SPRAWY BIBLIOTECZNE II RZECZYPOSPOLITEJ 21
bibliotek w okresie II Rzeczypospolitej. „Nie było właściwie spraw bibliotekarskich, które nie znalazłyby odbicia w naradach i pracach Związku i chociaż wiele z nich nie zostało pozytywnie rozwiązanych, trzeba podkreślić, że to na jego forum, a nie w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, kształtowała się polityka biblioteczna II Rzeczypospolitej” — stwierdza słusznie Z. Gaca-Dąbrowska35.
Ważną rolę w prezentowaniu, naświetlaniu i uzasadnianiu zadań i potrzeb bibliotek pełnił Przegląd Biblioteczny, wydawnictwo Związku Bibliotekarzy Polskich, wychodzące od 1927 r. pod redakcją Edwarda Kuntzego. Autorzy omawianej tu korespondenci wymieniali często uwagi i opinie na temat tego czasopisma. Krytycznym okresem dla Przeglądu Bibliotecznego był rok 1931. Zagrożone zostały wówczas materialne podstawy egzystencji kwartalnika36, a jednocześnie zarysował się środowiskowy konflikt, dotyczący linii programowej realizowanej przez redakcję. „Mam nowy kłopot organizacyjny
— zwierzał się MŁ w liście z 1.4.1931 r. — i doprawdy nie wiem, jak się z tego wybrnąć uda, tym więcej, że chodzę trochę po omacku [...] P. Kossonoga zgłosił wniosek o przeniesieniu Przegl. Bibl. — do Warszawy i — jak się zdaje
— natrafił w Warszawie na grunt przychylny [...] Sprawa więc przedstawia się na tyle poważnie, że bez względu na jej ostateczny wynik trzeba rozważyć wszystkie następstwa. Tu jednak następstwa łączą się z przyczynami Mimn woli bowiem ciśnie się mi pytanie, kto jest właściwym autorem wniosku względnie cui bono się to dzieje [...] Abstrahując [...] od przeświadczenia, że wiele w tym fakcie kryje się niechęci do Krakowa i chęci dokuczenia mu
— muszę istotnie zapytać z niepokojem, czy tu naprawdę miano na względzie dobro organu, a tym samym i Związku naszego?” AŁ w liście z 3.4.1931 wyraża pogląd, że wniosek o przeniesienie redakcji Przeglądu Bibliotecznego z Krakowa do Warszawy, zgłoszony po raz pierwszy na zebraniu delegatów kół ZBP w 1930 r., to „« podświadomy wystrzał» materiału nagromadzonego w debatach i dyskusjach [...] w sprawie sprawności redakcyjnej Przeglądu [...] oraz w sprawie tonu tego czasopisma [...] W tym mieści się już może odpowiedź na postawione przez Pana Dyrektora pytanie: «kto jest właściwym autorem wniosku?» Mam wrażenie, że jest to vox populi, i to nie tylko na terenie Warszawy. O ile się orientuję, panuje dosyć gremialne niezadowolenie z Przeglądu, które się wyraża nawet w tym, iż od szeregu osób słyszałem, iż do Przeglądu w tej redakq'i nie chcą pisać. Stanowiska takiego nie uznaję i tłumaczyłem nieraz, że «nie wolno bojkotować własnego związkowego czasopisma!» Raczej należy [...] żądać otwarcie poprawek, przeobrażeń itp. [...] Co się zarzuca Przeglądowi? Przede wszystkim brak żywości. Zwłaszcza oświatowi bibliotekarze na to się użalają. Potem powiedziałbym: brak jakiegoś jednolitego poglądu na zagadnienia bibliotekarskie. Następnie uderza w Przeglądzie przewaga autorów krakowskich [...] A wreszcie — ten ton! Piekarski jest niczym przez redakcję nie krępowany, Birkenmajer niejednego już zraził do
39 Gaca-Dąbrowska, op. rit s. 96.
34 Zob. preyp. 8.