politycznych poszczególnych mołdawskich ugrupowań, co nie pozostaje bez wpływu na stan stosunków z Bukaresztem.
Retoryka zjednoczeniowa głównych polityków rumuńskich (m.in. byłego prezydenta Traiana Basescu oraz w mniejszym stopniu premiera Vic-tora Ponty) dostarczała paliwa propagandowego dla tych sił politycznych w Mołdawii oraz poza nią (szczególnie w Rosji), które sprzeciwiają się procesowi zbliżenia Kiszyniowa z Zachodem. Głoszenie haseł zjednoczeniowych stawiało w trudnej sytuacji rządzącą w Mołdawii proeuropejską koalicję, wzmacniając argumentację partii opozycyjnych (m.in. Partii Socjalistycznej Igora Dodona oraz komunistów), których politycy od dawna przekonują opinię publiczną, że projekt integracji europejskiej jest obliczony na „rumunizację” Mołdawii, pozbawienie jej niepodległości i wprowadzenie bocznymi drzwiami do NATO. Także Moskwa wykorzystuje płynące z Bukaresztu deklaracje jako argument przeciwko zaangażowaniu Rumunii i UE w Mołdawii. Argumentuje również, że realizacja scenariusza zjednoczenia oznaczałaby rozszerzenie NATO i zagrożenie dla rosyjskich interesów. Narracja dotykająca problemu zjednoczenia prowadzi też do wzrostu napięć wśród mniejszości narodowych, przede wszystkim w tradycyjnie niechętnej Rumunom Autonomii Gagauskiej oraz zaostrza relacje z władzami separatystycznego Naddniestrza.
PRACE OSW 09/2015
Realizacja idei zjednoczenia Mołdawii i Rumunii jest w dającej się przewidzieć perspektywie nierealna z przyczyn politycznych, ekonomicznych, jak i społecznych. Główne mołdawskie siły polityczne, bez względu na prozachodnie czy prorosyjskie sympatie, nie są zainteresowane zrzeczeniem się niepodległości w imię tworzenia wspólnego państwa. Mołdawscy politycy zdają sobie sprawę, że połączenie obu krajów wedle modelu unitarnego pozbawiłoby ich pozycji i perspektywy dalszej kariery, a także zagroziło ich interesom polityczno-biznesowym. Zdecydowana większość mołdawskiego społeczeństwa również sprzeciwia się tej idei, przy czym szczególny opór wzbudza ona wśród mniejszości rosyjskojęzycznych oraz separatystycznego Naddniestrza. Wbrew politycznym deklaracjom także elity rządzące w Bukareszcie nie są zainteresowane realnym zjednoczeniem Rumunii oraz Mołdawii. Ich unionistyczna narracja ma głównie charakter propagandowy, skierowany na użytek wewnętrzny, ma służyć przede wszystkim mobilizacji elektoratu oraz podkreślaniu patriotyzmu. Dodatkowo koszt takiego przedsięwzięcia przekracza możliwości finansowe Rumunii. Niebagatelną przeszkodą jest także wyraźny sprzeciw istotnych aktorów międzynarodowych, w tym przede wszystkim Rosji oraz - w sposób nieformalny - UE.
7