DSCF0067

stadium okrucieństw#

RYC. 4. William Hogarth, Pierwsze

Pracownicy podnoszą bunt: wielka masakra kotów przy ulicy Saint-Seyerin

ajzabawniejszą rzeczą, jaka kiedykolwiek zdarzyła się w warsz-tacie drukarskim Jacques'a Vincenta, była, zdaniem pracownika będącego świadkiem wydarzeń, rytualna masakra kotów. Ów pracownik, Nicolas Contat, opowiedział tę historię z czasów, gdy terminował w rzeczonym warsztacie przy ulicy Saint-Severin w Paryżu, pod koniec lat 30. XVIII w.¹ Wspominał on, że życie ucznia nie było łatwe. Było ich dwóch: Jerome, będący kimś w rodzaju fikcyjnego odpowiednika samego Contata, oraz Leveille. Spali w brudnej, przeraźliwie zimnej izbie, wstawali przed świtem, cały dzień biegali na posyłki, umykając jednocześnie przed zniewagami czeladników i obelgami mistrza, a do jedzenia dostawali jakąś breję. Kwestia jedzenia była szczególnie drażliwa. Zamiast jadać przy jednym stole z majstrem, dostawali w kuchni resztki z jego talerza. Co gorsza, kucharz potajemnie sprzedawał kuchenne odpadki, a chłopcom dawał jedzenie przeznaczone dla kotów - stare, nadpsute kawałki mięsa, których nie byli w stanie przełknąć, więc wyrzucali je kotom, które też nie chciały ich jeść.

Ten ostatni przejaw niesprawiedliwości doprowadził Contata do tematu kotów. Zajmowały one wyjątkowe miejsce w jego opowieści, a także w gospodarstwie domowym przy ulicy Saint-Severin. Żona mistrza uwielbiała je, a szczególnie swoją pupilkę la grise (buraskę). Można odnieść wrażenie, że miłość do kotów ogarnęła całe drukar-