Jerzy Michalski
dzi połowy XVIII wieku w kategoriach wieku XIX. Tendencja ta szczególnie silnie zaznaczyła się w monografii poświęconej Kazimierzowi Pułaskiemu. Splatał się z tym emocjonalny stosunek Konopczyński ego do ludzi i zdarzeń, wyraźne sympatie i antypatie, niestronienie od ocen według kryteriów przede wszystkim etycznych. Wyodrębniając w ruchu barskim pierwiastki, które uznawał za dodatnie lub ujemne, rozdzielał je nierównomiernie. Postacie, w których dojrzał owe pierwiastki dodatnie, obdarzał swoją sympatią, a to z kolei powodowało, iż skłonny był przyznawać im cechy oraz motywy postępowania nieco wyidealizowane na modłę XIX-wiecznego patriotyzmu, a fakty nie pasujące do takiego obrazu dostrzegał z pewną niechęcią, niekiedy uchodziły one nawet jego uwagi, względnie tłumaczył sprzeczności pozytywną ewolucją danej postaci. Natomiast pierwiastki ujemne przydzielał nawet w pewnym nadmiarze osobom czy też ośrodkom, w których nie mógł dopatrzeć się sympatycznych cech i które w sposób oczywisty (np. z racji dalszych kolei życia) nie pasowały do XIX-wiecznego modelu patriotycznego.
Jako przykład można by wymienić sposób ujmowania przez Konopczyńskiego postaci Kazimierza Pułaskiego i Szymona Kossakowskiego. Najjaskrawiej zaś występuje to chyba w wypadku Adama Krasińskiego, największego ulubieńca Konopczyńskiego, i Teodora Wessla. Rywalizacja tych ludzi, z których pierwszy został uznany za wcielenie wszystkich pozytywnych pierwiastków, a drugi za wcielenie wszystkich negatywnych, urosła pod piórem 'Konopczyńskiego do walki dwóch programów i dwóch różnych postaw moralnych. Tymczasem pobudki działania, program i cele Krasińskiego i Wessla były bardzo zbieżne, i to właśnie powodowało między nimi konkurencję. Natomiast moralne defekty Wessla biskup Krasiński potępiał z wielkim hałasem w momentach ostrych sporów, w momentach zaś współpracy zdawał się o nich zaipominać.
W całej monografii Konopczyńskiego można obserwować jak gdyby współistnienie dwóch różnych obrazów konfederacji barskiej. Jednego wynikającego z rozległej i rzetelnej jego wiedzy, drugiego wywodzącego się z nieprzezwyciężonych do reszty sądów i wyobrażeń narzuconych przez tradycję, a przede wszystkim będącego skutkiem przenoszenia w przeszłość pojęć i emocji samego autora. -Zwrócić trzeba jeszcze uwagę na dwa czynniki, które nie sprzyjały realistycznemu ujęciu konfederacji w monografii Konopczyńskiego. Pierwszy, może mniej istotny, to ambicje pisarskie autora, powodujące posługiwanie się manierą stylistyczną nie sprzyjającą jasności i precyzji sformułowań i wyjaskrawiającą pewne twierdzenia. Drugi to metoda pracy. Konopczyński, człowiek legendar-
razach
Mentalńość polityczna konfederatów barskich 9
nej pracowitości, zbierał materiały do dziejów konfederacji przez przeszło ćwierć wieku i przeorał ogromne zasoby źródeł. Jednocześnie jednak wypracował sobie metodę maksymalnego oszczędzania czasu. Jego notatki źródłowe są skrótowe, do przerobionego materiału na ogół nie wracał po raz drugi. Okres najintensywniejszej kwerendy przypadł na pierwsze lata pracy, gdy Konopczyński był jeszcze młodym, niezupełnie doświadczonym badaczem,, stąd zapewne niejednego problemu nie dostrzegał wówczas. A po wielu latach, gdy zasiadł do pisania, notatki stały się alfą i omegą jego informacji, nie mógł pamiętać kontekstu danej wypiśki, a w wypadku streszczeń czy krótkich charakterystyk nie był w stanie przeprowadzić ich weryfikacji.
Poruszam te sprawy, żeby wytłumaczyć, dlaczego niejedno z tego, co będę starał się tu przedstawić, odbiega od twierdzeń Konopczyńskiego. Jednocześnie z całym naciskiem chcę podkreślić, że monografia Konopczyńskiego stanowi zasadniczy punkt wyjścia i nieoceniony przewodnik dla każdego badacza konfederacji barskiej. Ustalenia Konopczyńskiego stanowiły nie tylko ogromny krok naprzód w rozwoju badań nad tą epoką, ale w bardzo wielu wypadkach ostaną się jako trwały w nie wkład.
Po tej dygresji pragnę nawrócić do właściwego tematu. Przypomnę więc, że zgodnie z przytoczonymi na początku słowami Konopczyńskiego konfederackie „czucie i myślenie” ogarnęło ogromną większość ówczesnego społeczeństwa szlacheckiego. Próba scharakteryzowania mentalności konfederatów równa się więc niemal próbie scharakteryzowania mentalności ówczesnej szlachty i magna- . terii. Rozległe i trudne to zadanie zdaje się być ułatwione przez jedną istotną okoliczność. Jest nią daleko posunięty uniformizm. tej mentalności, uniformizm, który rzuca się w oczy każdemu, kto np. zetknął się z tak klasycznym źródłem do jej poznania, jakim są instrukcje sejmikowe. Gdy się je czyta, uderza nie tylko zbieżność problemów nurtujących szlachtę różnych województw i ziem od Orszy do Oświęcimia, od Ciechanowa do Halicza, ale też zbieżność sposobów ujmowania tych problemów i propozycji ich rozwiązania. Uniformizm ten był wynikiem jednolitości, a w każdym razie dużego podobieństwa sytuacji ekonomicznej, jednolitości szkolnictwa, kościoła, form ustrojowych i prawa.
Mówimy tu o szlachcie, bo ruch barski, choć w szeregach kon-federackich większość stanowili plebejusze, to ruch szlachecki „z ducha”, żeby posłużyć się sformułowaniem Konopczyńskiego1. Ci nawet bowiem plebejusze, którzy byli w nim czymś więcej niż
Tamże, t. II, s. 375.