100 Wielka masakra kotów
tok drukarzy odbywających swoiste tour de France w po^. zajęcia czasami wysychał. Agenci i pracodawcy wymieniali lj % rc pokazują, jaką opinią cieszyli się osiemnastowieczni rzemiS byli leniwi, lekkomyślni, rozpustni i niesolidni. Ponieważ im było ufać, agenci nie powinni pożyczać im pieniędzy nap^ kosztów podróży, a pracodawcy mogli chcieć zatrzymać ich osobiste jako rodzaj zastawu na wypadek, gdyby opuścili miejt^ cy zaraz po otrzymaniu zapłaty. Co więcej, można ich było zwaj z pracy bez większych skrupułów, niezależnie od tego czy praco*, sumiennie, czy nie, czy mieli rodziny na utrzymaniu albopodunj na zdrowiu. STN składało zamówienia na pracowników „w a*ą mencie", tak samo jak zamawiało papier czy komplety czcionek i warzystwo złożyło raz skargę, że agent z Lyonu „przysłał nampą w tak złym stanie, że zmuszeni byliśmy ich odesłać"9, i udzieliło^ reprymendy, że nie sprawdził wysyłanego „towaru": „Dwaj z tyo których pan do nas przysłał, przybyli wprawdzie, ale tak chorej mogli zarazić wszystkich pozostałych i dlatego nie mogliśmy ich^ trudnić. Nikt w mieście nie chciał dać im noclegu, dlatego zmuszą byli znów wyjechać i udali się w drogę do Besanęon, aby stawić ^ w tamtejszym hospicjum"10. Księgarz z Lyonu radził STN, by zwoln>
1 o większość swoich ludzi w okresie, gdy nie było pracy w drukar®| po to, by zwiększyć podaż na rynku pracy we wschodniej FranJ i „dać nam większą władzę nad tym dzikim i niezdyscyplinowm tłumem, którego nie jesteśmy w stanie utrzymać pod kontrolą 1 Być może gdzieś kiedyś w Europie czeladnicy i mistrzowie żyliztl sobą jak członkowie jednej szczęśliwej rodziny, ale na pewno iwf w drukarniach w osiemnastowiecznej Francji i Szwajcarii.
Sam Contat przekonany był, że taki stan rzeczy kiedyś na pewno istniał. Na samym początku swego opisu praktyki zawodowej Jęto-< me'a przywołuje złoty wiek, zaraz po wynalezieniu druku, kiedy drw| karze byli wolnymi i równoprawnymi członkami „republiki" rządzącej się własnymi prawami i przestrzegającej własnych tradycji w duchu braterskiej „jedności i przyjaźni"12. Twierdził, że republika ta prze-trwała w postaci chapelle, czyli zrzeszeń pracowniczych istniejących w każdej drukarni. Wcześniej władze doprowadziły do rozpadu „rei publiki"; szeregi pierwotnego ogólnego zrzeszenia drukarzy przerzedzone zostały za sprawą allouós; czeladnikom zamknięto drogę do I pozycji mistrza; a sami mistrzowie wycofali się do wyizolowanego świata haute cuisine [wykwintnej kuchni] i grasses matinees [porannego wylegiwania się w łóżku]. Mistrz z ulicy Saint-Sćverin jadał inne potrawy, wstawał o innej porze i mówił innym językiem. Jego żona i córki flirtowały z obytymi w świecie księżulkami. I przede wszystkim -trzymali oni w domu koty. Wyraźnie widać było, że właściciel drukarni należał do innego świata, którego podstawowym wyróżnikiem był fakt, że jego mieszkańcy nie pracowali. Rozpoczynając swoją relację z masakry kotów, Contat w jednoznaczny sposób przedstawił rozziew między światem pracowników a światem ich pana, do czego wracać będzie zresztą wielokrotnie w dalszej części historii: „Pracownicy, uczniowie, wszyscy pracują. Tylko mistrzowie i ich żony zażywają rozkoszy słodkiego snu. Jerome i Leveille są tym bardzo rozdrażnieni. Postanawiają zrobić coś, by nie tylko im było tak źle. Chcą, by lich mistrz i jego żona zostali ich kompanami w biedzie (ossooćs)"13. lOznacza to, że chłopcy pragnęli odbudować mityczną przeszłość, w któ-jrej mistrzowie i ich ludzie pracowali razem w przyjaznych stosunkach, Ich motywem mogła być też reakcja na zachodzące na ich oczach [zanikanie mniejszych warsztatów drukarskich. Dlatego zabili koty.
: Dlaczego jednak właśnie koty? I dlaczego ich rzeź wydawała się [im tak zabawna? Pytania te prowadzą nas poza obszar rozważań nad pczesnonowożytnymi stosunkami pracy w stronę bardziej mglistego [tematu popularnych obrzędów i symboliki.
Badacze folkloru zaznajomili historyków z cyklami obrzędowy-[ mi, które znaczyły rok kalendarzowy ludzi w okresie wczesnonowo-[żytnym14. Najważniejszym z nich był cykl karnawału i postu, okresu hulanek, po którym następował okres abstynencji. W karnawale pro-! ści ludzie zawieszali obowiązujące reguły zachowania i ceremonialnie odwracali porządek społeczny lub wywracali go do góry nogami w hałaśliwych procesjach. Karnawał był czasem wybryków grup młodych ludzi, w szczególności rzemieślniczych praktykantów, którzy organizowali się w „opactwa" rządzone przez niby-opata lub niby--króla i którzy urządzali charivaris, czyli burleskowe procesje przy wtórze kakofonicznej muzyki. Ich celem było ośmieszenie rogaczy, mężów bitych przez swoje małżonki, kobiet wychodzących za mąż za dużo młodszych od siebie i innych osób uosabiających naruszanie