Ksitjżfci zbójeckie
nie są usprawiedliwiane: są tym, czym są. Ocenić je łatwo, gdyż nie angażują naszych emocji - współczucia.
Z etycznego punktu widzenia żaden z (przynajmniej pierwszoplanowych) bohaterów literackich omówionych dzieł nie jest godzien aprobaty. To, jak się zdaje, co w pierwszym rzędzie stanowi
0 atrakcyjności (fabularnej i odbiorczej) każdego z nich - to słabość. Nawet, gdy sami uważają się bowiem (jak Karol Moor) za „tytanów”, ulegają jakiejś słabości - jeśli tak rozumieć uleganie wszelkim afektom. Ją rozumiemy, z nią się utożsamiamy bardziej, niż z siłą, nawet, gdy prowadzi do klęski. Jej opisanie - zwłaszcza przekonujące artystycznie - może stanowić alibi dla naszej słabości. Tak więc „zbójeckość” książek to nie tyle apologia (choć i ona się zdarza), co „piękno słabości”. Piękno i malowniczość upadku, grzechu, a nawet zbrodni.
Tak czyniąc, czyli usprawiedliwiając czyny swych bohaterów, autorzy biorą na siebie odpowiedzialność wobec odbiorców. Kiedy, na przykład, Gustawa czy Wertera, którzy popełnili samobójstwo, przedstawiają jako osoby tylko nieszczęśliwe, nie zaś również słabe
1 grzeszne - mogą stać się współwinni (jak Goethe) nieszczęścia czytelników. Kwestia odpowiedzialności moralnej twórców jest sprawą nader delikatną i niechętnie poruszaną nawet w obrębie zwrotu etycznego. W szczególny sposób problem ten pojawia się wówczas, gdy istnieje jakiś bezpośredni związek między autorem a jego dziełem: kiedy perswazja wykracza poza sam tekst literacki. Mam tu na myśli zarówno wykorzystanie elementów własnej biografii jako materii twórczej, jak i prezentację swoich poglądów - zwłaszcza wówczas, gdy istnieje rozbieżność między biografią a przesłaniem. Tę kwestię nader rzadko podejmuje krytyka, nie usiłując na ogół „demaskować” (odbrązawiać?) artysty - ani jego dzieła, a przede wszystkim wahając się przed ocenianiem twórców - częstokroć słusznie.
Czy nie ma jednak wcale znaczenia to, że Dante swoim imieniem nazwał tego, kto odwiedza piekło i kto mdleje z wrażenia, z litości (di pietade) dla Franceski? Czy jest rzeczą obojętną, jakie było postępowanie Rousseau, a jakie idee głosił w swoich dziełach? Czy jego utwory istotnie powinniśmy czytać w oderwaniu od biografii samego autora - i czy jest to w ogóle możliwe, w chwili, gdy bio-
244