HMP: Wydawało się, że w roku 1995 Mcs-siah rozpadł się nieodwołalnie - nie były to dobre czasy dla takiej muzyki/ a do tego album "Underground" był w sumie rozczarowaniem/ również i dla was?
Steve Karrer: Po odejściu wokalisty Andy’ ego Kaina poszukiwanie odpowiedniego następcy było sporym wyzwaniem. Chcieliśmy też dokonać pewnych zmian muzycznych i na przykład nie chcieliśmy już używać growli. Dla mnie ten album nie jest rozczarowaniem, ale dla innych w zespole był.
mu materiałowi na dobre/ że Messiah zatracił swój pierwotny charakter/ unowocześniając się trochę na siłę. Po łatach odbiera się tę płytę już nieco inaczej/ nie zmienia to jednak faktu/ że nie jest ona mocnym punktem waszej dyskografii?
Znaliśmy Christofera ze wspólnych koncertów i był pod ręką, kiedy poprosiliśmy go, aby do nas dołączył. Logicznie rzecz biorąc, nowy skład przyczynił się rówmież do zmiany brzmienia. W tamtym czasie nie byliśmy jedynym zespołem, który dokonał zmiany swojego stylu. Ale dla mnie "Underground" nie jest złym albumem. Po prostu nie brzmi jak Messiah.
Dokładnie. Dlatego mieliście niedosyt/ stąd też krótki powrót Messiah na początku tego wieku i regularna reaktywacja przed trzema laty?
Myślę, że udało nam się przywrócić ducha starego Messiah - mówi Steve Karrer i zawartość najnowszego albumu "Frac-mont" jest najlepszym potwierdzeniem prawdziwości jego słów. Fakt, trwało to bardzo długo, ponad ćwierć wieku, ale Szwrajcarzy wTÓcili z płytą trzymającą poziom ich najlepszych osiągnięć, tak więc, mimo wszystko, warto było czekać.
Nie sądzę, że nasze ponowne spotkanie wynikło z powodu, że "Underground" nie odniósł sukcesu. Zebraliśmy się na dwa koncerty w 2003 roku. ponieważ chcieliśmy to zrobić. 1 to samo wydarzyło się ponownie w 2017 roku. Wróciliśmy wr składzie z lat 1990 - 1993, w którym od samego początku czułem się dobrze.
16 łat odstępu pomiędzy studyjnymi wydawnictwami to szmat czasu/ ale z drugiej strony wasz dorobek z łat 80. i 90. odcisnął zauważalne piętno na ekstremalnym metalu/ zainspirowaliście wiele zespołów i jesteście pamiętani do dziś - to też ułatwiło decyzję o powrocie?
Fakt, to cholernie długo. Ale wokół zespołu nigdy nie było ciszy. Nasz gitarzysta Brógi przez ostatnie lata utrzymywał nazwę Messiah przy życiu i regularnie wydawał stary materiał. Fani nie mógł i więc o nas zapomnieć i dlatego po naszym ponownym spotkaniu było nam trochę łatwiej.
Nie ma też co ukrywać: lata lecą, za jakiś czas byłoby wam już trudniej grać tak ekstremalną muzykę - Rolling Stonesom jest jednak łatwiej, bo aż tak nie łoją, nie mieli też długich przerw w działalności, co pozwala utrzymać się w im koncertowej formie, mimo słusznego już wieku?
Wszyscy mamy około pięćdziesięciu lat, a więc akurat jesteśmy w najlepszym wieku, (śmiech!). Oczywiście po koncercie czuję swoje kości trochę bardziej niż trzydzieści lat temu. Niektórzy z muzyków, jak Stonsi. zawsze byli aktywni i grali koncerty. Dopóki
jest to fajnie i pobudza w tobie adrenalinę, jesteś wr stanie zagrać zawsze.
Takie powroty są często naciągane o tyle, że nie ma mowy o wznowieniu działalności przez dawne składy, a często pozostaje z nich raptem jeden dawny muzyk. U was wygląda to zupełnie inaczej, powróciliście bowiem ze składem znanym z płyt "Choir Of Horrors" i "Rotten Perish", czyli tym drugim, można rzec, klasycznym. Innej opcji, typu: ty, Andy i jacyś nowi, nieznani muzycy, nie brałeś pod uwagę, to musiał być powrót z prawdziwego zdarzenia?
Nazywamy to "Noise-lineup". Oczywiście nie jest to bezsporne, że ponownie połączyliśmy siły akurat w tej konfiguracji. Tak się po prostu stało i nie mogę wam powiedzieć, co by się wydarzyło, gdyby jeden lub dwóch oryginalnych członków odpuściło. Nie bardzo wierzę, abyśmy spotkali się wtedy z innymi muzykami. Na pierwszym planie zawsze był tylko ten skład.
Pewnie nic by z tego nie było, gdyby nie dobre Telacje między wami - pozostaliście dobrymi kumplami, co pozwoliło wam odbudować zespół, mimo jakichś dawnych zaszłości, nieuniknionych przecież w każdej grupie ludzi, nie tylko zespole?
W przerwie rzadko mieliśmy między sobą kontakt. Wszyscy robili swnje. Patrick był właściwie jedynym, którego zawsze spotykałem na koncertach. Ale naprawdę zdumiewające było to, jak szybko za każdym razem wracała między nami stara magia. Wszyscy się zestarzeliśmy, co oczywiście wzmocniło też ego każdego z nas. Więc nie zawsze jest to takie proste i często musimy się mocno spierać z powodu różnych zdań. Ale ostatecznie wychodzi z tego zwykle coś dobrego.
Fakt, że dla wielu fanów staliście się zespołem kultowym, wymienianym jednym tchem obok Celtic Frost czy Coroner, też miał tu znaczenie? Pomyślałeś: może warto dorzucić do tych, ciągle wznawianych, dawnych płyt, coś nowego, skoro pomysłów nam nie brakuje, a powstające utwory nie są wcale gorsze od tych klasycznych?
Kiedy w styczniu 2018 roku oficjalnie zdecydowaliśmy się zreformować zespół, podjęliśmy też decyzję, że wspólnie napiszemy nowy album. Na szczęście nie zabrakło nam pomysłów' i nieźle pasowały do albumów "Choir..." i "Rotten...".
Jednak na początek podsunęliście fanom EP "Fatal Grotesąue Symbols - Darken Uni-vcrse", gdzie premierowy utwór tytułowy powstał po części jeszcze przed laty, a dopełniają ją nowe wersje waszych klasyków z płyt "Hymn To AbTamelin" i "Extreme Cold Weather" - miało to być dobitne zaakcentowanie związków z przeszłością, faktu, że na nowej płycie zamierzacie powrócić do korzeni?
W rzeczywistości pomysł na EP-kę narodził się wr studiu bardzo spontanicznie. Zostało nam jeszcze trochę czasu i po prostu nagraliśmy na żywo dwa klasyki "Spacc Innuiers" i ”Extrcme Cold Weather". Ponieważ napisaliśmy więcej utwrorów, niż zmieściłoby się na nowym albumie, wpadliśmy na pomysł, aby wrzucić "Fatal Grotcsąue Symbols - Darken Universe" na EP-kę. Dokładnie z powodu, o
MESS1A11