106 Wielka masakra kotów
RYC. 6. Rozrywki pospólstwa w gospodzie Ramponeau pod Earyżen|
rze nie tylko docinali młodzieńcom, ale domagali się też od nich opłat nazywanych bienvenues albo ąuatre heures. Aż do tego momentu miody człowiek żył jakby w stanie liminalnym, wypróbowując działanie konwencji życia dorosłego przez wplatanie ich w swoje szaleńcze zabawy. Dorośli tolerowali jego żarty, nazywane w żargonie drukarskim copies i joberies, ponieważ rozumieli, że młody człowiek musi się wyszumieć, zanim się ustatkuje. Gdy to nastąpi, przyswoi on sobie zasady rzemiosła i przyjmie nową tożsamość, czego symbolem była często zmiana imienia21.
Jerome został czeladnikiem po odbyciu ostatniego obrzędu przejścia, czyli compagnonnage. Miał on taką samą formę jak poprzednie ceremonie - po zapłaceniu przez kandydata opłaty inicjacyjnej i dorzuceniu się czeladników świętowano przy jedzeniu i piciu. Tym razem Contat streszcza przemówienie wygłoszone przez kierownika zrzeszenia22:
Nowo przyjęty wysłuchuje nauki. Mówi się mu, by nigdy nie zdradził swych kolegów i nie pracował poniżej przyjętej stawki. Jeśli pracownik nie akceptuje wynagrodzenia i opuszcza drukarnię, nikt z pracu-
jących tam nie powinien wykonywać tej pracy za niższą stawkę. Takie są prawa obowiązujące wśród pracowników. Zaleca się mu, by byl wierny i o nieposzlakowanej uczciwości. Każdy pracownik, który zdradzi pozostałych, gdy drukowany jest jakiś tekst zakazany, zwany marron [kasztan], musi być sromotnie wyrzucony z drukarni. Jego koledzy umieszczą go na czarnej liście rozsyłanej do wszystkich drukarni w Paryżu i prowincjach. [...] Oprócz tego wszystko jest dozwolone: pijaństwo uznaje się za dobrą cechę, waleczność i rozpasanie za przymioty młodości, zadłużanie się za oznakę sprytu, a niereligijność za objaw szczerości. Jest to wolne, republikańskie terytorium, gdzie | wszystko jest dozwolone. Żyj, jak chcesz, ale bądź honnete homme, bez hipokryzji.
Jak wynika z dalszego ciągu opowieści, hipokryzja postrzegana [była jako główna cecha burżuazji, zabobonnych religijnych bigotów. [Zamieszkiwali oni osobny świat faryzejskiej burżuazyjnej moralno-[ści. Drukarze definiowali swoją „republikę” w opozycji do tego świata, a także w opozycji do innych grup czeladniczych - szewców, któ-Irzy jadali gorsze kąski mięsa, oraz kamieniarzy i cieśli, z którymi łzawsze można było wdać się w bójkę podczas coniedzielnych rund po llokalnych tawernach, urządzanych przez drukarzy podzielonych na i,stany” {casse i presse). Stając się członkiem „stanu”, Jerome przyswajał sobie określony etos. Utożsamiał się z rzemiosłem, a jako pełno-r-prawny zecer-czeladnik otrzymał nowe imię. Przeszedłszy cały ob-f rzęd przejścia, w antropologicznym znaczeniu tego terminu, stał się iMonsieur23.
S Tyle o ceremoniach. A co z kotami? Już na początku stwierdzić | należy, że jest w kotach jakieś nieokreślone je ne sais quoi, coś tajemniczego, co fascynowało ludzkość już w starożytnym Egipcie. W kocich oczach dostrzegamy jakąś niby-ludzką inteligencję. Nietrudno pomylić kocie zawodzenie w środku nocy z ludzkim krzykiem, wyrywającym się z tkwiącej głęboko w trzewiach zwierzęcej części ludz-y kiej natury Koty pociągały poetów; na przykład Baudelaire’a, i malarzy, takich jak Manet, który pragnął ukazać człowieczeństwo zwierząt obok zwierzęcości człowieka, a szczególnie kobiet24.
Ta niejednoznaczna pozycja ontologiczna, zajmowanie miejsca w połowie drogi pomiędzy kategoriami pojęciowymi, w niektórych