Człowiek jako jednostka w nowoczesnej cywilizacji, kierunki jego dążeń, jak również jego postawa wobec życia, są dziś przedmiotem wielu refleksji. Czy konsumpcyjny styl życia, dążenie do zaspokajania własnych potrzeb są dla nas szansą czy zagrożeniem? Czy w tym społeczeństwie, gdzie często mimowolnie poddajemy się naciskowi z zewnątrz, ma rację bytu twierdzenie Sartre’a o wolnym wyborze człowieka? Spróbuję dać na te pytania odpowiedź.
Gdy podnosi się poziom życia w szerokich warstwach społecznych, gdy coraz bardziej zwiększa się intensywność produkcji, gdy rozwija się rewolucja naukowo - techniczna, nawet jeżeli podział dóbr nie jest tak do końca sprawiedliwy, wtedy coraz silniej uwidaczniają się ideały dobrobytu, rosną potrzeby, a co się z tym wiąże - konsumpcja. Przeciętny człowiek oczekuje od życia wygody i nowych możliwości. Obserwując otaczającą go rzeczywistość, dostrzega on szansę dla siebie i swoich bliskich. Praca przestaje być dla niego celem, a staje się środkiem prowadzącym do korzystania z uroków życia. Jednym z takich „uroków” jest turystyka, która jest już nie tylko luksusem dla bogatych. Świat staje otworem także dla tych średnio zarabiających. Rosnące potrzeby powodują wzrost wymagań. Prawie każdą dziedzinę życia mamy ogólnodostępną: kino, książki, sport, komputery... Rynek starając się sprostać nowym i coraz większym wymaganiom konsumentów, musi rozwijać się coraz dynamiczniej. Firmy toczą batalie o klientów. Reklama, coraz lepsza jakość produktów... - to wszystko po to, by zaspokoić nawet najbardziej wybredne gusta. Rywalizacja widoczna jest także wśród „szarych” obywateli. Lepsze wykształcenie, to lepsza praca. Z nią znowu wiążą się wyższe zarobki, a co za tym idzie - wzrost możliwości. Ludzie dostrzegają, że aby coś osiągnąć, muszą sami się rozwijać. Poprawia się samoświadomość społeczeństwa.
W pewien sposób sytuacja jednostek staje się punktem odniesienia wielkiej polityki. Wielu ludzi twierdziło (i zapewne wielu nadal twierdzi), że konsumpcyjny styl życia to tama przeciwko wszelkim odmianom nacjonalizmów. Jeden ze współczesnych filozofów - Bogdan Suchodolski, w swej książce „Labirynty współczesności” zauważył, że: „Ideologia konsumpcyjna miała być wyrazem małych interesów małych ludzi, ich egoizmu i potrzeby szczęścia, a samoobroną przed mitami i egzaltacją masową. Była to ideologia respektująca prawa ludzi bardziej niż prawa historii, a dobra jednostek bardziej niż zmitologizowaną wielkość narodu na polach historii”. W pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Obserwując obecną sytuację w Europie, na dzień dzisiejszy nie obawiam się tego, iż Niemcy mogłyby wypowiedzieć nam wojnę, jednak pewności tej nie mam w stosunku do naszego wschodniego sąsiada - Rosji. Bo czy przeciętny Niemiec, który ma domek na przedmieściach, dobrą pracę i wygodne życie zdecydowałby się porzucić to wszystko w imię wyższych celów, oddać się wielkim sprawom i wielkim zadaniom? Ten swego rodzaju egoizm sprawia, że człowiek konsumpcyjny woli zaspokajać swoje wciąż rosnące potrzeby niż zrezygnować z tego wszystkiego w myśl wyższej idei. Natomiast w Rosji sytuacja jest trudniejsza. Silny podział na biednych i bogatych (wraz z dużą rzeszą tak zwanych „nowobogackich”), niewielka grupa ludzi średnio zarabiających (którzy są głównym „składnikiem” społeczeństwa konsumpcyjnego), niestabilność gospodarki i silny rozwój ośrodków mafijnych sprawia, że coraz bardziej widoczne jest tam niezadowolenie społeczne. Rosjanie nie są pewni jutra. Tu już nie ma zaspokajania „nadprogramowych”, rosnących potrzeb, tu jest walka o zaspokojenie tych podstawowych - żywność, ubranie... Niedawno usłyszałam w telewizji o coraz silniej rozwijającej się partii faszystowskiej w Rosji, która skupia głównie w swych szeregach ludzi młodycli. Oskarżają oni o zaistniałe problemy gospodarcze mniejszości narodowe, szukają winnych na których można by skupić swą złość. Ratunek dla Rosji widzą w wyzwoleniu kraju spod finansowych i ideologicznych wpływów Zachodu. „Rosja dla Rosjan” - krzyczą w umundurowanym chórze członkowie RJN i ich hasło podchwytuje naród. Tak jak wielu ludzi, dostrzegam w tym stanie gospodarczym i politycznym niebezpieczeństwo. Niestabilność tego kraju sprawia, że także i ja czuję się zagrożona.
2