I
ANIMACJA JAKO DOKUMENT...
„Trup musi mówić"
Według niezmiernie trafnej formuły reportażysty Wojciecha Jagielskiego „Trup musi mówić"1.
Trzydziestotrzyletni Rumun Claudiu Crulic, po wielotygodniowym strajku głodowym przewieziony z aresztu przy ulicy Montelupich w stanie skrajnego wygłodzenia i wyniszczenia organizmu, zmarł w krakowskim szpitalu dzień później, 18 stycznia 2008 roku. Umarł i nic nie przywróci mu życia. Po co zatem robić film o nim, skoro interwencja z kamerą w jego sprawie okazuje się o parę lat spóźniona? Otóż właśnie dlatego, że już nic nie przywróci młodemu Rumunowi życia, było rzeczą ze wszech miar wskazaną nakręcić ów wstrząsający dokument o nim i jego sprawie. Zostało po nim niewiele: akta sądowe, raporty więzienne, trochę rzeczy osobistych, fotografii, listów, zapisków z więzienia. Zbyt mało na pełnometrażowy dokument. Żeby przekroczyć próg tej niemożności, trzeba było sięgnąć po tworzywo nieporównanie bardziej poręczne, mobilne i plastyczne niż klasyczna fotografia filmowa. Potrzebna była oryginalna, zaskakująca w swym wyrazie autorska wypowiedź, zdolna połączyć artyzm dokumentu z artyzmem animacji. W ten sposób twórczo przekroczona została sztywna konwencja werystycznego dokumentalizmu. Współczesność się nie myli. Kultura audiowizualna ery cyfrowej dostarczyła środków wyrazu, które pozwoliły przeskoczyć owo ograniczenie. Do stworzenia dokumentu o Claudiu Crulicu została zaprzęgnięta sztuka animacji komputerowej. W ręku Anki Damian stała się ona nośnym środkiem filmowego wyrazu, angażując na równi obraz wizualny i obraz dźwiękowy. Aby sprzężenie to mogło dojść do skutku, trzeba było wymyślić i stworzyć od podstaw konstrukcję narracyjną, która łączy w sobie prostotę z wyrafinowaniem.
Bohater Drogi na drugą stronę nie mógł osobiście przedstawić swojej sprawy. Nie było mu to dane z powodu nieprzyjaznej obojętności systemu, którego padł ofiarą. Nie od dzisiaj znamy ten rodzaj publicznej amnezji. „Sprawa Crulica", choć drastyczna - jak wiele innych, po kilku latach zaczęła pogrążać się w niepamięci. Jej przywrócenie zbiorowej pamięci nie należało do łatwych. Ktoś powinien był
0 to zadbać, skoro niewinnie oskarżony już nie żył i nie mógł upomnieć się o sprawiedliwość ani bronić. Zrobiła to za niego i poniekąd w jego imieniu autorka filmu. Jak, ukazując środkami animacji dramat uwięzionego człowieka, wywołać empatię widza i spowodować, by potraktował bohatera jako swoje alter ego? Autorski wybór padł na narrację pozornie zależną. Podstawową zaletą takiego trybu jest ciągłe przenikanie się: dwóch punktów widzenia, dwóch przeciwstawnych dążeń
1 dwóch perspektyw narracyjnych - obiektywizującej i subiektywizującej. W Drodze na drugą stronę historię Claudiu Crulica relacjonuje z jednej strony beznamiętny narrator odautorski, z drugiej - nieżyjący bohater, co nieodparcie przywodzi na myśl opowieść ducha zmarłego w Rashomonie Akiry Kurosawy. Zabieg ten jest na tyle
KW_NR3.indb
173
W. Jagielski. Trup musi mówić. Rozmowa z Juliuszem Ćwieluchem. „Polityka" 2012 nr 14.
sprawy Claudiu Crulica i filmu Anki Damian zdanie to nabiera całkiem innej niż pierwotna wymowy. Martwy człowiek to ktoś, w czyim imieniu mogą i powinni zabrać glos żyjący.