Matematyka jest przedmiotem niezbyt łubianym przez uczniów. Ten niekorzystny stan rzeczy można zmienić poprzez podniesienie atrakcyjności lekcji. Sposób przekazywania materiału wpływa na stopień rozumienia, a wskazanie możliwych zastosowań praktycznych - na jego zapamiętywanie.
Nauczyciele innych przedmiotów zazdroszczą nam nieraz: tablica, kreda, wiedza pewna, ponadczasowa, przyswojona raz na całe życie. Tymczasem nauczyciel matematyki gdy tylko chce , ma pełne ręce roboty, tak przed lekcją, jak na lekcji, jak i po lekcji. Jest jednak inna cecha naszej specjalności, która sprawia, ze nie ma nam czego tak bardzo zazdrościć: permanentna frustracja. Chyba w żadnym innym przedmiocie (może poza fizyką) wyniki nauczania nie odbiegają tak bardzo od zamierzeń. Jeżeli za główny cel nauczania uznać zdolność do sensownego użycia matematyki, nie rozwiązywania „szkolnych" zadań, ale skorzystania z niej w razie rzeczywistej potrzeby efekty są niemal zerowe. Można pocieszać się, że „matematyka rozwija myślenie", ale sprawdzić tego nie sposób. Kto próbował, ten wie. ze nawet ogromny wysiłek nauczyciela włożony w jak najlepsze przekazywanie matematyki i motywowanie uczniów, z użyciem wszelkich dostępnych środków dydaktycznych, przynosi ledwie dostrzegalne efekty. Po takim doświadczeniu niejeden rezygnuje z dalszych prób ulepszania i poprzestaje na „dydaktyce minimalnej" lub też skupia uwagę na garstce uczniów uzdolnionych z góry „ odpisując na straty" resztę. Choć pedagogika wskazuje na różne metody i formy nauczania to w systemie klasowo-lekcyjnym dominuje przekaz. Nauczyciel najpierw tłumaczy, objaśnia i demonstruje potem uczniowie naśladują, powtarzają i ćwiczą. Gdy popełniają błędy nauczyciel ponownie tłumaczy jak robić, mówić lub pisać. Przywykliśmy bowiem myśleć o matematyce jako wiedzy, którą z pomocą słów i rysunków, modeli, pisanych symboli i pokazywania jak się rozwiązuje zadania można przekazać. Uczeń uważny i pilnie wykonujący polecone czynności powinien ten przekaz odebrać i przyswoić. Taki pogląd na nauczanie wciąż pokutuje, choć wszyscy uczyliśmy się psychologii. Zwykle kończy się tak, że uczniowie słuchają słów nauczyciela, patrzą na rysunki, modele i symbole, śledzą rozwiązania zadań - a więc słyszą to, co mówi, i widza to, co pokazuje - ale rozumieją to wszystko inaczej.
Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, matematyki nic da się przekazać. Pojęcia i operacje matematyczne musi każdy uczeń zbudować dla siebie, na bazie osobistych doświadczeń zdobytych w działaniu. Rzecz jasna, pomoc nauczyciela jest niezbędna. Jednak nie chodzi tu o pomoc polegająca na „tłumaczeniu", prawdziwa pomoc to takie organizowanie pracy ucznia, by
3