196 W świetle nauki
innym względem można sensownie mówić o jego początku (o prawdopodobieństwie pojawienia się z nicości określonego stanu Wszechświata).
5. Również pojęcie "stwarzania” w modelu H-H nabiera specyficznego (niemal technicznego) znaczenia. Stwarzanie rozumie się tu jako różne od zera prawdopodobieństwo zaistnienia (z nicości) określonego stanu Wszechświata.
6. Także pojęcie "z nicości" jest tu zrelatywizowane do modelu. Idzie nie o "nicość w sensie absolutnym”, lecz o nicość tak, jak może być ona rozumiana w fizyce kwantowej. Model H-H nie zakłada istnienia kwantowej próżni (jak czynił to model Tryona); co więcej, nie zakłada on istnienia niczego za wyjątkiem praw fizyki, w szczególności praw fizyki kwantowej.
W związku z powyższą analizą modelu H-H nasuwają się dwie uwagi o charakterze ontologicznym.
Po pierwsze, należy odpowiedzieć na pytanie: jaki jest ontologiczny status praw fizyki (w szczególności praw fizyki kwantowej, które - jak sądzimy - dotyczą najbardziej fundamentalnego poziomu fizycznego)? Najpowszechniejszą doktryną (także wśród fizyków) jest przekonanie, że prawa fizyki są po prostu częścią, czy raczej aspektem, struktury świata i nie ma sensu mówić o prawach fizyki poza tą strukturą. •Jednakże powszechna praktyka fizyków zakłada co innego. Wszystkie wyjaśnienia fizyczne zakładają mianowicie istnienie a priori praw fizyki i dopiero przy ich pomocy dokonują zabiegów wyjaśniających.
Po drugie, gdyby nawet udało się nam zbudować w pełni konsystentną fizyczną "teorię wszystkiego", tzn. wyjaśniającą wszystko, co fizyka ma do wyjaśnienia, łącznie z zaistnieniem świata (pamiętajmy, że model H-H jest tylko modelem roboczym, czy wręcz "zabawkowym" - toy model), pozostałby problem: jak od matematycznych wzorów, wyrażających tę teorię, przejść do rzeczywiście istniejącego świata? Fizycy niekiedy pytają: skąd wziąć "zapłon istnienia"? Jest to nowa wersja starego problemu związanego ze słynnym ontolo-gicznym dowodem św. Anzelma na istnienie Boga; jak od porządku formalnego przejść do porządku ontologicznego? Moim zdaniem, stanowi to jedną z największych tajemnic, przed jakimi stoi nasze pragnienie zrozumienia Wszechświata.
5. Uwagi na zakończenie
1. Jesteśmy świadkami ogromnego wyostrzania się metody stosowanej w fizyce. Podczas gdy w fizyce klasycznej uchodziło za pewnik, że początek świata można tylko zadekretować przez postulowanie odpowiednich warunków początkowych (jak to czynił sam Newton), w fizyce współczesnej konstruuje się już modele powstawania świata (przy założeniu istnienia praw fizyki kwantowej). Model H-H jest jednym z takich modeli.
2. Wprawdzie historia nauki uczy, że w nauce nigdy nie należy mówić "nigdy", ale wszystko wskazuje na to, że w metodzie naukowej istnieje pewien "asymptotyczny horyzont", do którego nauka wprawdzie nieustannie zbliża się, ale od którego jest ciągle jeszcze równie odległa. Należy sądzić, że to właśnie w tym horyzoncie znajdują się założenia, na których opiera się naukowa metoda, np. założenia istnienia, badalności świata, funkcjonowania praw przyrody, itp.
3. Współczesne modele "kwantowego stwarzania świata z nicości" (takie jak model H-H) są wyrazem poszukiwania przez fizyków "ostatecznego zrozumienia". Jest rzeczą oczywistą (aby się o tym przekonać, wystarczy przekartkować pisane przez fizyków popularnonaukowe książki na temat tych modeli), że inspiracje do tego rodzaju poszukiwań płyną z doktryn teologicznych. Ma to miejsce nawet wówczas, gdy dany fizyk buduje swój "model stwarzania" w celu zwalczania wyjaśnień teologicznych. Jest to naoczny przykład wpływu teologii na współczesną naukę.
4. Patrząc na naukę z perspektywy teologicznej, wydaje się, że najwyraźniejszym "śladem stworzenia" (w sensie teologicznym) jest racjonalność świata, czyli ta jego własność,