koncertową. Po usłyszeniu koncertu włoskiej skrzypaczki sama zapragnie poświęcić się grze na skrzypcach. Jako nastolatka, gimnazjalistka, wraz z ciotką Luizą wyjeżdża do Warszawy, by kształcić się w tamtejszym konserwatorium. Poznaje tu Michała Bądskiego, syna profesora muzyki Będzie on jej pierwszą burzliwą i nigdy niezapomnianą miłością. Róża wyjeżdża za mm do Petersburga Jednak Michał zdradza Różę, żeni się z rosyjską chórzystką, która zaszła z nim w ciążę. Rozgoryczona dziewczyna wraca do Warszawy.
Róża nie potrafi pogodzić się z utratą wielkiego uczucia, wyzwolić z przeszłości. To traumatyczne przeżycie skaże ją na cierpienie przez ponad 40 lat, na psychiczne wyniszczanie siebie i innych Na zawsze pozostanie już „cudzoziemką” - kobietą, która nie potrafi odnaleźć swego miejsca i żyje na granicy marzeń i rzeczywistości. Jej osobiste problemy pogłębione będą przez poczucie obcości etnicznej. Dla Polaków będzie „Moskiewką” i odwrotnie. Jej niewątpliwy talent muzyczny nie został właściwie rozpoznany - Róża wolałaby śpiewać niż grać na skrzypcach.
Za mąż wychodzi z rozsądku. Ciągle rozpamiętywany miłosny zawód, nie spełniona muzyczna pasja, czynią z Róży kobietę wiecznie niezadowoloną, zadręczającą siebie i innych. Nie kocha i nie szanuje swojego męża Adama. Sytuację pogarsza śmierć ukochanego syna Kazika. Wszystkie uczucia Róża lokuje w drugim synu, Wladysiu, którego zadręcza zaborczą miłością, bezwzględnie ingeruje w jego życie. Niechcianej córce Marcie nie potrafi i nie chce okazać miłości. Jednak ta niekochana dziewczyna okazuje się bardzo utalentowana muzycznie. Matka w końcu decyduje się pokierować jej karierą. Marta zostaje słynną śpiewaczką. Róża nie potrafi się z tego cieszyć. Z upływem lat staje się coraz bardziej zrezygnowana i zgorzkniała. U kresu swych dni dokonuje rozrachunku z przeszłością. Zdobywa się na to, by zobaczyć siebie taką, jaką była naprawdę - złośliwą, apodyktyczną kobietą. Starość przyniosła jej osamotnienie, dzieci założyły własne rodziny, niekochany mąż znalazł czuła kobietę, parną Kwiatkowską. Wspominając w pustym pokoju przeszłość. Róża zaczyna rozumieć, co było największym błędem jej życia - nie potr afiła pogodzić się z losem, ani szukać radości w tym, co niosło jej życie, nie potrafiła kochać.
Pomógł jej to zrozumieć dr Gerhardt. On jeden, choć się wcześniej nie znali, odgadł, jakie uczucia targają Różą, jak „stare, ale wciąż głupie”, jest jej serce.
Na kilka dru przed śmiercią Róża czuła się prawie szczęśliwa. Zrozumiała przyczynę swojego wiecznego wyobcowania, duchowej „cudzoziemskości”, spojrzała na siebie i bliskich inaczej, z miłością. Zdecydowała się na szczerą rozmowę z najbliższymi. Umarła pogodzona ze sobą i rodziną.