niem tego, co ma się rozumieć przez buddyzm czy braminizm, pisał horrenda o Wedzie, o Achillesie czy Balderze, o okresach dialektowym, mitopoeicznym i narodowym, o wzruszaniu się przez praaryjczvków wschodami i zachodami słońca, o buddyzmie, który ignorował. Był uparty i niewrażliwy na krytykę. Właściwie zupełnie nie ewoluował naukowo, chociaż podawał o sobie, że „rzadko uznaje całkowicie to, co napisał kilka lat wstecz". A przecież wokół niego zachodziły duże zmiany i pojawiały się nowe tendencje w dziedzinie badań nad religiami świata. Wilhelm Mann-hard opublikował za jego życia przełomowe prace etnograficzne o leśnych i polnych kultach ludowych. Edward Burnett Tylor wystąpił z animizmem, czyli teorią pochodzenia religii od wiary w duchy. Tymczasem Muller w Oksfordzie nadal zapatrzony był w Rigwedę, w henoteizm, w nieskończoność, w aryjskość.
Trudno poddać jakiejś jednolitej ocenie tak skomplikowaną osobowość Maksa Mullera. Czy w ostatecznym rachunku przeważają pasywa czy aktywa?
Wydaje się jednak, że aktywa, y Friedrich Maks Muller, zan-glizowany syn niemieckiego poety romantycznego, filolog porównawczy, indianista, utalentowany wydawca, prelegent i popularyzator, był i pozostanie „ojcem naukowego, awyznaniowego, doświadczalnego religioznawstwa porównawczego”. Tego zaszczytnego miana nikt i nic nie zdoła go pozbawić. Zresztą zasługi ojca mierzyć tu trzeba działalnością synów, wnuków i prawnuków. A do tych synów i wnuków Maksa Mullera wypada zaliczyć wszystkich pracujących na niwie badań naukowych nad religiami.
Profesor historii religii z Lund, nieżyjący już dziś Eduard Lehmann, tymi słowy zakończył swój wykład o Oksfordczyku podczas gościnnego występu u profesora Pettazzoniego w Rzymie: „Wszelka wielka synteza może się powieść jedynie człowiekowi, który obok wiadomości i geniuszu posiada także odwagę i wiarę, jakie trafiają się tylko u wielkich naiwnych, obdarzonych darem tworzenia. Maks Muller był jednym z tych twórców. Pomimo śmiałości jego teorii i słabości jego hipotez, pomimo jego wypłowiałego romantyzmu i zarzuconej dziś lingwistyki, mimo jego zabiegów o zaszczyty i fasadowość — dał nam jednak Religiozna wstwo”45.