NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO. 457
i w łachmanach. U pierwszej zaś z nich, przebijał się jeżeli nie dostatek , to przynajmniej pozór dobrobytu: pokój był czysty, łóżka
usłane, dzieci zaopatrzone w pończochy i trzewiki, pożywienie dobrze przyrządzone, a wraz z tern : zdrowie, spokój i wesołość. Zkąd pochodzi ta różnica? Poprostu ztąd, że zarobek, zdobyty poza domem przez matkę rodziny, nie wynagradza strat, wynikających z jej nieo-becnościa.
Im wątpliwsza, po gruntownem ocenieniu okoliczności, wydaje się wartość materyalna pracy mężatki, tem większą jest stratą moralna, jaką się poświęca temu złudzeniu. Jeżeli najnowsze społeczne prawodawstwa wprowadza obowiązkowe ubezpieczenie dla zapewnienia ma-teryalnego bytu robotnicy, dlaczego miałoby się ono wahać z ocaleniem moralnego istnienia rodziny robotnika zapomocą jedynego w tej mierze środka, tj. ograniczenia pracy kobiecej? Słusznie uważają kobietę za zachowawczy żywioł społeczeństwa. Lecz jeżeli kobieta, wyr-wrana z gruntu, w którym siła jej zaczerpnęła soki i zapuściła korzenie, rzuci się w wir tegoczesnego życia klasy robotniczej, to jak ona sama, tak też jej rodzina stanie się pastwą niszczących żywiołów. Bolejemy nad wnioskami, jakie Bebe! w swem dziele: „Kobieta:i wyciąga z warunków fabrycznych, lecz dopóki państwo znosi spokojnie opłakany stan rzeczy, odmalowany przez tego pisarza, dopóty dźwiga na sobie odpowiedzialność za smutne tego stanu wyniki, i za co raz większe niebezpieczeństwo, wypływające ze współczesnych fabrycznych warunków dla bytu rodzin, a przez to dla istnienia państwa.
Gdybyśmy mieli międzynarodową opiekę nad robotnikami, wówczas ta kwestya całkiem inny wzięłaby obrót. Dla fabrykanta, nie mogącego zmusić do pracy nocnej, ani też używać dowolnie kobiet i dzieci, i zmuszonego odprawiać swych robotników po jedenastu godzinach trudu, szybki wzrost produkcyi o wiele jest trudniejszym, ma ostateczne granice, których nie zna jego współzawodnik, żyjący pod słońcem swobody. Zatem w równych, a przynajmniej w podobnych warunkach pod względem używania robotników, znalazłby się środek osiągnięcia równiejszej produkcyi, nawet w chwilach większego popytu, i zmniejszenia przez to znacznie niebezpieczeństwa bankructwa. Międzynarodowy układ opieki nad robotnikami przytłumiłby zdaniem wszystkich ekonomistów anarchię, panującą w przemyśle i podcinającą bądź tę, bądź inną jego gałąź.
Nie możemy się dziwić, jeżeli przemysłowcy i fabrykanci utrwalonej sławy domagają się legalnych międzynarodowych przepisów, i jeżeli ekonomiści i prawnicy wszystkich stronnictw popierają to żądanie.