciw jednemu z przyszłych zaborców już przez emigrantów barskich wysuwana była jako chwalebne przeciwieństwo biernego poddawania się dyktatowi trzech mocarstw na sejmie 1773. W przyszłości walka ta, wyidealizowana przez legendę, długo przesłaniać miała rzeczywistą postać konfederacji barskiej.